Jedziesz do Zakopanego? Nie daj się oszukać!
Ruszyły ferie zimowe. To gorący sezon, zwłaszcza w górach. Miłośnicy szusowania czy po prostu spragnieni wypoczynku w jakże przyjemnych okolicznościach, zawitają do miasta z Giewontem w tle. Tysiące ofert noclegowych zalewają internet, a właściciele prześcigają się w wymyślaniu atrakcji dla turystów. Pośród tych setek kuszących ofert znajdą się niestety również te nieuczciwe. Co należy zrobić, aby nie wpaść w sidła oszustów? Sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać!
Do Zakopanego jeżdżę bardzo często i mam już sprawdzone miejsce, gdzie zawsze się zatrzymuję. Znam dobrze właściciela, wiem co mnie czeka na miejscu i ile za to zapłacę. Nie każdy ma jednak komfort posiadania sprawdzonej "miejscówki" musi więc szukać z nadzieją, że trafi na świetną ofertę.
Zobacz również: Nowy hit wśród turystów: Beskid Wyspowy i Sądecki. Czym kuszą?
Takiego szczęścia nie miała ostatnio moja znajoma. Mimo że wydawało jej się, że jest czujna, dała się oszukać. Agnieszka znalazła ogłoszenie internetowe. Były zdjęcia domku, dokładny opis, numer telefonu do właściciela. Z pozoru wszystko wyglądało wiarygodnie. "Znaleźliśmy ogłoszenie o wynajmie domku w Zakopanem na jednej z popularnych stron z ofertami noclegowymi. Zadzwoniliśmy do "właściciela", który dokładnie opisał nam domek" opowiada Agnieszka. "Zanim przesłaliśmy zaliczkę, wysłał mi maila ze zdjęciami, opisał dojazd do domku, wysłał adres, który istniał, opisał uliczki znajdujące się obok domku, które również łatwo było znaleźć w Google Maps. Po wpłacie zaliczki kontakt z panem się urwał, nie odbierał telefonu, nie odpisywał"
Klasyczny schemat oszustwa. Co mogła zrobić Agnieszka, aby uniknąć straty pieniędzy, zszarganych nerwów i braku noclegu? Postanowiłam zapytać o to gospodarza, u którego nocuję, gdy jestem w Zakopanem. Byłam ciekawa, jakie rady dla turystów ma pan Andrzej. Co zrobić, aby nie zastać po przyjeździe śmierdzącego stęchlizną pokoju zamiast luksusowego apartamentu, za który zapłaciliśmy?
Zobacz również: Tak złodzieje oznaczają auta. Nie daj się nabrać na te sztuczki
Oto co usłyszałam od właściciela domków do wynajęcia
1. Cena
Pierwsza lampka powinna się nam zapalić, jeżeli cena za nocleg jest zbyt atrakcyjna. Nie łudźmy się, że za nocleg w górach w szczycie sezonu zapłacimy grosze. Sprawdźmy jakie są średnie ceny w hotelach, pensjonatach czy prywatnych kwaterach. Przejrzyjmy portale z ofertami. Warto też pamiętać, że cena za nocleg zależy od terminu - w szczycie sezonu będzie wyższa niż poza nim. Złota rada od pana Andrzeja - warto rozmawiać! O co chodzi? A o to, że cenę noclegu często można negocjować. Możemy liczyć na jakiś rabacik, jeżeli na przykład zdecydujemy się zostać dłużej.
2. Czy to miejsce w ogóle istnieje?
Pierwsze, co powinniśmy zrobić, to wpisać adres potencjalnego noclegu w internetową wyszukiwarkę, mapę online. Od razu będziemy wiedzieli, czy dana ulica istnieje, co się wokół niej znajduje. Warto też wpisać podany w ogłoszeniu numer telefonu. Można też zweryfikować, czy właściciel kwatery ma zarejestrowaną firmę, wchodząc na stronę Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Niestety historia i policyjne kroniki znają przypadki, w których turyści przyjeżdżają na miejsce i zamiast domku czy pensjonatu zastają szczere pole albo zupełnie inny budynek.
3. Porozmawiaj z właścicielem obiektu
Rozmawiając z osobą wynajmującą nam nocleg trzeba zapytać o szczegóły. Często zapominamy o różnych, ważnych rzeczach np. czy parking jest dodatkowo płatny, ile aut zmieści się na posesji, jaki jest dojazd do obiektu. Może się okazać, że domek czy pensjonat ma stromy podjazd i bez łańcuchów zimą tam nie dojedziemy. A czasem nawet łańcuchy nie wystarczą. Przykład: gdy wynajmiemy nocleg w Kościelisku, gdzie jest duże zróżnicowanie terenu, trzeba nie lada umiejętności, aby wyjechać pod stromą górkę. Sama byłam świadkiem, jak turyści "gimnastykują się" za kierownicą próbując pokonać ośnieżone i śliskie podjazdy. Ku uciesze miejscowych. Kolejna złota rada pana Andrzeja: Ceprze, pamiętaj o zimowych oponach i łańcuchach, gdy jedziesz zimą w góry!
Jeżeli nie przyjeżdżamy na wypoczynek własnym samochodem, sprawdźmy, jaka jest odległość od dworca czy przystanku autobusowego, jak dostać się do naszego miejsca noclegowego. W ofercie z reguły podana jest odległość do centrum czy innych ciekawych punktów na mapie miasta. I tu łatwo można dać się nabrać. 500 metrów do Krupówek, podane w ogłoszeniu, na miejscu może się okazać ponad kilometrowym spacerem. To na szczęście też łatwo sprawdzić - wpisz adres w nawigację czy internetową mapę. Rada pana Andrzeja - pamiętaj o korkach w Zakopanem! Bywa, że miasto w szczycie sezonu, dosłownie staje. "Mistrzowie kierownicy" z różnych zakątków Polski, potrafią skutecznie zablokować ulice. Warto czasem zapłacić więcej za nocleg niż skusić się niższą ceną, a potem wydać fortunę na benzynę albo taksówki, za które w Zakopanem słono zapłacimy. A przede wszystkim szkoda nerwów i zdrowia. Nie mam chyba nic gorszego niż stanie w korkach podczas urlopu.
Zapytajcie też o ogrzewanie, żeby później się nie zdziwić jak na koniec dostaniemy dodatkowy rachunek.
4. Zadatek czy zaliczka?
Wynajmując nocleg, z reguły będziemy musieli wpłacić zaliczkę. Przelejmy pieniądze na konto właściciela obiektu. W razie oszustwa będziemy mieli dowód wpłaty i dane. I pamiętajcie, czym różni się zadatek od zaliczki. Jeśli wpłacimy zadatek, a umowa nie doszła do skutku z winy wynajmującego, zadatek zostaje zwrócony klientowi w podwójnej wysokości. Zaliczka natomiast zostaje zwrócona klientowi w takiej samej wysokości w jakiej została wpłacona. Jeśli do wyjazdu nie dojdzie z naszej winy, tracimy wpłacony zadatek, natomiast zaliczka zawsze podlega zwrotowi.
Ale i tu z dobrymi radami przychodzi pan Andrzej. Sytuacje losowe, takie jak pandemia covid czy obecnie fala grypy, mogą pokrzyżować nasze urlopowe plany. W przypadku, kiedy nie możemy przyjechać w danym terminie i odpowiednio wcześniej o tym poinformujemy, może uda się przełożyć naszą rezerwację. My nie stracimy wpłaconego zadatku a wynajmujący, klientów.
5. Jak ceper z góralem
Jedni narzekają na drugich a prawa jest taka, że żyć bez siebie nie mogą. Górale mówią, że turyści są roszczeniowi, źle się zachowują, robią burdy. Cepry zarzucają góralom, że im tylko dutki w głowie i wycisną każdy grosz z biednego turysty. To oczywiście pół żartem, pół serio. Przyjeżdżając do Zakopanego obserwuję obie strony. I obie swoje racje mają. Jakoś ta symbioza funkcjonuje i funkcjonować dalej będzie. Bo górale kochają dutki, a cepry Zakopane. Koniec, kropka. Oby tylko obie strony zachowały umiar i trochę kultury.
Katarzyna Piątkowska