Podróże osobiste: "Jeden z najpiękniejszych widoków na Tatry". Miejsce stało się już kultowe
Połączenie łatwego, krótkiego szlaku i spektakularnych widoków. Wydaje się, że w górach rzadko idzie to w parze? Inne zdanie mają osoby, które w swoim tatrzańskich pamiętniku zapisały już wycieczkę na Rusinową Polanę. Zachwyciła jednego z XIX-wiecznych artystów i popularyzatorów Tatr i do dziś z wrażenia zapiera dech każdemu piechurowi, który dotrze w ten górski zakątek.
"Podróże osobiste" to autorski cykl, realizowany przez Joannę Leśniak. W swoich reporterskich opowieściach autorka zabiera nas w mniej znane zakątki Polski i Europy, w poszukiwaniu tego, co warte zobaczenia, usłyszenia, posmakowania. W jej historiach kryją się nie tylko własne doświadczenia, ale również opowieści lokalnych mieszkańców i ciekawostki, wyszukane w przewodnikach.
Szukasz miejsca na nietypowe wakacje, długi weekend lub city break? Ruszaj z nami w drogę. Przydadzą się wygodne buty i termos z gorącą herbatą. Czeka na nas tatrzański zakątek, który być może nie powala wysokością nad poziomem morza, ale gwarantuje spektakularne widoki.
Spis treści:
Kiedy aura nie sprzyja wysokogórskim wędrówkom
O zmienności pogody w górach zostało powiedziane już wiele. Trzeba mieć to na uwadze, planując wyprawy właściwie o każdej porze roku. Wybrzmiewa to głośno również jesienią. W ostatnich tygodniach szczęśliwcy trafiają na dni, kiedy złota jesień rozpieszcza słońcem i przejrzystością powietrza, a pechowcy? Cóż, pewnie niejedna osoba musiała zrezygnować z wędrówki ze względu na opady deszczu i śniegu, oblodzenia, mgłę i porywisty wiatr. Doszło nawet do skrajnej sytuacji, kiedy 26 września 2024 roku Tatrzański Park Narodowy wstrzymał sprzedaż biletów.
Nie zawsze jednak zjawiska pogodowe są na tyle ekstremalne, że trzeba całkowicie rezygnować z wędrówki. Jeśli nie czujesz się na siłach zdobywać wysokie szczyty, ale jednocześnie chcesz zaznać tatrzańskiej atmosfery w najlepszym wydaniu, obierz kurs na Rusinową Polanę.
Najłatwiejszy szlak na Rusinową Polanę? Start z Wierchu Poroniec
Za najbardziej dostępną i najprostszą trasę na Rusinową Polanę uznaje się szlak zielony z Wierchu Poroniec. Wybierając się tu własnym samochodem, lepiej pogodzić się z losem rannego ptaszka. W pobliżu punktu startowego znajdują się parkingi, które dość szybko się zapełniają. Im wcześniej dotrzemy, tym większe prawdopodobieństwo, że nie będziemy musieli tracić czasu na poszukiwanie bardziej oddalonych miejsc postojowych. Możesz postawić również na komunikację zbiorową, wsiadając do busa jadącego w kierunku Morskiego Oka/Palenicy Białczańskiej.
Rusinowa Polana uznawana jest od jakiegoś czasu za miejsce kultowe. Dla wielu jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna niż najbardziej znane doliny — Chochołowska czy Kościeliska. Znam osoby, które właśnie w tym miejscu połknęły bakcyla górskich wycieczek i aktualnie mają na koncie wiele bardziej wymagających tras.
Co wpływa na rozbudzenie tak gorących uczuć? Uważam, że stosunek wysiłku, jaki trzeba włożyć w przejście tego szlaku, do widoków, jakie czekają na jego końcu. To właściwie złoty interes. Wybierając trasę z Wierchu Poroniec, czeka nas nie wymagająca wyprawa, a raczej około trzykilometrowy spacer o łagodnym przewyższeniu. Powinien potrwać niewiele ponad godzinę. A co nas czeka na miejscu?
Zobacz też: Podróże osobiste: "Najsmutniejsze" miejsce w Tatrach? Tłumy się tam nie zapuszczają, choć widoki są bajeczne
"Jeden z najpiękniejszych widoków na Tatry"
Takim określeniem zrecenzował Rusinową Polanę Walery Eljasz-Radzikowski. Malarz, fotograf, współzałożyciel Towarzystwa Tatrzańskiego i autor przewodników, w których łączył barwne opisy szlaków razem z grafikami. Biorąc pod uwagę, że w jego wyprawach nie brakowało wyjść na najwyższe i trudne techniczne szczyty, można spokojnie uznać go za autorytet w tej dziedzinie. Wiedział, co mówi! Widok z Rusinowej określał jako niepospolity, bogaty, czarujący. W jego "Szkicach z podróży w Tatry" z 1874 roku znaleźć można między innymi takie opisy:
Widzi się, rzec można rdzeń, serce Tatr całych, i to tak fantastycznie zestawione, jakby umyślnie przez artystę w wymarzone linije ujęte.
Szeroka, szutrowa droga nie przysparza żadnych trudności technicznych. Najlepiej świadczy o tym fakt, że wybierają się tutaj nawet rodziny z dziećmi w wózkach. Widokowo robi się niemalże od początku, ale panorama po dotarciu na miejsce jest faktycznie niezrównana. Do tego dochodzą stoły i ławy, przy których można odpocząć, posilić się swoim prowiantem i podziwiać rozległą panoramę. Składają się na nią szczyty zarówno Tatr Wysokich, jak i Bielskich, w tym Gerlach, Rysy, Lodowy Szczyt czy Baranie Rogi.
Najbardziej "wypasione" miejsce w Tatrach?
Czas na krótką lekcję historii. Nazwa polany wywodzi się od nazwiska Rusinów — sołtysów z Gronia, którym król Zygmunt III Waza oddał te ziemie w posiadanie w 1628 roku. Przez długi czas prowadzony był na niej wypas owiec. Śladem tych czasów są zabytkowe szałasy pasterskie. Wraz z utworzeniem Tatrzańskiego Parku Narodowego, wypasu zakazano ze względu na dbałość o górską przyrodę. Powrót do tego zwyczaju nastąpił w 1981 roku i odtąd mamy do czynienia z kulturowym wypasem owiec na Rusinowej Polanie. Charakteryzują go określone zasady, związane m.in. z liczbą zwierząt, które mogą tutaj przebywać.
Przedłużenie wycieczki, czyli schody (prawie) do nieba
Popijając herbatę z termosu i zajadając domowe kanapki, zapewne w końcu zwrócisz uwagę na tablicę informującą o przedłużeniu zielonego szlaku i pnące się w górę schody. Energia cię rozpiera, a warunki są dobre? Naturalnym uzupełnieniem wycieczki na Rusinową jest szlak na Gęsią Szyję.
Wysokość szczytu to 1489 m n.p.m i dzieli cię od niego niewiele ponad kilometr. Musisz jednak nastawić się na dość wymagającą wspinaczkę po stromym terenie, która obnaży wszelkie braki kondycyjne. Zawsze mierz siły na zamiary i panujące warunki — jesienią może już zacząć robić się ślisko, więc raczki warto mieć w pogotowiu.
Mimo potencjalnej zadyszki warto podjąć to wyzwanie. Widoczna ze szczytu panorama robi jeszcze większe wrażenie. Ujawniają się przed nami po raz kolejny i Gerlach, i Rysy. Dostrzeżemy też Giewont, Kasprowy Wierch i Czerwone Wierchy. Całość daje poczucie, że faktycznie do serca Tatr mamy na tyle blisko, że z każdej strony czuć jego bicie.
***
Kolejny tekst w cyklu "Podróże osobiste" już za dwa tygodnie, w czwartek 24 października.
***
O autorce:
Joanna Leśniak — Absolwentka socjologii o specjalizacji multimedia i komunikacja społeczna. Z Interią związana od 2021 roku. W zawodowej historii przez długi czas zgłębiała dynamicznie trendy związane ze stylem życia. Miłośniczka podróży, quizów i ciekawostek z najróżniejszych dziedzin, która rzadko kiedy wypuszcza z rąk aparat fotograficzny.