Podróże osobiste: Woda mieni się wszystkimi odcieniami lazuru. Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc we Włoszech
Oto miejsce niezwykłe. Pozbawione asfaltowych dróg, otoczone parkiem narodowym, dostępne tylko pieszo lub drogą morską. Intryguje wielu turystów, którzy chcą przemierzać tajemnicze korytarze średniowiecznych zabudowań, wsłuchując się jednocześnie w ich opowieści z dawnych wieków. Do tego malownicza zatoka, której wody mienią się błękitem, lazurem, szmaragdem. San Fruttuoso we włoskiej Ligurii zachwyca zarówno historią, jak i niewątpliwym urokiem.

"Podróże osobiste" to autorski cykl, realizowany przez Joannę Leśniak. W swoich reporterskich opowieściach autorka zabiera nas w mniej znane zakątki Polski i Europy, w poszukiwaniu tego, co warte zobaczenia, usłyszenia, posmakowania. W jej historiach kryją się nie tylko własne doświadczenia, ale również opowieści lokalnych mieszkańców i ciekawostki, wyszukane w przewodnikach.
Szukasz miejsca na nietypowe wakacje, długi weekend lub city break? Ruszaj z nami w drogę. W sercu włoskiej Ligurii leży prawdziwy klejnot. Klasztor San Fruttuoso ukryty jest między skalistymi klifami i błękitnymi wodami zjawiskowego wybrzeża. Stanowi miejsce, gdzie spotykają się natura i historia, tworząc duet, który pozostaje w pamięci na długie lata.
Spis treści:
Wakacje we Włoszech? Obierz kurs na Ligurię
Myśląc o urlopie w Italii, wiele osób kieruje się na południe kraju. Tymczasem Liguria to jeden z najbardziej malowniczych i różnorodnych regionów Włoch, który łączy dziką przyrodę, monumentalne zabytki, malownicze wioski, wspaniałe plaże i wyśmienitą kuchnię. To właśnie tu zobaczymy maleńkie miasteczka o wyjątkowej urodzie oraz miejsca słynące z luksusowych wilii ze słynnym Portofino na czele.

Liguria słynie ze zróżnicowanej linii brzegowej. Dzikie klify, ukryte zatoczki i turkusowe wody. Choć plaże są częściej kamieniste niż piaszczyste, rekompensują tę drobną niedogodność niezrównanymi widokami. To rejon doskonały dla wielbicieli pieszych wędrówek, rowerów i sportów wodnych, zwłaszcza nurkowania i snorkelingu. Łagodny klimat śródziemnomorski sprawia, że jest to dobry kierunek nie tylko w najbardziej oblegane, wakacyjne miesiące. Wiosna i jesień nadal powitają nas dobrą pogodą, sprzyjającą odkrywaniu kolejnych zakątków. W tym San Fruttuoso di Camogli.
Ukryta perełka Ligurii. Samochodem tutaj nie dotrzesz
To jeden z powodów, przez który miejsce wydaje się zagadkowe i intrygujące. Trzeba się trochę wysilić, aby tu dotrzeć, bowiem do San Fruttuoso di Camogli nie dojedziemy samochodem lub autobusem. Zdecydowanie nie jest miejscem do szybkiego, bezrefleksyjnego odhaczania z planu zwiedzania.
Do zatoki ze średniowiecznym klasztorem można dotrzeć szlakami pieszymi z pobliskich Camogli lub Portofino. W zależności od wybranej trasy zajmie to od dwóch do trzech godzin. Warto wcześniej dobrze przeanalizować na co, się piszemy. Część tras prowadzi zapewniającym cień lasem i jest wygodna, lecz sportowe obuwie i tak będzie dużo lepszym pomysłem niż lekkie klapeczki. Część traktów jest bardziej przygodowa. Momentami wiodą skrajem urwiska, więc mogą wywołać silniejsze emocje, zwłaszcza u osób wrażliwych na wysokość i ekspozycje.

Piesze wycieczki nie są twoim konikiem? Inną opcją dotarcia do klasztoru San Fruttuoso jest droga morska. Statki kursują z okolicznych miejscowości. Na start swojej wyprawy wybrałam port w Santa Margherita. Pierwszym przystankiem było Portofino, a po spacerze po tutejszych wzgórzach i wąskich uliczkach czas wrócić na prom.
San Fruttuoso robi wrażenie od pierwszego wejrzenia
Od celu podróży dzieli nas około 30 minut rejsu. W tym czasie mamy okazję przyjrzeć się urozmaiconemu wybrzeżu porośniętemu zielenią, która pięknie kontrastuje z kobaltem Morza Liguryjskiego. Istna sielanka. W tym ukojeniu przychodzi zaskoczenie, ponieważ budynek średniowiecznego klasztoru na horyzoncie pojawia się niespodziewanie. Położony nad niewielką plażą wygląda bajkowo i nie do końca realnie. Jest wciśnięty między porośnięte lasami wzgórza, a głębokie wody morza. Skąd się tutaj wziął?

Sięgamy głęboko w przeszłość
Historia klasztoru San Fruttuoso to fascynująca opowieść, która łączy podania, religijne tradycje i wpływy arystokratycznych włoskich rodów. Legenda głosi, że początki tego miejsca sięgają VIII wieku, kiedy mnisi z Tarragony (tereny dzisiejszej Hiszpanii) uciekli z ojczyzny przed najazdami Maurów, zabierając ze sobą relikwie św. Fruktuozosa z Bragi. To właśnie w niedostępnej zatoczce mieli znaleźć schronienie.
Z biegiem lat miejsce zaczęło przyciągać pielgrzymów i zyskało na znaczeniu. W X wieku na bazie pierwszych zabudowań, które ucierpiały wskutek pirackich napadów, powstał klasztor benedyktynów jak się patrzy, a całość rozbudowywano przez kolejne stulecia. W XI-XII wieku wzniesiono główny kościół oraz krużganki. Niektóre elementy architektoniczne, np. romańskie kolumny i gotyckie łuki, świadczą o różnych fazach przebudowy.

W XIII wieku klasztor trafił pod opiekę jednej z najpotężniejszych genueńskich rodzin. Ród Doria odrestaurował klasztor i wzmocnił jego struktury obronne. W 1562 roku powstała charakterystyczna, widoczna z daleka, czworoboczna wieża, znana jako Torre Doria.
Niestety, w kolejnych wiekach obiekt stopniowo tracił na znaczeniu. Mnisi go opuścili, a budynki zaczęły popadać w ruinę. Dopiero w XX wieku całość wyremontowano i udostępniono zwiedzającym. Obecnie to zabytek o ogromnej wartości historycznej i architektonicznej.
Włoski zakątek, gdzie czas stoi w miejscu
Zwiedzanie klasztoru i spacer po okolicy, by zobaczyć zatokę z góry, jest doświadczeniem bardzo kojącym. Niewielki obiekt, brak ruchliwych dróg i otoczenie niesamowitej przyrody pozwalają odetchnąć i włączyć tryb zwiedzania w zwolnionym tempie. Trzeba jednak mieć świadomość, że w wysokim, wakacyjnym sezonie możemy natknąć się tutaj nie wielu innych turystów, którzy także chcą napawać się atmosferą miejsca i skorzystać z walorów malutkiej, ale nadzwyczajnie czystej plaży. Polecam wyprawę poza sezonem, by nie czuć się jak sardynka w puszce.

Posąg w głębinach, czyli atrakcja dostępna jedynie dla wybranych
Zatoka to świetne miejsce do nurkowania i obserwacji podwodnego życia. Tutejsza fauna i flora morska są niezwykle różnorodne, co czyni to miejsce rajem dla miłośników mniej oczywistych przygód.
To, co intrygujące, nie zawsze jest widoczne na pierwszy rzut oka. San Fruttuoso słynie z posągu umieszczonego w wodzie na głębokości około 17 metrów, więc jego niesamowitym widokiem mogą cieszyć się wyłącznie doświadczeni nurkowie. Znany jest jako "Chrystus z Otchłani", unoszący ręce w stronę nieba. Został umieszczony w tym miejscu w 1954 roku jako hołd dla żeglarzy i nurków, którzy stracili życie, pracując na morzu.
Nieoczywiste miejsca czekają na odkrycie

Szukając ciekawych kierunków w swoich podróżach, nie zawsze warto sugerować się najbardziej uczęszczanymi szlakami i podążać tropem najbardziej fotogenicznych miejscówek. San Fruttuoso to nie tylko kolejny punkt do zaliczenia. To historia zatopiona w naturze, która zachwyci osoby gotowe na wyjątkową eskapadę poza najbardziej oczywiste miejsca z pierwszych stron przewodników.
***
Kolejny tekst w cyklu "Podróże osobiste" już za dwa tygodnie, w czwartek 14 sierpnia.
***
O autorce:

Joanna Leśniak - Absolwentka socjologii o specjalizacji multimedia i komunikacja społeczna. Z Interią związana od 2021 roku. W zawodowej historii przez długi czas zgłębiała dynamicznie trendy związane ze stylem życia. Miłośniczka podróży, quizów i ciekawostek z najróżniejszych dziedzin, która rzadko kiedy wypuszcza z rąk aparat fotograficzny.