Polska na własne oczy: Zakopane gotowe na lato. "To fejk, że tu panuje drożyzna"
- Krupówek do Białki czy Bukowiny nie przeniesiesz – mówią turyści i jadą do Zakopanego. Miasto pod Giewontem, w sezonie letnim, niezmiennie od lat jest numerem jeden na Podhalu. Mimo to w mieście wciąż sporo jest wolnych miejsc noclegowych. Rezerwacji nie warto jednak zostawiać na ostatnią chwilę. Zwłaszcza, że teraz ceny noclegów są o kilkanaście procent niższe od tych, które będą w szczycie sezonu.
Polska na własne oczy to podróżniczy cykl dziennikarek i dziennikarzy działu Lifestyle portalu Interia. Przez całe wakacje zapraszamy Was do wspólnego odkrywania Polski, odwiedzając miejsca popularne, kultowe, ale też nieco zapomniane i te, które dopiero czekają na odkrycie. Ruszajcie z nami w podróż po Polsce! Dziś zaglądamy do Zakopanego. Czy stolica polskich Tatr jest gotowa na lato?
Spis treści:
"Zdarza się, że dzwonią z Zakopianki"
- Jak na tę porę to rezerwacji jest stosunkowo niewiele, ale do tego przyzwyczaiły nas już ostatnie lata - mówi Emila Glista z agencji zajmującej się obsługą obiektów turystycznych. Turyści szukają noclegów na ostatnią chwilę. - Zdarza się, że dzwonią z "Zakopianki" - dodaje Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
- W tej chwili, początek lipca, w wielu obiektach obłożony jest na poziomie około 30% - przyznaje Emila Glista. Podhalańscy przedsiębiorcy mają powody do niepokoju, ale w panikę jeszcze nie wpadają. - Zapytania o noclegi dopiero się zaczynają, spodziewamy się, że tych rezerwacji będzie podobna liczba jak w latach ubiegłych - dodaje.
Na Podhalu, jak grzyby po deszczu, wyrastają nowe obiekty noclegowe. W Zakopanem i okolicznych miejscowościach, takich jak Kościelisko, domki i apartamenty budują się na potęgę. W ostatnich latach baza noclegowa Podhala zwiększyła się o 30 procent. Największym zainteresowanie niezmiennie cieszy się Zakopane. To wciąż jedno z najchętniej wybieranych miejsc na wypoczynek w górach. Dużą popularnością cieszy się też Kościelisko, malownicza wieś niedaleko Zakopanego. Stąd rozciągają się jedne z najpiękniejszych widoków w Tatrach. To również doskonała baza wypadowa na górskie wędrówki. Na wyciągnięcie ręki mamy Dolinę Kościeliską a tuż obok Chochołowską. W Kościelisku możemy też liczyć na tańszy nocleg. Dużo obiektów typu "strych u gaździny" jest otwieranych jedynie w sezonie letnim. To alternatywa dla mniej wymagających turystów nastawionych na spędzanie czasu na tatrzańskich szlakach, a nie w luksusowych apartamentach.
Zobacz również: Polska na własne oczy: Pomorze gotowe na sezon turystyczny 2024. Polacy oblegają tę część kraju
Ceny noclegów w Zakopanem podobne do zeszłorocznych
Konkurencja na Podhalu jest coraz większa, właściciele obiektów prześcigają się w oferowaniu coraz to wymyślniejszych atrakcji. Balie, jacuzzi, spa to już niemal standard. Duża liczba miejsc noclegowych wymusza też korektę cen, dlatego turyści mogą być miło zaskoczeni. Ceny noclegów w Zakopanem są podobne do tych z zeszłego roku. - To sytuacja, która nie występowała w poprzednich latach. Z reguły mieliśmy delikatne zwyżki cen o parę punktów procentowych, natomiast w tym roku te ceny się zatrzymały - przyznaje Emilia Glista. - Średnia cena rynkowa z roku na rok na Podhalu delikatnie rośnie, ale trzeba pamiętać, że ona nie rośnie dlatego, że właściciele pensjonatów czy hoteli ją podnoszą, ale dlatego, że otwiera się dużo nowych miejsc noclegowych o wyższym standardzie, które windują statystyki. Poza tym właściciele inwestują w dodatkowe atrakcje takie jak sauna czy jacuzzi - wyjaśnia.
"To fejk, że w Zakopanem jest drożyzna"
Turyści od kilku sezonów rezerwują noclegi na ostatnią chwilę. Powodów jest kilka. Przede wszystkim podaż. Teraz nawet w szczycie sezonu można znaleźć wolną kwaterę czy domek. Pogoda to drugi czynnik. - Wakacje w Polsce to nie jest tania "zabawa", a skoro już wydajemy takie pieniądze, to chcemy mieć pewność, że nie spędzimy urlopu w hotelu patrząc na strumienie deszczu za oknem - mówi Emila Glista. Trzeci powód to "polowanie" na niższą cenę. Trzeba jednak pamiętać, że będziemy mieli wtedy znacznie mniejszy wybór lokalizacji czy standardu obiektu.
- W tym roku mamy prawie 50 proc. mniej rezerwacji niż w zeszłym roku o tej porze - przyznaje Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Ale nas to w ogóle nie martwi, wiemy, że do 15 lipca rynek będzie rozkręcał się powoli - dodaje. - Mniej więcej od 16 lipca gwałtownie przyrasta obłożenie, a w połowie sierpnia, podczas długiego weekendu, osiąga pik - wyjaśnia. Turyści, podobnie jak w ubiegłych latach, przyjeżdżają na krótko, ale długość pobytu, jak zauważa Karol Wagner, zwiększyła się do 4 dni. Dużym powodzeniem cieszą się tak zwane pakiety pobytowe. - Goście wolą wykupić obiekt ze śniadaniem, obiadokolacją i atrakcjami, żeby nie być narażonym na wydawanie pieniędzy w sposób wcześniej nie zaplanowany. - mówi Wagner. I dodaje: - To fejk, że w Zakopanem jest drożyzna.
- Według Polskiej Organizacji Turystycznej podczas majówki byliśmy o 100 zł tańsi od średniej krajowej, która wynosiła 680 zł. U nas to było 580 zł. Oczywiście możemy znaleźć nocleg za 2 tysiące zł, albo nawet za 20 tysięcy zł za noc, ale znajdziemy też obiekt w centrum Zakopanego za 199 zł za noc ze śniadaniem dla 2 osób. Obalamy mit o drożyźnie - mówi Karol Wagner. Według Tatrzańskiej Izby Gospodarczej czteroosobowa rodzina za pokój, ze śniadaniem, w hotelu 3 gwiazdkowym w Zakopanem zapłaci około 700 zł za noc, w pakiecie 850 zł.
Dawniej na Podhalu spędzało się wakacje u "zaprzyjaźnionej gaździny". Na śniadanie był oscypek, świeże mleko i konfitury własnej roboty. Dziś o taki luksus coraz trudniej. Królują bezduszne apartamenty i anonimowe hotele, choć są też wyjątki. - Goście mogą liczyć na moją pomoc, dobrą radę, gdzie tanio zjeść czy na jaką wycieczkę się wybrać - mówi Sebastian, który wynajmuje domki niedaleko skoczni w Zakopanem.
Wynajmując nocleg na Podhalu warto kontaktować się bezpośrednio z właścicielem obiektu. - Możemy liczyć na rabat, większy pokój czy dodatkowe miejsce parkingowe - wyjaśnia Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Co króluje na straganach z pamiątkami?
Na podhalańskich straganach znów królują maskotki, plastikowe miecze i czapeczki z napisem New York. Niezmiennie najmocniej przyciągają magnesy. Niestety tuż za nimi plasują się wyroby z procentami. - Są dni, że sprzedaje się ich mnóstwo, nawet za ponad 3 tysiące złotych - mówi Zbyszek, sprzedawca z Krupówek.
Górale mają dość nagonki na Zakopane. Afery z misiem, paragony grozy, nieczynne toalety... Wizerunek miasta jest mocno nadszarpnięty. - Dawniej Zakopane było miejscem prestiżowym. Ludzie szczycili się, że spędzają wakacje pod Giewontem. Dziś to wstyd mówić, że jedzie się do Zakopanego - ubolewa pan Marian, mieszkaniec miasta.
- Odwracając kota ogonem, to nie było lepszej rzeczy marketingowej niż miś - mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Oczywiście wizerunkowo był fatalny, ale ilość informacji prasowych, publikacji, klików, a przy tym algorytmów największych wyszukiwarek była tak wysoka, że gmina Zakopane nie byłaby w stanie wykreować takiego zainteresowania za jakiekolwiek pieniądze. Afera z misiem nie zrobiła nic złego Zakopanemu, jeśli chodzi o zainteresowanie turystów, natomiast na pewno dewaluuje markę miasta - podsumowuje Wagner.
***
O cyklu "Polska na własne oczy"
Wakacje, znowu są wakacje! Polacy tłumnie ruszają na długo wyczekiwany odpoczynek, a my chcemy im w tym towarzyszyć, służyć dobrą radą, co można zobaczyć w naszym pięknym kraju. Może wspaniałe atrakcje czekają dosłownie tuż za rogiem? Cudze chwalicie, swego nie znacie - pisał poeta. I my chcemy pokazać, że faktycznie tak jest. Zajrzymy więc do Sosnowca, Radomia, Wałbrzycha, sprawdzimy "polskie Malediwy" i wiele innych nieoczywistych miejsc. Bądźcie z nami przez całe lato!