Zamiast znicza...ziemniaki. Oto co ludzie zostawiają na grobach

Bilety komunikacji miejskiej, długopisy, puszki Coca-Coli — wyrazem pamięci nie zawsze muszą być znicze i świece. Pamiątki przynoszone zmarłym, potrafią bardzo zaskoczyć. Lista nietypowych przedmiotów pozostawianych na grobach słynnych postaci jest długa i niezwykle intrygująca.

Nie tylko znicze i kwiaty. Oto dziwne przedmioty, które można zobaczyć na grobach
Nie tylko znicze i kwiaty. Oto dziwne przedmioty, które można zobaczyć na grobachBeata ZawrzelReporter

Karty dla wielkiego iluzjonisty

Kim byłby iluzjonista bez swoich rekwizytów? To pytanie najwyraźniej zadają sobie osoby odwiedzające grób Harry’ego Houdiniego (a właściwie Erika Weisza) - Węgra, który w Ameryce stał się najsłynniejszym iluzjonistą swoich czasów, a może należałoby wręcz rzec — wszech czasów, bo sławą dorównał mu chyba jedynie David Copperfield. Houdini słynął ze swoich spektakularnych ucieczek z zamkniętych skrzyń, klatek, “wodnej komory chińskich tortur", rosyjskiego transportu na Sybir i z wielu światowych więzień. A w wolnych chwilach organizował seanse spirytystyczne, na których demaskował sztuczki, stosowane przez ludzi podających się za media.

Harry Houdini, "Król kajdanek"
Harry Houdini, "Król kajdanek"ullstein bild Dtl. Getty Images

“Król kajdanek" nie ograniczał się jednak w swoich magicznych sztuczkach jedynie do ucieczek. Pokazywał swojej publiczności także wiele innych iluzji, które przeczyły zdrowemu rozsądkowi i prawom fizyki. Erik Weisz został pochowany 4 listopada 1926 r. na cmentarzu Machpelach w Nowym Jorku. Wówczas Amerykańskie Towarzystwo Iluzjonistów po raz pierwszy przeprowadziło ceremonię "łamania czarodziejskiej różdżki". Zwyczaj ten przyjął się i jest kontynuowany do dziś. Za każdym razem, gdy umiera magik, różdżka, której używał podczas występów (lub jej substytut) są ceremonialnie łamane nad grobem iluzjonisty. Ma to być symbol tego, że wraz ze śmiercią właściciela, różdżka straciła moc.

Grób Houdiniego
Grób HoudiniegoAnthony22 at English Wikipedia, CC BY-SA 3.0

Od chwili pogrzebu, na grobie Houdiniego pojawiają się nietypowe dowody hołdu dla iluzjonisty wszech czasów. Ludzie przynoszą różnorodne rekwizyty, które mogłyby mu posłużyć do wykonania kolejnego czarodziejskiego występu. Najczęściej fani mistrza iluzji jako dowód pamięci przynoszą mu karty do gry.

Ziemniaki dla pruskiego króla

Fryderyk II z dynastii Hohenzollernów to z polskiej perspektywy jeden z najgorszych pruskich władców. Król ten przez znaczną część XVIII wieku dążył do ekspansji swojego państwa kosztem ziem polskich i to on był głównym inicjatorem pierwszego rozbioru Rzeczpospolitej w 1772 r. Historiografia niemiecka nadała mu zaś tytuł Wielki, bo za jego rządów Prusy stały się jednym z najpotężniejszych państw Europy. Fryderyk II szczególną niechęcią pałał do: Polaków, Rosjan i Żydów, ale gdy miewał gorszy humor — nie lubił całej ludzkości. Kochał natomiast psy i był prekursorem tworzenia cmentarzy dla zwierząt. Jego czworonożni pupile spoczęli w trumnach, pod płytami nagrobnymi wokół grobu Fryderyka Wielkiego w jego letniej rezydencji w Poczdamie.

Fryderyk II Wielki
Fryderyk II Wielki ullstein bild / ContributorGetty Images

Król pruski już za życia wybrał projekt swojego grobu i kazał go wykonać w Pałacu Sanssouci. Jednak jego potomkowie mieli inny plan na królewski pochówek. 9 września 1786 roku odbył się pogrzeb Fryderyk II, który spoczął w Kościele Garnizonowym w Poczdamie. Podczas wojny Adolf Hitler, w obawie przed bombardowaniami, kazał ukryć trumnę króla w schronie przeciwlotniczym. Potem trafiła do kopalni soli, co uchroniło je przed zrabowaniem przez rosyjskich żołnierzy. Odnaleźli ją Amerykanie i wywieźli do Hesji, stamtąd w tajemnicy w 1952 r. Ludwik Ferdynand II — potomek pruskiego władcy — wywiózł ją do zamku Hohenzollernów. Ostatecznie trumna powróciła do Poczdamu w 1991 r. Od tego czasu, odwiedzający grób władcy, składają na nim...ziemniaki.

Trumna ze szczątkami Fryderyka II wróciła do Poczdamu dopiero w 1991 r.
Trumna ze szczątkami Fryderyka II wróciła do Poczdamu dopiero w 1991 r. Patrick PIEL/Gamma-Rapho Getty Images

W XVIII w. w Prusach ziemniaki były rośliną ozdobną. Sadzono je dla ich pięknych, białych kwiatów. Fryderyk Wielki uważał, że uprawa tych bulw może zabezpieczyć jego lud przed głodem, dlatego starał się ją propagować. Władca wydał aż cztery edykty w tej sprawie. Choć na stole Fryderyka II ziemniaki ponoć gościły rzadko i znacznie bardziej ucieszyłby się zapewne z wiśni, które zajadał z rozkoszą, to w świadomości niemieckich turystów Fryderyk II tak silnie kojarzy się z kartoflami, że to właśnie je przynoszą wielkiemu władcy jako wyraz hołdu.

Bilety komunikacji miejskiej dla pary pisarzy

Co wypada przynieść w prezencie pisarzowi? Znicz, kwiaty, może długopisy jak w przypadku Douglasa Adamsa? Francuzi postanowili być bardziej nietuzinkowi i na cmentarz Montparnasse przynoszą bilety na metro. W grobie zasłanym kawałkami papieru leży para wybitnych ludzi pióra: Simone de Beauvoir — felietonistka, pisarka i myślicielka feministyczna oraz laureat Nagrody Nobla, powieściopisarz, filozof egzystencjalista — Jean-Paul Sartre. Dlaczego para otrzymuje bilety na paryskie metro? Teorii jest wiele, do najbardziej prawdopodobnych można zaliczyć:

  • Bilety na metro mają być nawiązaniem do jednego z esejów Jeana-Paula Sartre’ego, który porównał swoje życie do podróży pociągiem bez biletu.

  • Według innej teorii ma to być hołd dla socjalistycznych przekonań Sartre i Beauvoir. Para poparła aktywistów, którzy ukradli bilety metra i rozdawali je biednym przedstawicielom klasy robotniczej.

  • Pisarze byli też zamieszani w protesty na bulwarze Voltaire, przeciwko wojnie w Algierii, gdzie w 1962 r. w wyniku policyjnej agresji na stacji metra Charonne zginęło osiem osób. To właśnie na pamiątkę tych wydarzeń, Francuzi oraz zagraniczni turyści mieliby zostawiać parze bilety metra.
  • Bilety do metra na grobie Simone de Beauvoir i Jean-Paul Sartre na cmentarzu Montparnasse
    Bilety do metra na grobie Simone de Beauvoir i Jean-Paul Sartre na cmentarzu Montparnasse EyesWideOpenGetty Images

    Puszka Coca-Coli i zupa pomidorowa dla słynnego malarza

    Idąc przez greckokatolicki cmentarz St. John the Baptist w Bethel Park w Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych, można zauważyć nagrobek, na którym stoją puszki Coca-Coli i zupy pomidorowej Campbell — przynoszą je na grób wielkiego mistrza miłośnicy twórczości Andy’ego Warhola.

    Andy Warhol
    Andy WarholEvening StandardGetty Images

    Amerykański artysta słowackiego pochodzenia zasłynął jako czołowy przedstawiciel pop-artu. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie widziałaby jego kolorowych, serigraficznych portretów Marilyn Monroe, Elizabeth Taylor czy Włodzimierza Lenina. Obok znanych postaci, z użyciem drukarskiej techniki serigrafii, Worhol tworzył też obrazy codziennych przedmiotów: zupy pomidorowej, puszek z Colą, bananów czy proszku do prania. Dziś jego wierni fani przynoszą na grób artysty przedmioty, które uczynił tematem swoich prac.

    Portrety Marilyn Monroe autorstwa Andy'ego Warhola
    Portrety Marilyn Monroe autorstwa Andy'ego WarholaStefano Montesi/CorbisGetty Images

    Co ciekawe Warhol to kolejna wielka postać, której woli w kwestii pochówku nie uszanowano. Artysta jeszcze za życia chciał, by na jego płycie nagrobnej znajdowało się tylko jedno słowo: “Figment" - fikcja, wymysł. Tymczasem nagrobek opisano tradycyjnie imieniem i nazwiskiem oraz datami urodzin i śmierci.

    Kanapki z marmoladą dla królowej

    To tylko niektóre spośród długiej listy oryginalnych przedmiotów przynoszonych na groby znanych postaci. Twórca “Autostopem przez Galaktykę" - Douglas Adams dostaje długopisy kulkowe z niebieskim tuszem, zaś królowej Elżbiecie zaczęto przynosić kanapki z marmoladą, co nawiązywało do spotu, w którym wystąpiła królowa z popularnym w Wielkiej Brytanii misiem Paddingtonem. Skala zjawiska była tak wielka, że władze apelowały do narodu, aby zaprzestał tej praktyki.

    Nietypowe przedmioty możemy zobaczyć nie tylko na płytach nagrobnych znanych ludzi. Bywa, że na groby naszych bliskich zanosimy nie tylko kwiaty i znicze, ale także ich ulubione przedmioty, bo tak nam dyktuje serce.

    Jaki był ks. Jan Kaczkowski? Szczere wyznanie Patryka Galewskiego. "Zdanowicz. Pomiędzy wersami"INTERIA.PL
    INTERIA.PL
    Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
    Dołącz do nas