Najgorsze, w co możesz wdepnąć na grzybobraniu. Leśnicy ostrzegają
Palce diabła, grzyb o specyficznym, wręcz kosmicznym wyglądzie pochodzi z Australii, ale coraz częściej pojawia się w polskich lasach. Leśnicy ostrzegają przed jego silnym, drażniącym zapachem i informują, w jakich rejonach Polski można go spotkać. Czy jest trujący i może nam zaszkodzić?
Palce diabła, czyli okratek australijski to grzyb z rodziny sromotnikowych, który pochodzi z terenów Australii i Nowej Zelandii, ale na przestrzeni lat zdołał przystosować się do warunków panujących na innych kontynentach. Szczególnie upodobał sobie młode lasy z żyznymi glebami i to właśnie tam spotkać go można najczęściej.
Spis treści:
Jak wygląda grzyb palce diabła?
Palce okratka australijskiego mogą osiągnąć długość nawet kilkunastu centymetrów, a grzyb faktycznie wygląda jak z innego świata. Co jeszcze warto o nim wiedzieć?
Zobacz również: Jak jeść grzyby, żeby sobie nie zaszkodzić?
Czy grzyb palce diabła jest jadalny?
Grzyb palce diabła nie jest grzybem trującym, ale przez wzgląd na swój mocny, dość nieprzyjemny zapach uważany jest za niejadalny. Mimo to, w niektórych krajach młode owocniki, zwane czarcimi jajami, są uważane za przysmak.
Zobacz także: To już potwierdzone. Do Polski po 100 latach powrócił jeden z najdroższych grzybów świata
Palce diabła: Gdzie występują?
Palce diabła, czyli okratek australijski rośnie głównie na terenie Australii, ale spotkać go można także w Nowej Zelandii i Tasmanii oraz w południowej i wschodniej Afryce. Coraz częściej spotykany jest on także w polskich lasach - skąd więc wziął się w Europie?
Wszystko wskazuje na to, że grzyby palce diabła zostały przywiezione do Europy wraz z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do ogrodów botanicznych. Inna teoria mówi, że trafiły do nas za sprawą migrujących ptaków, spożywających owady z zarodnikami.
Pierwszego okratka zaobserwowano we Francji, w 1914 roku, a do Polski trafił prawdopodobnie z ówczesnej Czechosłowacji w latach 70.
Palce diabła w Polsce
Palce diabła bardzo dobrze przystosowały się do warunków klimatycznych panujących w naszym kraju i z badań wynika, że na terenie Polski zanotowano ponad 100 stanowisk tego grzyba. Upodobał on sobie głównie południe kraju, ale występuje także w Górach Świętokrzyskich, Kotlinie Sandomierskiej, Górach Sowich i na Pobrzeżu Gdańskim.
Jak podało Nadleśnictwo Wymiarki okratek australijski pojawił się także w sąsiedztwie Nysy Łużyckiej:
W lasach Nadleśnictwa Wymiarki grzyb ten został zidentyfikowany w bezpośrednim sąsiedztwie Nysy Łużyckiej stanowiącej granicę z Republiką Federalną Niemiec, co rodzi domniemanie, że właśnie rzeka mogła być wektorem przeniesienia zarodników tego gatunku
- czytamy na stronie nadleśnictwa.
Co ciekawe, łatwo przeoczyć obecność okratka w lesie, ale trudno zignorować jego specyficzny zapach. Jest on bardzo drażniący dla ludzi, ale przyciąga owady, które grzyb wykorzystuje zresztą do przeniesienia swoich zarodników.
Informujemy że okratek australijski wydziela bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach padliny
- można przeczytać na stronie Nadleśnictwa Wymiarki i faktycznie większość osób, które natknęły się na okratka w polskich lasach, właśnie tak opisuje jego zapach.
Niektórzy grzybiarze porównują go wręcz do zapachu mocno zepsutego mięsa, a nawet fekaliów. Właśnie dlatego dużo łatwiej można wyczuć jego obecność w lesie, niż odnaleźć owocnik.
Zobacz również: Gdzie na grzyby 2022: Najlepsze miejsca w Polsce na grzybobranie