Niech nas zobaczą

Żywi się u księży w przytułku dla bezdomnych, albo w MOPSie. Pieniądze z renty, które zostaną po opłaceniu czynszu, idą na leki. – Czasami człowiek myśli, że lepiej byłoby nie doczekać tej starości. Bo stary nikomu nie jest potrzebny. I żyje tylko dlatego, że musi – mówi z wyrzutem. Kto? Senior, jakich w Polsce wielu.

starszy człowiek
starszy człowiek123RF/PICSEL
Seniorzy są zagubieni w wielu sytuacjach życiowych
Seniorzy są zagubieni w wielu sytuacjach życiowych123RF/PICSEL

Dziś w Polsce, średnio na 100 osób w wieku produkcyjnym (od 18 do 64 lat) przypada ok. 25 osób powyżej 65. roku życia (dla przykładu - w Łodzi żyje ponad 128 tys. osób powyżej 65 roku życia. Wszystkich mieszkańców jest niespełna 726 tys.).

W 2030 roku będzie to już 46 osób, a w 2050 roku liczba ta wzrośnie aż do 75 na 100 zarabiających Polaków. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), w krajach wysokorozwiniętych osoby starsze żyją dziś o wiele dłużej, niż kilkadziesiąt lat temu, jednak jakość ich życia pozostawia wiele do życzenia.

Starszy znaczy do niczego

Pani Anna ma 81 lat. Pochodzi z Krakowa. Fizycznie jest sprawną osobą, porusza się bez problemu, ale ma inne zmartwienia. Niedowidzi i niedosłyszy, często łapie się na tym, że nie rozumie wielu rzeczy, nawet będąc w zwykłym sklepie, do którego dotarcie jest już nie lada wzywaniem.

- Młody starego nie zrozumie, nie wytłumaczy i nie pomoże, co najwyżej może się śmiać, że ktoś nie da rady wejść po schodach, bo właśnie padał deszcz i jest za ślisko. To mi się zdarza co kilka dni - uśmiecha się starsza kobieta, która, jak podkreśla, tylko pogodą ducha broni się przed niezrozumieniem ludzi. - Życie dziś jest coraz trudniejsze dla starych, bo świat poszedł bardzo do przodu. Ledwie nauczyłam się korzystać z przenośnego telefonu, a co dopiero inne rzeczy, jak komórka czy komputer?

Osoby starsze na utrudnienia trafiają niemal na każdym kroku. Według raportu WHO, starsi Europejczycy mają problemy podczas prostych codziennych czynności. Do ich potrzeb nie są dostosowane urzędy, sklepy, komunikacja miejska. Na drukach urzędowych, produktach, rozkładach jazdy, czy lekach, ważne informacje zamieszczone są często małą, trudną do odczytania czcionką.

- Kilka dni temu poszedłem do urzędu miasta w Krakowie, żeby przedłużyć meldunek swojej żony. Dokument potwierdzający własność mieszkania był dość stary, w związku z tym usłyszałem, że muszę wypełnić jakieś formularze i złożyć je z pieczątką. Nikt jednak nie był mi w stanie pomóc, wyjaśnić, co zrobić z tymi wszystkimi dokumentami i gdzie pójść po pieczątkę. Siedziałem w urzędzie cztery godziny, panie odsyłały mnie od okienka do okienka i tak w końcu odszedłem z kwitkiem. Po prostu nie rozumiałem tego, co było tam napisane - opowiada 80-letni pan Jan, mieszkaniec Krakowa.

Nikomu niepotrzebni

WHO ostrzega, że utrudnienia w codziennym życiu i izolacja ludzi starszych może prowadzić do wykluczenia ich ze społeczeństwa. Takich przykładów nie trzeba daleko szukać. Pan Waldemar ma 68 lat. W rodzinnej miejscowości koło Olsztyna na Maurach, mówią na niego po prostu "Waldek". Kiedyś miał żonę i pracę, mieszkał w wynajętym domu. Kiedy przeszedł na rentę, myślał, że w końcu odpocznie od roboty, nacieszy się życiem.

Ale zdarzyło się nieszczęście. Żona zmarła na raka, a on został sam. Z rentą w wysokości 600 zł miesięcznie. Bez kogoś, kto utrzymałby gospodarstwo domowe w całości. - Nigdy nie byłem dobrym organizatorem, więc jak zabrakło Janiny (żony - przyp. red.), wszystko się posypało - mówi starszy mężczyzna.

Próbował się czymś zająć, znaleźć pracę, w końcu był murarzem, więc coś tam potrafił. - Ale starego nikt do roboty nie weźmie. Ma młodych, co zrobią taniej i szybciej. A że gorzej, kogo to dziś obchodzi? - wzdycha. Pracy nie było, a renta nie starczała na czynsz i leki, które musiał zażywać na serce. Wyprowadził się na stancję do pobliskiego miasta. Mieszka tam już od dwóch lat. Wynajmuje malutki pokoik na poddaszu, żywi się u księży w przytułku dla bezdomnych, albo w MOPSie. Pieniądze, które zostaną po opłaceniu czynszu idą na leki.

- Czasami człowiek myśli, że lepiej byłoby nie doczekać tej starości. Bo stary nikomu nie jest potrzebny. I żyje tylko dlatego, że musi - mówi z wyrzutem mężczyzna.

Nie nadajesz się

- U nas panuje przekonanie, że ludzie po 60. roku życia wycofują się z życia, a tak wcale nie musi być - przyznaje Leszek Stafiej, socjolog, specjalista od konsultacji społecznych i podkreśla, że na zachodzie ludzie po sześćdziesiątce zakładają własne firmy, bo są w końcu wolni od zawodowych zobowiązań i mogą pracować i żyć tylko na własne konto.

- W Stanach Zjednoczonych tzw. "staruszkowie" kupują sobie kabriolety i Harley’e. Dzieci mają już odchowane, praca zawodowa nie jest już najważniejsza, zaczynają życie dla siebie. Nie jesteśmy gotowi na starzenie się społeczeństwa, tak samo, jak nadal nie jesteśmy przygotowani na potrzeby ludzi niepełnosprawnych. O urzędach przyjaznych seniorom lepiej nie wspominać. Turystyki dla starszych u nas też nie ma, bo nadal uważamy, że starszy człowiek nie ruszy się z domu - podkreśla socjolog.

Tadeusz Ross, poseł na Sejm z ramienia PO jest najstarszym posłem. Ma 72 lata. Mówi, że problem nie zauważania ludzi starszych jego samego w jakiś sposób dotyczy. - Jakiś czas mieszkałem w Stanach i to, co mnie tam uderzyło, to fakt, iż ludzi starszych się tam ceni. Nie mówię o zwykłym ludzkim szacunku, ale o docenieniu kompetencji, umiejętności i doświadczenia. W Polsce zdajemy się nie zauważać ogromnego potencjału intelektualnego i zawodowego, jaki mają seniorzy - podkreśla Ross.

- U nas, jak ktoś przekroczy powiedzmy sześćdziesiątkę, w pracy zwykle nie ma czego szukać. A jeśli ktoś przechodzi na emeryturę, zaczyna się sam wycofywać z życia. Jakby go nie było. Społeczeństwo zaś pomaga mu w tej izolacji, nie zauważając jego istnienia. Wina leży tu po części po stronie ustawodawców, ale też po stronie naszego sposobu myślenia. Młodzi powinni sobie uświadomić, że starsi są im potrzebni, a później pokazać to seniorom. Od starszych można się dużo nauczyć, tylko trzeba ich zauważyć - zaznacza.

Stop wykluczeniu!

Coraz częściej pojawiają się głosy, aby seniorów włączyć do decydowania o życiu publicznym w miastach. Tak, aby starsi sami doradzali, co trzeba poprawić i na co zwrócić uwagę przy kolejnych inwestycjach i zmianach. Tak, aby nie izolować ich z życia publicznego. Żeby po pierwsze czuli się potrzebni, a po drugie, mogli żyć w takich warunkach, jakie im odpowiadają.

Rady seniorów funkcjonują w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu. Rada w Gdańsku działa od 2007 roku. Społecznie doradza prezydentowi. Jej członkowie biorą udział w sesjach rady miasta, współpracują z organizacjami i instytucjami zajmującymi się osobami starszymi, opiniują pomysły radnych, by przy ich realizacji nie zapominano o ich potrzebach. Mówią o nich wyraźnie: Seniorzy potrzebują nie tylko ułatwień w poruszaniu się po mieście, ale również "pretekstów" do wyjścia z domu. Oferta kulturalna, turystyczna i sportowa w miastach powinna być poszerzona o atrakcje dla osób starszych.

- Nasza praca pozwoliła poznać problemy osób starszych, ale też zebrać wszystkie inicjatywy do nich skierowane, do których pojedyncze osoby nie zawsze mogą dotrzeć - mówi Bożena Grzybaczewska, przewodnicząca gdańskiej Rady Seniorów. Rada z informatorami poszła do MOPSów, szpitali, spółdzielni mieszkaniowych, parafii, żeby każdy mógł dowiedzieć się, co dla niego przygotowały różne organizacje w mieście. Dzięki staraniom seniorów w mieście przeprowadzono akcję "Stop nieuczciwym akwizytorom". Była kampania informacyjna, artykuły w prasie, spotkania z firmami i samymi zainteresowanymi.

Teraz kolej na powołanie pełnomocnika ds. osób starszych przy prezydencie, który ma rozpocząć pracę jeszcze w tym roku. Również w tym roku Gdańsk planuje profesjonalne badania dotyczące potrzeb osób starszych. - Kraje zachodnie przerabiały to 20, 30 lat temu. My nie mamy profesjonalnych badań społeczności osób starszych, nie mamy się na czym opierać, planując przyszłość. Nikt nie myśli o tym, że za kilkanaście lat będzie potrzeba większej liczby miejsc w szpitalach i domach opieki i to ogromny błąd - podkreśla Grzybaczewska.

Kostium z ołowiu

W Olsztynie, Ełku i Elblągu mają ruszyć poradnie prawno-obywatelskie dla osób starszych. Mają pomagać seniorom, ich rodzinom i opiekunom. Mają też udzielać bezpłatnych porad prawnych. Poradnie powstaną w ramach programu "Pogodna i bezpieczna jesień życia na Warmii i Mazurach". Głównym jego założeniem jest przeciwdziałanie ubóstwu wśród starszych ludzi, podwyższenie jakości życia oraz stworzenie systemu opieki geriatrycznej w północno-wschodniej Polsce.

- Z jednej strony chodzi nam o aktywizację starszych mieszkańców Warmii i Mazur, z drugiej chcemy zaprosić seniorów do aktywnego wypoczynku w naszym regionie, a nawet namówić do tego, żeby na jesień życia przeprowadzili się tutaj - podkreśla Jacek Protas, marszałek województwa Warmińsko - Mazurskiego. - Kiedy już program będzie dopięty na ostatni guzik, czyli pod koniec roku, chcemy finansować go z budżetu samorządu - dodaje.

- Na Zachodzie już zauważono, że ludzie starsi to też ludzie, tacy sami, jak młodzi, tylko z nieco innymi potrzebami. Seniorzy mogą robić zakupy w specjalnych sklepach, gdzie łatwiej poruszać się między regałami, a zdjęcie produktu z półki nie wymaga pomocy kogoś młodszego. Hiszpania niedawno wprowadziła dla osób starszych specjalne oferty urlopowe. U nas nadal ich nie zauważamy - podkreśla Małgorzata Jantos, krakowska radna, która od lat walczy o to, by w Krakowie również powstała rada seniorów.

- Kiedy w szkołach brytyjskich uczy się studentów geriatrii, niekiedy ubiera się ich w specjalne kostiumy z ołowiem, żeby poczuli, jak to jest nie być tak sprawnym, jak się jest w młodości. Nikt nie rozumie, jak trudnym wysiłkiem jest przejście kilku metrów, jeśli samemu tego się nie doświadczy. Nikt też nie będzie upominał się o podstawowe ułatwienia dla seniorów, jeśli oni sami nie zostaną dopuszczeni do głosu - dodaje.

Świat przyjazny seniorom?

Na Zachodzie kult młodości powoli odchodzi w niepamięć. Zastępuje go nowa moda - na bycie "age-friendly".

Starsi ludzie są coraz liczniejszą grupą społeczną, warto więc zapewnić im udogodnienia, które sprawią, że będą chcieli mieszkać w danym miejscu. Dostrzeżono to już dawno w krajach Europy Zachodniej, USA czy Australii. Dzięki temu dziś funkcjonuje tam wiele rozwiązań i programów, które umożliwiają osobom starszym atrakcyjne i przyjazne formy codziennej aktywności.

WHO proponuje samorządom planowanie miast tak, by były one "przyjazne wiekowi", czyli właśnie age-friendly. Miasta zasługujące na to miano muszą gwarantować dogodną infrastrukturę - przede wszystkim wyposażenie budynków w windy, zabezpieczenia antypoślizgowe i podjazdy dla niepełnosprawnych. Dobrze też, by większość punktów usługowych była w nich zlokalizowana na parterze.

Miejscowości takie powinny zapewniać także odpowiedni system komunikacji miejskiej - niskopodłogowe pojazdy z wyraźnymi oznaczeniami tras oraz wyznaczonymi miejscami siedzącymi dla osób starszych. Nie bez znaczenia jest też bezpieczeństwo, gwarantowane przez dobrze rozmieszczone patrole i komisariaty policji oraz gęsta sieć parków i miejsc do odpoczynku. Te i wiele innych udogodnień mają szansę sprawić, że starsze osoby poczują, że ich potrzeby są zauważane i zaspokajane.

Na Zachodzie wprowadza się wiele rozwiązań, które pomagają seniorom "oswoić" wielkie miasta i poczuć się bezpieczniej. Jako przyjazny dla ludzi w każdym wieku promuje się Nowy Jork. Władze miasta regularnie organizują konsultacje społeczne, podczas których zachęcają mieszkańców na przykład do tego, by odśnieżali chodnik także przed domem starszego sąsiada. Mieszkającym w metropolii seniorom dają także możliwość zakupu mieszkania w atrakcyjnej cenie.

Seniorskie enklawy

O sporą grupę potencjalnych klientów, jakimi są emeryci, upomina się także rynek nieruchomości. W związku z koncepcją miast przyjaznych osobom starszym powstają także pomysły, by tworzyć "senioralne" osiedla czy dzielnice. Miasteczko dla seniorów powstało już w połowie lat 90. w USA. W Sun City Grand na obrzeżach Surprise w stanie Arizona mieszka obecnie 50 tys. emerytów, którzy przeprowadzili się na gorące Południe z zimnych stanów na północy kraju. Podobnych miejsc jest na świecie już kilkaset.

Nie są to bynajmniej getta biednych emerytów. To eleganckie osiedla dla klasy średniej w bliskim sąsiedztwie metropolii. Wprowadza się w nich nie tylko rozwiązania architektoniczne ułatwiające życie osobom starszym. Organizowane są różnego rodzaju wydarzenia sprzyjające integracji mieszkańców, którym zapewnia się także łatwy dostęp do opieki medycznej. Dzięki temu seniorzy mogą spędzić "jesień życia" w miejscu, które gwarantuje im poczucie bezpieczeństwa, zarówno w sensie fizycznym, jaki i psychicznym, a także towarzystwo rówieśników. W pomyśle tym potencjał zaczyna dostrzegać także Polska. Ambitne plany związane ze stworzeniem takich swoistych enklaw spokoju dla osób w wieku 60+ mają między innymi Stargard Szczeciński i dolnośląski Radków.

Aneta Zadroga

Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas