Zaczyna się sezon na kleszcze. Są coraz bardziej groźne!
Kończy się zima i dla wielu z nas to dobra wiadomość. Jednak nie wszystko, co niesie nadchodząca wiosna jest przyjemne. Gdy tylko temperatura przez kilka dni utrzymuje się powyżej zera, na łąkach i w lasach ruszają na żer kleszcze.
Widok tego niepozornego pajęczaka u wielu osób wywołuje lęk przed zakażeniem boreliozą lub odkleszczowym zapaleniem opon mózgowych. Lęk uzasadniony, bo ostatnio o tych chorobach mówi się coraz więcej.
Zobacz również: Kleszcz domowy kryje się w ścianach i atakuje nocądomowy kryje się w ścianach i atakuje nocą
Dramatyczny wzrost zakażeń boreliozą! Co jest powodem?
Jedna z teorii mówi, że rozszerzanie się siedlisk kleszczy spowodowane jest zmianami klimatu. Rosnące temperatury powodują przyspieszenie cykli życiowych, potencjalnie skracając trzyletni cykl rozwojowy pajęczaka do dwóch lat. W dodatku cieplejsze zimy dają szansę kleszczom na przeżycie w siedliskach, w których kiedyś by nie przetrwały.
Inna teoria zwraca uwagę na spadek bioróżnorodności. Nie każde zwierzę, na którym żeruje kleszcz, jest nosicielem Borrelia burgdorferi. W północno-wschodnich rejonach Stanów Zjednoczonych rezerwuarem boreliozy są głównie myszaki białostope i pręgowce amerykańskie - są nosicielami bakterii i choć same nie chorują, infekują za to kleszcza, który je ugryzie. W dodatku dobrze go karmią, pomagając zwiększyć liczebność tych pajęczaków. Nie potwierdzono natomiast, aby wektorem boreliozy były króliki lub jaszczurki. W środowisku bogatym w różnorodnych żywicieli kleszcz ma po prostu mniejsze szanse trafić na zwierzę będące nosicielem choroby. W zdegradowanych, ubogich ekosystemach, gdzie większość żywicieli kleszczy jest nosicielami bakterii Borrelia burgdorferi ryzyko ukąszenia przez zainfekowanego kleszcza jest znacznie większe.
Tak się dzieje również tam, gdzie lasy są rozdrobnione, żyje mniej drapieżników, a populacja myszaków białostopych ma się świetnie. Badacze zauważyli, że w najmniejszych spośród badanych obszarów leśnych zagęszczenie młodych kleszczy w stadium nimf było ponad trzykrotnie większe niż na obszarach o większym aerale, w dodatku nimfy były zakażone Borrelia burgdorferi w 70 proc. przypadków, podczas gdy w większych lasach odsetek ten nie przekraczał 48 proc. Wynika z tego, że tam, gdzie pośród zalesionego krajobrazu buduje się osiedla, parki rozrywki i inne obiekty, zwiększa się ryzyko wystąpienia i kleszczy, i boreliozy.
***
Zobacz również: