Psycholog uderza w modne twierdzenie. "Pop-psychologiczna bzdura!"
W ostatnich latach terapia stała się modna. Influencerzy o niej mówią, znajomi polecają, a media powtarzają, że "każdy powinien spróbować". Ale czy naprawdę każdy? Psycholożka Joanna Flis mówi jasno: nie. W nowym wpisie rozprawia się z popularnym mitem, który - jak ostrzega - może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Spis treści:
- Psycholożka na straży rozsądku
- Gdy terapia staje się "modą"
- Konsekwencje niepotrzebnej terapii
Psycholożka na straży rozsądku
W dzisiejszym świecie opiekowanie się swoimi emocjami, dbanie o swój dobrostan psychiczny i chęć uporania się z tym, co przydarzyło się nam w przeszłości zdaje się być oczywiste. Statystyki nie kłamią: liczba osób z depresją, zaburzeniami lękowymi i ogólnymi problemami natury psychicznej w szerokim spektrum od kilku lat wciąż rośnie i nie dotyczy tylko jednej kategorii wiekowej.
Dostępność terapeutów, psychologów i duży wybór metod radzenia sobie ze stresem i przebodźcowaniem wręcz zachęca, by wybrać się do gabinetów specjalistów. Jednak czy stwierdzenie, że każdy bez wyjątku, powinien pójść na jakąś terapię, ma rację bytu? Psycholożka Joanna Flis, autorka wielu książek postanowiła odnieść się do tej tezy.
Gdy terapia staje się "modą"
Joanna Flis uważa, że otacza nas wiele "pop-psychologicznych bzdur", które mogą być naprawdę szkodliwe i negatywnie wpływać na nasze życie. O ile dbanie o siebie w sferze psychicznej nie jest złe, o tyle "przepsychologizowanie", "bombardowanie" coraz to nowymi poradami i doszukiwanie się ukrytych problemów, których tak naprawdę nie ma, może mocno się na nas odbić.
Scrollując social media nietrudno natknąć się na domorosłych "specjalistów", którzy w każdym nawyku doszukają się objawów różnych zaburzeń, zasieją wątpliwości, czy z nami wszystko w porządku i sprawią, że rzeczywiście uznamy, że potrzebujemy pomocy, nawet gdy tak nie jest. Flis przestrzega przed tego typu "mądrościami" i na swoim Instagramowym profilu stara się zadać im kłam.
Tym razem na tapet wzięła twierdzenie "Każdy bez wyjątku powinien przynajmniej raz w życiu pójść na terapię". Czy to prawda? Według specjalistki - nie. W swoim wpisie zaznacza, że traktowanie terapii jako "obowiązkowego punktu do odhaczenia" odbiera jej znaczenie i wagę, banalizuje ją. Podobnie traktuje tezę, jakoby terapia była "drogą do poznania siebie". - Istnieje wiele dróg do samopoznania: literatura, sztuka, filozofia, relacje, refleksja, duchowość. Twierdzenie, że tylko terapia umożliwia poznanie siebie jest nadużyciem - zaznacza.
Konsekwencje niepotrzebnej terapii

Specjalistka przestrzega przed niepotrzebnym procesem terapeutycznym bez wyraźnego uzasadnienia. Konsekwencje mogą być poważne. - Niepotrzebna terapia może zniechęcić do sięgnięcia po pomoc, gdy ta będzie naprawdę potrzebna. Jeśli ktoś wejdzie w proces terapeutyczny "na próbę" , bez wyraźnej potrzeby i motywacji, może szybko poczuć rozczarowanie lub znużenie. W konsekwencji, gdy znajdzie się w prawdziwym kryzysie, nie sięgnie po pomoc, bo uzna, że to nic nie daje - przestrzega psycholożka. Pod postem dotyczącym "obowiązkowej terapii dla każdego" przeczytać można komentarze ludzi, którzy doceniają ostrzeżenie i wyjaśnienie Joanny Flis. Komentujący twierdzą, że to ważny głos i widzą potrzebę, by mówić o tym głośno.
Zaznaczmy to jasno: nie chodzi o to, by w ogóle nie korzystać z pomocy psychologów, ale o to, aby rozpoczęcie terapii nie było umotywowane jedynie "modą" czy "poczuciem obowiązku", bo może przynieść więcej szkody niż pożytku. Jeśli nie ma wyraźnego powodu czy celu, nie warto "na siłę" zgłaszać się do specjalisty, bo "wszyscy to robią".
Chcesz lepiej zrozumieć siebie i innych? Poznaj sprawdzone porady dotyczące inteligencji emocjonalnej, typów osobowości i relacji międzyludzkich. Zajrzyj na kobieta.interia.pl/psychologia










