Z jak zmiana. Oto jak zoomerzy dbają o swoje granice
Do pokolenia Z zaliczamy ludzi urodzonych od roku 1995 do roku 2010. Choć dopiero wkraczają na rynek pracy i skaczą na głęboką wodę dorosłości, już pokazali światu, kim są. Mobbing, przekraczanie granic, ujmowanie wagi zdrowia psychicznego? Zoomerzy z tym walczą i nie mają zamiaru łatwo się poddać.
Pokolenie zoomerów, tak samo jak ich starszych kolegów, nie było uczone w szkole, jak stawiać granice. Tak samo, jak osoby urodzone w latach 80., młodzież i "młodzi dorośli" muszą borykać się z problemami, które stawia przed nimi współczesny świat. Pędzący tryb życia, epidemia depresji, powszechny mobbing, to tylko niektóre z bolączek, które dotykają ludzi wkraczających w dorosłe życie.
Pokolenie Z, to nie tylko pokolenie dzieci cyfrowej rewolucji. To także pokolenie zmian. Nie tylko tych, które dotykają nieustannie młodych ludzi, ale również tych, które sami wprowadzają.
Wpływ nowych technologii na zmiany kreowane przez pokolenie Z
Do pokolenia Z zaliczamy ludzi urodzonych od roku 1995 do roku 2010, którzy dopiero wkraczają na rynek pracy. Nazywane jest również "generacją multitasking", "cichym pokoleniem", "Generation V". Są to przede wszystkim pierwsi ludzie dorastający w pełni scyfryzowanym społeczeństwie.
Moją szczególną uwagę w charakterystyce tego pokolenia przyciągnął wikipediowy podrozdział "Zagrożenia i kontrowersje" odnoszący się do "generacji multitasking". Znajdziemy w nim następujące cechy, które według autora artykułu stanowią zagrożenie:
-Mają wysokie wymagania, -Mają inny pogląd na to, co znaczy lojalność w miejscu pracy
Rzeczywiście, wysokie wymagania - zwłaszcza te skierowane do starszych pokoleń: pracodawców, wykładowców - mogą być co najmniej niewygodne dla ich odbiorców. Przyzwyczajeni jesteśmy bowiem do schematu, w którym uczeń jest dla nauczyciela, a pracownik dla miejsca pracy. A pokolenie Z ze swoim odważnym, przez niektórych nazywanych roszczeniowym podejściem do wszelkich niedogodności, zdaje się być nie tylko kroplą drążącą skałę, ale wręcz tsunami w kontekście kwestii tak podstawowej, jaką jest stawianie granic. Pokazały to chociażby zeszłoroczne wydarzenia nazwane "polskim #metoo". Masowe ujawnianie przypadków przemocy w szkołach aktorskich i środowiskach artystycznych rozpoczęło się od postu absolwentki Szkoły Filmowej w Łodzi, Anny Paligi, za którą poszły setki kolejnych świadectw. - Na plus zaliczyłabym również liczne kampanie społeczne dotyczące zdrowia psychicznego. Media społecznościowe pomogły również kontaktować się ludziom między sobą i były jedynym źródłem kontaktu w trakcie pandemii - mówi Anna Warot-Szandar, psychoterapeutka z kliniki Psychomedic.
Roszczeniowość czy świadomość?
Wróćmy jednak do wysokich wymagań stawianych przez GEN Z, zwłaszcza tych w miejscu pracy. To pokolenie dopiero od niedawna rozgaszcza się na rynku pracy, jednak już zdążyło naszkicować swoją charakterystykę pracowniczą. Istnieje stereotyp, że ludzie z pokolenia Z wszystko otrzymali na tacy. Dorastali w dobie dobrobytu, którego w dzieciństwie nie doświadczyły wcześniejsze pokolenia. To właśnie w czasach ich dorastania popularne było określenie "bezstresowego wychowania".
Na podstawie danych GUS wynika, że w Polsce osób w wieku 20-27 lat jest około 2,5 miliona. W najlepszym przypadku stanowią więc na dzień dzisiejszy nie więcej niż 10 proc. w kadrach. Okazuje się, że choć pokolenie osób urodzonych po 1995 roku dopiero debiutuje na rynku pracy, to już w tym momencie stanowi grupę najkrytyczniej nastawioną do swoich pracodawców. W badaniu przeprowadzonym przez ekspertów Great Place to Work widać zdecydowanie niższą ogólną ocenę pracodawców przez pokolenie Z w porównaniu z pozostałymi grupami wiekowymi. Bezpośrednim skutkiem rozczarowania pracą jest zaś chęć jej zmiany. W stosunku do pokolenia Y (milenialsi) Zetki deklarowały chęć odejścia z pracy o 32 proc. częściej, a w porównaniu z pracownikami z pokolenia X (osoby urodzone przed 1980 r.) takie deklaracje padały nawet 2 razy częściej.
Również wynagrodzenie wydaje się być tematem bardziej kontrowersyjnym w młodszym pokoleniu, niż w starszych. Tylko 69 proc. młodych ludzi czuje się uczciwie wynagradzana. To aż o 7 punktów procentowych mniej niż w przypadku starszych pracowników. Można tu oczywiście mówić o stawianiu wyższych wymagań przez młodych pracowników, ale wynikają one również z faktu, że często osoby urodzone po 1995 roku mają większe doświadczenie zawodowe niż ich starsi koledzy. To pokolenie nauczone jest łączenia pracy ze studiami - w efekcie spora część pracowników urodzonych po 1995 roku nie rozpoczyna kariery zawodowej wraz z uzyskaniem dyplomu studiów, ale znacznie wcześniej - nawet w momencie rozpoczęcia studiów i wyprowadzki z domu rodzinnego. Nic więc dziwnego, że oczekują zarobków adekwatnych do ich doświadczenia, kompetencji i zaangażowania.
Skąd jednak pogląd, że młodzi ludzie bywają niewygodni dla swoich pracodawców? Ta grupa wiekowa ma z pewnością potrzebę godnego traktowania i zdrowej atmosfery w miejscu pracy. Niechętnie godzą się na bezpłatne nadgodziny. - Myślę, że to może wynikać z obserwacji pokolenia własnych rodziców, gdzie młodzi ludzie widzą przepracowanych rodziców, którzy spędzają wiele godzin w pracy, a często są sfrustrowani finansowo. W młodych ludziach nie ma na to zgody, wyciągają pewne pokoleniowe wnioski - mówi Anna Warot-Szandar.
Stawianie granic
Na wiosnę ubiegłego roku byliśmy świadkami polskiej wersji "#metoo". Post Anny Paligi opisujący skalę przemocy, jaka miała miejsce w Łódzkiej Szkole Filmowej nazwał problem i pociągnął za sobą kolejne świadectwa ofiar reżyserów i wykładowców z uczelni artystycznych. Ujawniane historie pokazywały, jak powolne przekraczanie granic przeradza się w wyniszczający psychicznie i fizycznie mobbing.
- To pokolenie potrafi już nazwać niektóre zjawiska, co jest pierwszym krokiem, aby temu przeciwdziałać. Pojawia się niezgoda na zachowania, które do tej pory były akceptowane i głośne ujawnianie tego, co wcześniej było skrzętnie ukrywane - mówi psycholog Anna Warot-Szandar.
Młode pokolenie postrzega zjawisko mobbingu już zupełnie inaczej. To właśnie za sprawą tego pokolenia popularne stało się pojęcie "patopraca". Co ciekawe, ofiarami patopracy najczęściej są właśnie osoby z najmłodszego pokolenia Polaków (18-24 lata). Za tym pojęciem kryją się nierówności płacowe, żebranie o umowę, bezpłatne nadgodziny, ale również mobbing. Niestety, często pracodawcy, wykładowcy i osoby, które go stosują, nie wiedzą lub po prostu nie chcą pamiętać o tym, że czasy się zmieniły. Młode osoby od swoich rodziców często słyszą: "Wytrzymaj jeszcze trochę, bo gdzie znajdziesz pracę?", "Nie stawiaj się wykładowcy, bo cię obleje". Jednak prawdziwe szczęście tego pokolenia polega na tym, że cechuje je odwaga, która nie pozwala zamiatać takich sytuacji pod dywan. Dodatkową bronią w walce ze sprawcami przemocy stosowanej przez osoby, od których zależy sytuacja młodego człowieka, są media społecznościowe. Właśnie przy okazji zeszłorocznego ujawniania kolejnych historii przemocy w środowiskach artystycznych mogliśmy zaobserwować, że przemocowcy przestawali być anonimowi. W licznych postach ze świadectwami młodych adeptów sztuki można było poznać zachowania wykładowców czy reżyserów, a za opisami szły konkretne nazwiska.
- Mówi się o tym głośno, pojawiają się publikacje dziennikarskie, publiczne przeprosiny oprawców. To jest szansą na przerwanie koła przemocy - mówi Anna Warot-Szandar. - Młodzi ludzie zdają sobie sprawę również z tego, że w każdej chwili mogą zmienić miejsce pracy, miejsce zamieszkania. Coraz więcej jest zawodów, które można wykonywać z każdego miejsca i oni widzą te możliwości. Pandemia zmieniła rynek pracy. Okazało się, że wiele rzeczy można zrobić zdalnie z podobnym powodzeniem, co stacjonarnie - dodaje kobieta.
Media społecznościowe dają wręcz nieograniczoną możliwość nagłaśniania patologicznych sytuacji w miejscach pracy i na uczelniach. Młodzi ludzie są tego świadomi i odważnie sięgają po tę broń.
Jednak w kontekście walki z mobbingiem pojawia się pewne zagrożenie. Zdarza się, że starsze pokolenia zarzucają młodym pewnego rodzaju przewrażliwienie.
- Przez dwa lata miałam indywidualne lekcje na prestiżowej uczelni artystycznej. Wykładowca groził mi, że mnie zabije, jak nie wykonam dobrze polecenia. Zdarzało się, że na mnie krzyczał, przeklinał, mówił wprost, że jestem nic nie warta - mówi nam 23-letnia Ania z Poznania. - Postanowiłam podzielić się swoimi lękami z innym profesorem, którego wszyscy znaliśmy od lat, był dla nas wsparciem. Powiedział, że jestem przewrażliwiona i takie sytuacje powinny mnie hartować. Dodał, że w jego czasach uczniowie byli bici przez nauczycieli, a jak ktoś udzielił złej odpowiedzi na lekcjach, to rzucano w niego przedmiotem, żeby się nauczył - dodaje dziewczyna.
"Patopraca to termin, który czasem bywa nadużywany przez młodych ludzi. Fakt, iż pracodawca zwraca nam uwagę na to, że robimy coś źle, nie powinien być odbierany jako mobbing. Tak samo jak zwrócenie uwagi na to, co powinniśmy jeszcze robić w ramach swoich obowiązków, a co chętnie pomijamy. Czasem dochodzi do patologicznych sytuacji, ale po stronie pracowników. Ktoś przyucza osobę po studiach do pracy w laboratorium. Gdy pewnego dnia zauważa, że ta osoba źle dokręca odczynniki, zwraca jej na to uwagę. Nowy pracownik oskarżą swojego przełożonego o mobbing i znęcanie, po czym rezygnuje z pracy"- czytamy na jednym z portali. Artykuł ten zarzuca młodym nadużywanie pojęcia "patopracy", jednak nie docenia świadomości młodego pokolenia. Czy rzeczywiście rosnący odsetek młodych osób korzystających z psychologów i zwalnianie przemocowych pracodawców miałoby miejsce, gdyby młodzi ludzie pod pojęciem mobbingu dostrzegali zwracanie uwagi? Czy rzeczywiście są tak wrażliwi na swoim punkcie i nie dopuszczają do siebie słów krytyki?
"Powiedz mi, co mogę zrobić lepiej"
O kwestię współpracy z ludźmi z pokolenia Z zapytałam menadżerkę jednego z większych wydawnictw w Polsce. Szczególnie interesowała mnie kwestia wspomnianej "nadwrażliwości".
- To zależy na pewno od miejsca i specyfiki pracy, ale z własnego doświadczenia wiem, że są to rzeczywiście osoby bardzo wrażliwe, ale pytają o bardzo wiele rzeczy. Bardzo lubią, kiedy dokładnie się im powie, czego się od nich oczekuje, w jaki sposób zadanie, które się im zleca, ma być zrealizowane. W mojej opinii to są osoby, które bardzo lubią otrzymywać opinię zwrotną; bardzo zależy im na tym, żeby dawać im informację, czy ich praca jest dobrze wykonana, co można w niej ulepszyć. Nie boją się też zgłaszać, jeśli mają z czymś problem. To jest świetne, bo to pokolenie potrafi prosić i pomoc i sygnalizować, gdzie są problemy. Bo na przykład starsze pokolenia zaciskają często zęby i mówią: "Poradzę sobie, zrobię sam", co prowadziło do negatywnych skutków. Pokolenie Z od razu mówi, jak ma z czymś problem, również jeśli ich zdaniem w firmie funkcjonuje coś nie tak - mówi kobieta.
Zdrowie psychiczne przestało być tematem tabu
60 proc. pacjentów korzystających z usług psychologów stanowią osoby poniżej 25. roku życia. To wynika z ilości problemów, z którymi mierzy się pokolenie Z, czy raczej z ich samoświadomości?
- Myślę, że to wynika po trochu z ilości współczesnych problemów, ale również ze świadomości młodych ludzi. Potrafią wcześniej zareagować, gdy widzą, że coś się dzieje. Mają świadomość, że to mogą być pewne symptomy jakiejś choroby. Czas pandemii i izolacja też wpłynęły na sytuację psychiczną młodych ludzi - mówi Anna Warot-Szandar.
Media społecznościowe w aspekcie dbania o zdrowie psychiczne paradoksalnie mają swoją dobrą stronę. Młodzi ludzie coraz chętniej dzielą się swoimi doświadczeniami, poszukują wiedzy psychologicznej, bo po prostu stało się do modne.
Ta moda jednak nie jest jedynie chwilowym, ulotnym trendem. To właśnie dzięki rosnącej świadomości wśród młodych ludzi, jak ważne jest zdrowie psychiczne, uczą się stawiania granic. Bo wiedzą, że bez dbania o własne granice nie można mówić o zdrowiu psychicznym.
Zobacz również: