Czemu naprawdę służą asany?
Joga proponuje dwie drogi pozwalające osiągnąć sukhę (lekkość i wygodę) oraz sthirę (nieustanną czujność).
Pierwsza metoda polega na zlokalizowaniu w ciele węzłów i punktów napięcia — a następnie rozluźnieniu ich. Coś takiego można zrobić jedynie stopniowo (krama), kiedy wdrożymy w działanie ideę winjasy kramy — poświęcając podczas praktyki należytą uwagę prawidłowemu przygotowaniu i stosowaniu właściwych kontrpozycji. Środki używane do usunięcia blokad i oporu nie mogą mieć niekorzystnego wpływu na ciało, a my powinniśmy działać w sposób ostrożny. Jeżeli będziemy zmuszać do czegoś nasz organizm, poczujemy ból lub inne nieprzyjemne wrażenia, a problemy zamiast znikać, na dłuższą metę będą tylko narastać. Proces adaptacji ciała do asany może przebiegać wyłącznie w sposób stopniowy. To dzięki takim właśnie miarowym postępom będziemy odczuwać podczas ćwiczenia lekkość i zdolność do swobodnego oddychania w danej pozycji. Tylko w takiej sytuacji możemy czerpać korzyści z danej asany.
Druga metoda służąca do osiągnięcia sthirasukhi polega na wyobrażeniu sobie idealnej pozycji. Wykorzystajmy w tym celu obraz kobry Ananty, króla węży podtrzymującego na swojej głowie cały świat, a równocześnie służącego swoim zwiniętym ciałem za łoże dla boga Wisznu. Ananta musi być całkowicie rozluźniony, by stanowić miękkie miejsce spoczynku dla bóstwa. To właśnie ucieleśnienie idei sukhi. Wąż w tym samym czasie nie może być jednak słaby i cherlawy. Aby podtrzymywać cały świat, musi być mocny i pewny — na tym właśnie polega sthira. Kombinacja tych dwóch jakości daje nam obraz i odczucie pasujące do idealnej asany.
Istnieje powszechne i błędne przekonanie, iż rozmaite pozycje są tylko układami ciała służącymi do medytacji. Jeśli spojrzymy jednak na komentarze Wjasy do Jogasutr, szybko zorientujemy się, iż większość wymienionych tam asan jest tak skomplikowana, że nawet wykazując najlepsze chęci nie da się osiągnąć w nich stanu dhjany. Możemy pracować z tymi pozycjami i poczuć, jakich doświadczeń nam dostarczają, nie da się jednak długo w nich pozostawać. Jest oczywistym, iż nie wszystkie zaprezentowane tam asany nadają się do medytacji. Wiele spośród pozycji nad którymi pracujemy i które są opisywane w rozmaitych książkach o jodze, należy do całkiem innej kategorii. Są wartościowe, ponieważ pozwalają nam siedzieć prosto, stać przez długi okres czasu, czy też z większą łatwością podchodzić do wyzwań, jakie stawia przed nami codzienne życie.
Jogasutry zawierają jeszcze jedno bardzo ciekawe stwierdzenie dotyczące działania asan. Księga ta głosi, iż kiedy opanujemy sztukę ich wykonywania, będziemy mogli poradzić sobie z przeciwnościami. Coś takiego nie oznacza oczywiście, że będziemy chodzić półnadzy na mrozie lub też nosić grube wełniane ubrania podczas upałów. Chodzi tu raczej o to, iż staniemy się bardziej wyczuleni i posiądziemy większą zdolność adaptacji, gdyż lepiej poznamy swoje ciało — będziemy potrafili go słuchać i dowiemy się, jak reaguje w różnych sytuacjach.
Przekładając to na naszą praktykę — powinniśmy być w stanie bez trudu utrzymać przez kilka minut pozycję stojącą czy też siedzieć przez jakiś czas. Jedną z zalet praktykowania asan jest fakt, iż taka działalność pomaga nam przyzwyczajać się do różnych sytuacji i radzić sobie z rozmaitymi wyzwaniami. Jeżeli chcemy na przykład ćwiczyć pranajamę, powinniśmy być w stanie siedzieć prosto przez dłuższy okres czasu, nie odczuwając przy tym dyskomfortu. Asany pomogą nam skupić się podczas wykonywania pranajamy na oddychaniu, a nie na ciele. Skoro siedzenie prosto nie wymaga od nas wysiłku, nic nie będzie nas rozpraszać i będziemy mogli skoncentrować się na oddechu.
Fragment pochodzi z książki "W sercu jogi" T.K.V. Desikachara