Chlorofil: Zielona strona zdrowia
Natka pietruszki, koperek, szczypiorek, seler naciowy, brokuły, jarmuż, szpinak, szczaw czy czosnek niedźwiedzi. Wyliczać można jeszcze długo. Ich wspólną cechą jest kolor, który zawdzięczają zielonemu barwnikowi roślinnemu - chlorofilowi. Ten niezwykły związek to nie jakiś tam sobie barwnik, ale silny antyoksydant, który dba o dotlenienie naszych komórek, a stymulując ich oczyszczanie, działa odtruwająco. Bywa nazywany zieloną krwią. Skąd ta nomenklatura i co jeszcze warto wiedzieć o zielonej stronie zdrowia? Sprawdźmy!
Chlorofil pełni ważną rolę, zarówno w życiu roślin, jak i w ludzkim organizmie. U roślin bierze udział w procesie fotosyntezy - pozyskując energię ze światła, odżywia je. A jako że w budowie jest niemal tożsamy z ludzką krwinką czerwoną, zyskał miano zielonej krwi. Jego rolę w organizmie człowieka nie sposób przecenić. Wymieńmy najważniejsze korzyści, jakie przyniesie nam włączenie zielonych warzyw do jadłospisu. Na stałe, nie okazjonalnie.
Chlorofil ma właściwości bakteriobójcze i grzybostatyczne. Działa przeciwzapalnie i sprzyja regeneracji komórek. Ograniczając liczne stany zapalne, chroni przed rozwojem chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie i nowotwory. Ma też korzystny wpływ na krzepliwość krwi i moce obronne systemu immunologicznego.
Jako klasyczny antyoksydant spowalnia też procesy starzenia komórek, co gołym okiem zobaczyć możemy na skórze, a poczuć głównie poprzez lepszą efektywność procesów poznawczych, takich jak myślenie, zapamiętywanie i koncentracja. A nawet kreatywność.
Choć slogan: "jesteś tym, co jesz" bywa obśmiewany, to trudno dyskutować z własnym samopoczuciem. Dopadła cię ociężałość, masz chroniczny brak chęci do działania? Przyjrzyj się swojemu talerzowi, ale nie tak dosłownie. Nawet jeśli jest najpiękniejszy, ale nagminnie lądują na nim produkty wysokoprzetworzone, to z czasem coraz boleśniej zaczniesz odczuwać tego konsekwencje.
Chemiczne dodatki do żywności, tłuszcze trans, masa cukru i zbyt duże dawki soli nikomu nie wyszły jeszcze na zdrowie. A chlorofil - owszem. Lepszy metabolizm i sprawniejsze jelita to droga do dobrego samopoczucia i witalności. Nawet jeśli żyjesz z poważną chorobą przewlekłą, może poprawić twoje samopoczucie i jakość życia. Lubimy szukać wymówek, dużo trudniej wziąć odpowiedzialność za własne wybory.
Jego zasługi można wyliczać bez końca. Wymieńmy najistotniejsze.
Chlorofil:
- pomaga zapanować nad nadmiernym apetytem, wszak zjadamy go razem z obecnym w zielonych roślinach błonnikiem, który wypełnia żołądek i zapobiega przejadaniu się;
- sprzyja utrzymaniu optymalnej kondycji flory jelitowej i, wspierając pracę jelit, skutecznie znosi zaparcia. Jest tym samym ambasadorem szczupłej sylwetki;
- poprawia zapach potu. Brzmi kuriozalnie? Tylko pozornie. Pot ma zapach, choć nie zawsze przyjemny. Czasem wręcz przykry. Lubimy na to narzekać, rzadko z kolei myślimy, że ciało pachnie tym, czym je odżywiamy. Osoby, których jadłospis jest szczelnie wypełniony produktami typu fast food, żywnością śmieciową i mięsem, częściej skarżą się na nieprzyjemną woń potu. Roślinożercy zdecydowanie rzadziej. Nie musisz być wegetarianinem, jeśli jednak zależy ci na zdrowiu, samopoczuciu i komforcie - częściej jedz warzywa, zwłaszcza zielone;
- w tym samym mechanizmie pomaga pozbyć się przykrej woni z ust. Oddychamy również tym, co jest w nas. A chlorofil skutecznie redukuje stany zapalne w jamie ustnej i ratuje z niejednej niekomfortowej sytuacji. Już kilka listków natki pietruszki wystarczy, by pozbyć się na przykład przykrego zapachu czosnku;
- poprawia dotlenienie komórek i ich oczyszczanie ze zbędnych produktów przemiany materii, co usprawnia przebieg wielu procesów życiowych;
- wzmacnia system immunologiczny nie tylko do walki z infekcjami sezonowymi, ale też chorobami przewlekłymi.
Ewa Koza, mamsmak.com
***
Zobacz również: