Co dzieje się z ciałem chorego po śmierci w szpitalu?
W dobie pandemii koronawirusa często mamy utrudniony lub niemożliwy dostęp do naszych bliskich leżących na szpitalnych oddziałach. Ze względu na covidowe obostrzenia, wiele placówek zabrania jakichkolwiek odwiedzin. Nic więc dziwnego, że wiele osób zastanawia się więc, co dzieje się z ciałem zmarłego w szpitalu. Jak jest traktowane? Jakie są procedury? Sprawdźmy, co mówią przepisy. I praktyka.
Oficjalne stwierdzenie zgonu pacjenta to pierwsza czynność wykonywana przez personel medyczny w szpitalu, od razu po tym, gdy zostanie odkryta taka śmierć. Kartę zgonu wypisuje lekarz, następnie pielęgniarka wypełnia kartę skierowania zwłok do chłodni. Od wypisania dokumentu, do transportu upłynąć muszą jednak dwie godziny - jest to wymóg bezpieczeństwa. W tym czasie zostaje przygotowane miejsce do przechowywania ciała.
Po upływie dwóch godzin ciało zmarłego zostaje przewiezione do prosektorium i umieszczone w chłodni. Zanim ta podróż się rozpocznie, identyfikator z danymi osoby zmarłej zostaje zawieszony na jej stopie lub dłoni. Ciało transportowane jest w szczelnie zamkniętej kapsule, specjalnym ciągiem komunikacyjnym przystosowanym do tego celu.
Prawo do odebrania zwłok mają:
- małżonek lub małżonka,
- krewni zstępni (dzieci, wnuki, prawnuki, itd.),
- krewni wstępni (rodzice, dziadkowie, pradziadkowie),
- krewni boczni do czwartego stopnia pokrewieństwa (na przykład brat, brat ojca, syn brata ojca),
- powinowaci w linii prostej do pierwszego stopnia (teść, teściowa).
Ciało pozostaje w chłodni aż do czasu identyfikacji przez bliskich lub przez przedstawiciela uprawnionej do tego instytucji. Może dotyczyć to żołnierzy zmarłych w czasie pełnienia czynnej służby wojskowej. Prawo do identyfikacji, odbioru ciała i organizacji pochówku przysługuje wtedy siłom zbrojnym. Również odpowiednie organy państwa mogą wziąć na siebie obowiązki pogrzebowe w przypadku osób zasłużonych dla kraju.
Przed pandemią koronawirusa bliscy zmarłego musieli potwierdzić rozpoznanie ciała w świadectwie identyfikacyjnym. Obecny był przy tym pracownik szpitala. W przypadku śmierci spowodowanej innymi przyczynami niż COVID-19 procedura wciąż wygląda podobnie. Ciała zakażonych oddawane są rodzinom w zamkniętych, odkażonych trumnach. Wiele osób składało zażalenia w tej sprawie, czując się pozbawionymi możliwości ostatniego pożegnania, a także nie mając pewności, czy nie zaszła pomyłka przy wydawaniu ciała. W tej sprawie w ubiegłym roku interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich.
"(...) znowelizowane przepisy powołanego rozporządzenia nie zakazują wprost okazywania zwłok zmarłego na chorobę COVID-19 członkom rodziny, jednak w praktyce, szpitale - kierując się zaleceniami wynikającymi z postanowień § 5a ust. 1 pkt 3 rozporządzenia - odmawiają tego bliskim. Rodzi to zrozumiałe rozgoryczenie i żal po stronie członków rodziny zmarłego. - Zdaję sobie sprawę, że w związku z niebezpieczeństwem szerzenia się choroby COVID-19 zasady postępowania ze zwłokami osób zmarłych na tę chorobę muszą zawierać pewne rygory, które zagwarantują bezpieczeństwo sanitarne. Należałoby jednak wprowadzić choćby namiastkę standardowej identyfikacji w stosunku do zwłok osoby zmarłej na chorobę COVID-19" - pisał RPO do ministra zdrowia.
Zależnie więc od powodu śmierci, proces identyfikacji przebiega inaczej. Reszta procedur pozostaje bez mian. Szpital wydaje kartę zgonu, która jest konieczna do uzyskania aktu zgonu w urzędzie stanu cywilnego. Zgłoszenie należy dokonać w terminie 3 dni od dnia sporządzenia karty zgonu. Termin ten skraca się do 24 godzin, jeśli śmierć nastąpiła w wyniku choroby zakaźnej.
Bliscy lub firma pogrzebowa muszą zadbać o odpowiednie ubranie zmarłego. Obowiązkiem szpitala jest jedynie umycie i przykrycie ciała.
Zobacz także:
Jakie przedmioty można umieścić w trumnie?
Rewolucja w branży pogrzebowej - będą zmiany