Jak uchronić się przed zatruciem pokarmowym?
Zatrucie pokarmowe łatwo może się nam przytrafić w szczególności latem, gdy wysokie temperatury nasilają rozwój różnego rodzaju mikrobów. Również stołowanie się w nieznanych miejscach może zakończyć się kłopotami ze strony układu pokarmowego. Na co więc uważać, żeby uchronić się przed zatruciem pokarmowym? Co robić, gdy już nam się przytrafi?
Najlepszym kryterium jest czas – jeśli objawy pojawiają się niedługo (kilka, kilkanaście godzin) po posiłku, to najpewniej mamy do czynienia z zatruciem. Zakażenie potrzebuje zwykle co najmniej kilku dni, żeby wywołać poważne dolegliwości (choć salmonella może dać objawy już po ośmiu godzinach).
W Polsce najczęstsze przyczyny zatruć i zakażeń pokarmowych to pałeczki salmonelli i wirusy, rzadziej ampylobacter jejuni (w niepasteryzowanym mleku i surowym drobiu), pałeczki Shigella (w wodzie zanieczyszczonej fekaliami), Escherichia coli (w niepasteryzowanych sokach, mleku, świeżych warzywach i owocach), czy Listeria monocytogenes (z niedogotowanych mięs, niepasteryzowanego mleka, garmażerki i miękkich serów).
Jeśli wyjeżdżamy za granicę, ryzykujemy spotkanie między innymi z przecinkowcem cholery, wirusami zapalenia wątroby (najczęściej żółtaczki pokarmowej – HVA) albo z pasożytami.
Zdaniem ekspertów najczęstszymi przyczynami zachorowań i zatruć pokarmowych są jedzenie niedogotowanego/niedosmażonego/niedopieczonego (zwłaszcza na grillu) mięsa, drobiu i ryb, albo zbyt długie pozostawianie już przygotowanych potraw poza lodówką.
Gotowe dania nie powinny czekać dłużej niż dwie godziny. Trzymane bez końca w tak zwanych podgrzewaczach łatwo „łapią” kuzynkę jadu kiełbasianego – laseczkę Clostridium perfringens. Dlatego pamiętajmy: jedząc na mieście, wybierajmy lokale, w których proces przygotowywania potraw można dosłownie zobaczyć „od kuchni”, a jeśli to niemożliwe – kierujmy się zapachem (smród zjełczałego albo przypalonego tłuszczu to najgorsza rekomendacja), czystością sali i... opiniami znajomych.
Większość zatruć i zakażeń pokarmowych na szczęście mija po dwóch, trzech dniach przy zachowaniu diety i odpowiednim nawodnieniu. Ale u dzieci wskazaniem do wizyty u lekarza jest każda biegunka (czyli ponad trzy luźne stolce dziennie) trwająca ponad dobę.
W leczeniu podstawowe znaczenie ma nawodnienie. Jeśli posiłek nam zaszkodził, powinniśmy pić jak najwięcej wody, herbat ziołowych, rozcieńczonych soków owocowych i czystych zup (rosołek pomaga!). Można używać preparatów, które po rozpuszczeniu w wodzie uzupełniają tracone z wymiotami i biegunką elektrolity. Trzeba tylko pamiętać, by płyny były przegotowane i z pewnego źródła. Przy nudnościach pomaga ssanie kostek lodu albo zamrożonego soku owocowego.