Reklama

Jedzenie jak narkotyk

Jemy by poprawić sobie humor i odreagować stres. Później głodzimy się, żeby odpokutować? Traktowanie jedzenia w kategoriach nagrody i kary jest koszmarną pułapką. Czyni z pokarmu substancję tożsamą z narkotykiem. A wyjście z tego błędnego koła nie jest proste. Tej substancji uzależniającej nie da się bowiem odstawić, bo żywność jest niezbędne do życia.

Problem nadwagi i otyłości narasta. Zdecydowana większość społeczeństwa je więcej, niż organizm tego potrzebuje. Pokarm już dawno przestał pełnić jedynie fizjologiczną funkcję, jaką jest utrzymanie organizmu przy życiu (dostarczenie mu energii i składników odżywczych). Jakie zatem funkcje, poza zaspokojeniem głodu, spełnia jedzenie?

Pozaodżywcze funkcje pokarmu

Jedzenie:

- zaspokaja potrzebę przynależności (wspólne posiłki), albo traktowane jest jako rekompensata samotności czy chłodu emocjonalnego;

Reklama

- jest wyrazem troski i miłości - matka karmiąca dziecko, kolacja przygotowana dla osoby bliskiej sercu (wyrażanie uczuć bez użycia słów);

- nierzadko jest używane dla zneutralizowania nadmiaru emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych;

- jest wyrazem tożsamości kulturowej - przynależność do danej grupy warunkuje określone zachowania i postawy, na przykład powstrzymywanie się od spożywania określonych produktów (niejedzenie mięsa - wegetarianie) czy spożywanie konkretnych z uwagi na okoliczności, np. karp na wieczerzy wigilijnej, jajka na śniadaniu wielkanocnym;  

- pełni szereg funkcji społecznych: wspólny posiłek z rodziną i przyjaciółmi.  

Jedzenie substytutem

Przejadanie się może być próbą zagłuszenia bólu, lęku, a także przewlekłego, albo silnego doraźnego stresu. Jedząc w emocjach, połykając w biegu, bardzo często zjadamy więcej, niż potrzebujemy. Proces jedzenia coraz częściej traktowany jest jako substytut bliskości i uniwersalna metoda na odreagowanie niepowodzeń czy kłopotów. Dziś coraz młodsze osoby, w tym już kilkuletnie dzieci, borykają się z zaburzeniami odżywiania.

Niepokojąco rośnie odsetek młodych ludzi z nadwagą i otyłością, choć drugi biegun: skrajnie niedożywionych osób z anemią, bulimią czy anoreksją jest również ogromnym problemem. 

Izolacja nasila zaburzenia

Pozamykani w domach, odizolowani od normalnego przebiegu spraw i możliwości korzystania z przestrzeni publicznej teraz silniej ujawniamy swoje braki, deficyty i problemy, w tym również żywieniowe. Wiele osób przyznaje, że w trakcie kwarantanny nieustannie zajada nudę, stres, samotność, frustrację. Bezmyślnie wrzucając do żołądka zupełnie bezwartościowe produkty, po chwili trapieni poczuciem winy, potrafimy odmówić sobie prawa zjedzenia wartościowego posiłku.

Konieczność powrotu do zdrowego modelu żywienia ma teraz większe znaczenie, niż kiedykolwiek wcześniej. Nikt z nas nie przeżył epidemii na taką skalę, jaka toczy się w na naszych oczach. Budowanie odporności jest naszym pierwszym i podstawowym obowiązkiem, budujmy ją od kuchni. Z tego, co zjadamy tworzą się i odradzają komórki naszego organizmu. Siły witalne i system immunologiczny wzmacniamy (lub osłabiamy) każdą decyzją, każdym posiłkiem czy też jego brakiem.

Nie bagatelizujmy sprawy koronawirusa, ale pomyślmy równocześnie, że inne drobnoustroje chorobotwórcze oraz choroby przewlekłe, z którymi żyjemy, nie zniknęły. Narodowa kwarantanna nie jest czasem beztroskich wakacji, na których możemy sobie pozwolić na zarzucanie żołądka słodyczami i śmieciowym jedzeniem. To czas mądrych wyborów i dobrych decyzji, zwłaszcza żywieniowych.

Ewa Koza, mamsmak.com  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: jedzenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy