Reklama

Pięć zaskakujących korzyści ze spaceru tuż po świątecznej uczcie

Po ostatnich smakowitych kęsach rozsiąść się wygodnie w fotelu czy wstać z niego i pomaszerować do parku lub lasu? Zdecydowanie to drugie! Sprawdź, dlaczego.

Ubywa nam cukru we krwi

Już po 15 minutach dziarskiej przechadzki poziom glukozy w organizmie zaczyna się obniżać. A po świątecznych specjałach bywa on naprawdę wysoki! Idealnie byłoby spacerować po każdym posiłku. Ale nawet jeden krótki marsz po świątecznej kolacji doda nam zdrowia.

Nogom znacznie lżej

Chodzenie to jest właśnie to, czego potrzeba naszym łydkom i udom po dłuższym siedzeniu. Wprawiając je w ruch jeszcze przed upływem godziny, chronimy tzw. śródbłonek tętnic przed 50-proc. spadkiem "wydajności". Dzięki temu w nogach nie będzie zalegała krew, a my odczujemy ich lekkość.

Reklama

Mija ból karku i pleców

Każdy krok marszu to wspaniała okazja, by rozruszać także mięśnie położone wzdłuż kręgosłupa. Rytmiczne wymachy ramion sprawią, że rozluźni się usztywniona szyja. Energiczne kroki z wciągniętym brzuchem zrelaksują krzyż.

Przechodzi nam chęć na "papieroska"

To zasługa dopaminy, której przybywa w organizmie, gdy wysilamy się na powietrzu. Hormon powoduje, że mamy lepsze samopoczucie i więcej energii. Nie musimy więc szukać pociechy w używkach. Łatwiej nam zapanować nad nałogiem i odmówić sobie papierosa po jedzeniu.

Przestajemy być senni

Dzięki pokaźnej dawce tlenu narastające w nas poposiłkowe znużenie szybko ustąpi miejsca uczuciu rześkości. To efekt dotlenienia, ale także wdychania olejków eterycznych zawartych w leśnym powietrzu (zwłaszcza tam, gdzie rośnie dużo drzew iglastych, np. świerków).

Tekst pochodzi z magazynu

Tina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy