W teorii mają sprzyjać utrzymywaniu wagi, a nawet pomagać gubić zbędne kilogramy. Czy jednak rzeczywiści produkty light spełniają tę rolę i zmniejszają prawdopodobieństwo przybierania na wadze? Eksperci zalecają tu ostrożność.
Okazuje się, że w przypadku produktów fit czy light łatwo o przesadę123RF/PICSEL
Choć takie produkty mogą sprzyjać kontroli masy ciała, to nie należy ulegać złudzeniu, że można je spożywać bez ograniczeń.
Słowo light brzmi jak obietnica, że opisany nim produkt ma mało cukru i tłuszczu, więc nie tuczy. Nie należy jednak dać się zwieść pozorom.
Eksperci zgodnie podkreślają, że produkty, które z założenia mają sprzyjać odchudzaniu, w rzeczywistości mogą przynieść odwrotny skutek. Badania wskazują bowiem, że gdy jemy to, co jest light, trudniej nam zachować umiar.
W jednym z takich badań, opublikowanym w "Journal of Marketing Research", uczestnicy mieli do wyboru dwie miski cukierków M&M. W jednej była zwykła wersja, w drugiej cukierki "o niskiej zawartości tłuszczu".
Sportowcy, którzy czerpią siłę z roślin
Kiedyś nie wyobrażano sobie, że można uprawiać sport bez jedzenia mięsa. Wokół wegetarianizmu i weganizmu w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat powstało wiele mitów, które dziś dużo łatwiej jest obalić. A to za sprawą ciągle rosnącej liczby sportowców, którzy zrezygnowali z jedzenia mięsa i mają się świetnie.
Czesława Langa znamy głównie z osiągnięć w kolarstwie. To nasz wicemistrz olimpijski, medalista szosowych mistrzostw świata, organizator Tour de Pologne. Kilka lat temu, po problemach zdrowotnych, wykluczył z diety wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego. Na dietę wegańską przeszła też jego żona. Lang swój dzień zaczyna od soku z marchwi i kaszy jaglanej. Na obiad do ryżu jada warzywa oraz rośliny strączkowe. Jak sam przyznaje, czuje się świetnie jak nigdy przedtem. - Mam 65 lat, nie mam czasu na wielkie treningi, ale metabolizm poprawił mi się tak, że ważę teraz tylko dwa kilo więcej, niż gdy byłem zawodnikiem. Wsiadam na rower, jadę i nie czuję zmęczenia. Potrafię przejechać 100 km ze średnią 40 km/h. Młodzi nie nadążają - przyznaje Lang w jednym z wywiadów. - W zdrowym ciele zdrowy duch! Dzięki zmianie nawyków jedzeniowych bardziej cieszymy się życiem. Jesteśmy bardziej energetyczni - dodaje.
Wiele osób sądzi, że wegetarianizm i weganizm to nowa moda, a osoby aktywnie trenujące mogą pozwolić sobie na dietę bezmięsną dopiero, gdy ich mięśnie i kondycja są już rozwinięte. Wielu jest sportowców, którzy nie jedzą mięsa od dziecka lub okresu dojrzewania i mają się świetnie. Przykładem jest Fiona Oakes, która biega maratony w skrajnie nieprzyjaznych warunkach – na biegunach czy na Saharze (ponad 250-kilometrowy Marathon des Sables). Sportowców wytrzymałościowych niejedzących mięsa jest o wiele, wiele więcej, a fakt, że osiągają rewelacyjne wyniki powinien rozwiać wątpliwości niedowiarków. Rośliny to siła!
Dave Scott jest natomiast znany z rekordowej liczby zwycięstw w prestiżowym triatlonie Iron Man (3,86 km pływania, 180,2 km na rowerze i 42,195 km biegu). Po przejściu na wegetarianizm, wygrał aż sześć razy. Getty Images
Brendan Brazier jest kanadyjskim triathlonistą i ultramaratończykiem będącym na diecie wegańskiej. Podobnie Scott Jurek, który biega najcięższe ultramaratony na świecie i jest jednym z najbardziej utytułowanych sportowców w swojej dziedzinie. Getty Images
Utytułowany pięściarz zawodowy, Timothy Bradley, nie jest może tak bardzo znany jak Tyson, ze względu na to, że walczy w lżejszych kategoriach wagowych. Stoczył 31 walk, wszystkie zakończyły się zwycięstwem. Ponadto zdobył pasy mistrzowskie federacji WBO i WBC. - Na diecie wegańskiej zawsze mam energię, czasem tak ogromną, że miewam problemy ze snem w nocy. Czujesz lekkość, a nie ciężar. To ważna rzecz dla każdego sportowca, niezależnie od dyscypliny, którą uprawia. – przyznaje sportowiec.
Jeśli Mike Tyson, mięsożerca najwyższego szczebla przerzucił się na weganizm, to każdy może. Były bokser przestał jeść mięso z powodu złego stanu zdrowia i grożącego mu zawału serca. W pewnym momencie dla jego nadciśnienia zabrakło już skali, w kość dawał reumatyzm, a z powodu płytkiego oddechu czuł się jak niedotleniony. Zachwycony samopoczuciem po przejściu na wegetarianizm, od 2009 roku twardo trzyma się diety. - Mam więcej energii i to mi pomaga zachować pozytywne nastawienie. Nie zdawałem sobie sprawy, jaki ociężały byłem, kiedy jadłem mięso. Nigdy nie odczuwałem tego w 100 proc., aż wyeliminowałem je z mojej diety. Teraz nie wyobrażam sobie, że mógłbym wrócić do jedzenia mięsa. Czuję się niesamowicie. – przyznaje w jednym z wywiadów.
Patrik Baboumian w 2011 wygrał krajowe zawody strongam w Niemczech, będąc już weganinem. Jak sam mówi, jedzenie mięsa porzucił z powodów etycznych w 2005 roku, kilka lat później przeszedł na weganizm. Mimo, iż obawiał się jak to wpłynie na karierę siłacza, ku jemu zaskoczeniu zaczął osiągać jeszcze lepsze wyniki i ustanawiać kolejne, światowe rekordy. - Blisko dwa lata po przejściu na weganizm jestem silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej, z dnia na dzień poprawiam swoje wyniki. Nie słuchajcie tych samozwańczych guru odżywiania i przemysłu suplementów, którzy próbują wam wmówić, że potrzebujecie mięsa, jajek i nabiału, żeby zapewnić sobie wystarczającą ilość białka. Istnieje wiele roślinnych zamienników, a wasze ciało jeszcze wam podziękuje za to, że przestaniecie karmić je martwym pożywieniem. Przejdźcie na weganizm i poczujcie siłę! – przyznaje strongman.
Arnolda Schwarzenegger’a nie trzeba specjalnie przedstawiać, choć w ostatnich latach pokazał nieco inną stronę swojej osobowości. Nową postawą zadziwił wiele osób na całym świecie - szczególnie wielbicieli steków i kurczaków. Schwarzeneger, światowej sławy kulturysta przez całe swoje życie zjadł tony mięsa. Dzisiaj przyznaje, że kilkadziesiąt lat temu kulturyści opierali swoją dietę wyłącznie na mięsie z powodu braku wiedzy na temat odżywiania. Od kilku lat jest twarzą głośnej kampanii „Less meat, less heat” (mniej mięsa, mniej ciepła) nawołującej do zmniejszenia spożycia mięsa, w trosce o środowisko naturalne. Były kulturysta jest pełen uznania dla diety bezmięsnej, nie jest jednak 100 procentowym weganinem. Jak przyznaje, jedynymi produktami odzwierzęcymi jakie spożywa są jajka. Choć ma już 72 lata, jego ciało w ogóle nie zdradza wieku. Niedawno przeszedł operację na otwartym sercu, która radykalnie zmieniła jego podejście do zdrowych nawyków żywieniowych.
- Czy można być silnym jak wół i jednocześnie nie jeść mięsa? A czy widziałeś kiedyś, żeby wół jadł mięso? - To jedna z wielu anegdot, która pada w dokumencie o weganizmie "The Game Changers". Nie jest to kolejny film, który mówi, że powinniśmy jeść marchewki, bo zwierzęta cierpią. Obala zaś największy mit, w który wiele osób wierzyło i nadal wierzy. Mówi się, że mięso to siła, że dieta wegańska osłabia organizm, prowadzi do niedoborów, a człowiek powinien jeść produkty pochodzenia zwierzęcego, bo jest gatunkiem mięsożernym. Weganie i wegetarianie, w tym światowej sławy sportowcy i mistrzowie olimpijscy stanowczo temu zaprzeczają. By w to uwierzyć, musieli przetestować dietę roślinną na własnej skórze. Venus i Serena Williams to absolutne gwiazdy światowego tenisa. Mało kto przez tak długi czas utrzymuje wysoką formę. Venus cierpi na chorobę autoimmunologiczną, objawiającą się bólami stawów, uszkodzeniem gruczołów łzowych i poczuciem dużego zmęczenia. Kiedy zdiagnozowano u niej zespół Sjögrena przeszła na dietę wegańską, a za jej śladami w ramach wsparcia podążyła Serena. W dalszym ciągu startują w zawodach i osiągają świetne wyniki. Jeśli więc myślisz, że chodząc dwa razy w tygodniu na basem czy trenując od czasu do czasu na siłowni nie powinieneś rezygnować z mięsa, już wiesz, że uzasadnienie to nie ma sensu.
Naukowcy odkryli, że uczestnicy zjadali średnio o prawie 30 proc. więcej "niskotłuszczowych" słodyczy. Psychologowie tłumaczą, że działa tu prosty mechanizm - skoro coś jest mniej kaloryczne, dajemy sobie przyzwolenie na to, żeby zjeść tego więcej.
- Jeśli tak naprawdę nie śledzisz kalorii i porcji, to prawdopodobnie napis light na etykiecie doprowadzi cię do nadmiernej konsumpcji - zauważa Yoni Freedhoff, dyrektor medyczny Bariatric Medical Institute w Ottawie.
Podobnie uważa dietetyk Brian Wansink.
- Weźmy musli. Choć to niskotłuszczowe rzeczywiście ma mniej tłuszczu niż normalne, to różnica między nimi wynosi jedynie ok. 10 proc. Łatwo może nas to skłonić do tego, żeby bezmyślnie pochłonąć dodatkowe 10 proc. "niskotłuszczowego", a jednocześnie cały czas uważać, że działamy dla dobra swojego ciała - wyjaśnia.
Kiedy widzimy napis "light", jemy o 30 proc. więcej123RF/PICSEL
***Zobacz także***
Video Player is loading.
Current Time 0:00
/
Duration -:-
Loaded: 0%
0:00
Stream Type LIVE
Remaining Time --:-
1x
Chapters
descriptions off, selected
subtitles off, selected
This is a modal window.
reklama
dzięki reklamie oglądasz za darmo
Kawa z tłuszczem dodaje energii i hamuje łaknienie
Kawa z tłuszczem dodaje energii i hamuje łaknienieNewseria LifestyleNewseria Lifestyle/informacja prasowa
Nie możemy sugerować się wyłącznie napisami na opakowaniu123RF/PICSEL
I dodaje, że ten paradoks powoduje, że napis light na opakowaniach produktu bardziej działa na osoby z nadwagą. I sprowadza je na manowce.
Jeśli bowiem mniej tłuszczu daje przyzwolenie na większą porcję, to efektem jest przyswojenie takiej samej liczby kalorii, co przy normalnym produkcie. A czasem nawet większej.
Inną kwestią jest dokładne czytanie etykiet. Zwykle konsumenci koncentrują się na przyciągającym haśle "zdrowe", "niskotłuszczowe", "light", a to nie wystarczy.
Trzeba sprawdzić, jaki jest realny skład produktu i mieć na uwadze fakt, że jeśli producent czegoś dał mniej, to dodał inne składniki, by utrzymać walory smakowe swojego produktu.
Mogą to być dodatkowe zagęszczacze, sztuczne aromaty lub inne potencjalnie niepożądane składniki. Przez to, jak zauważa dietetyczka Jessikia Sherman, niektóre produkty light są bardziej szkodliwe dla zdrowia niż zwykłe.
W przypadku produktów "light" trudniej nam kontrolować ilość123RF/PICSEL
Dlatego większość dietetyków i ekspertów do spraw otyłości doradza, aby konsumenci nie sugerowali się krzykliwymi hasłami, tylko dokładnie sprawdzali informacje o wartościach odżywczych lub właściwościach zdrowotnych danego produktu.
A oprócz tego nie pozwalali sobie na jedzenie większych ilości tylko dlatego, że coś jest light.
- To brzmi banalnie, ale mniej znaczy więcej. Musimy mniej polegać na opakowaniach, które mówią nam, że ich zawartość jest zdrowa, zamiast tego sięgać po świeże, pełnowartościowe produkty i na ich bazie komponować nasze codzienne posiłki - zaleca Freedhoff.
Wielu Polaków zmaga się z nadwagą i otyłością123RF/PICSEL