Reklama

Szkodliwe przerwy w chrapaniu

Okresowe bezdechy w czasie snu prowadzą nie tylko do niewyspania. Mogą być także przyczyną wielu różnych poważnych schorzeń, w tym chorób serca.

U osoby cierpiącej na bezdech senny dochodzi w nocy do hipowentylacji, czyli niedotlenienia. Dzieje się tak dlatego, że momentami oddech podczas snu zostaje wręcz zatrzymany. Kiedy już zaśniemy, zaczynamy chrapać. Jednak co jakiś czas chrapanie jest przerywane chwilami ciszy - to właśnie wtedy dochodzi do bezdechu, czyli nie zaciągamy powietrza do płuc. Bezdech taki może trwać kilka, a nawet kilkanaście sekund, dopóki organizm, zaalarmowany odcięciem tlenu, nie zareaguje. Wtedy na chwilę sen staje się płytszy, mięśnie odzyskują część siły, gardło się otwiera i możemy zaczerpnąć powietrza. Niestety, za chwilę znów zasypiamy głęboko i wszystko się powtarza. Bezdech może też powodować nagłe wybudzenia z uczuciem duszności i szybkim, niepokojącym tętnem. 

Reklama

Chrapiący człowiek zazwyczaj nie wie, że cierpi na bezdech senny.

Wstaje jednak niewyspany, bo wstrzymanie oddechu zmusza do wielokrotnego wynurzania się z głębokiego snu, a to sprawia, że nocny wypoczynek staje się mniej regenerujący. Jeśli cierpimy na bezdech, zwykle śpimy niespokojnie, wiercimy się w łóżku. Mamy tendencję do pocenia się w nocy i wstawania do toalety. Poranek może nas powitać bólem głowy, suchymi, spierzchniętymi ustami. W dzień będziemy mieli powody do narzekania na zaburzenia koncentracji i pamięci, rozdrażnienie, nerwowość, senność i zmęczenie - nawet jeśli spędziliśmy w łóż- ku wiele godzin. To wszystko utrudnia normalne funkcjonowanie, odbiera radość życia. 

Bezdech nie tylko pogarsza nasze samopoczucie - może także odbierać zdrowie.

Jednym z największych zagrożeń, jakie niesie, jest rozwój nadciśnienia tętniczego. Osoby cierpiące na łagodną postać bezdechu są narażone na nadciśnienie aż dwa razy bardziej niż te, które nie mają w ogóle tego problemu. Umiarkowana postać bezdechu podnosi to ryzyko do trzech razy! Pod wpływem bezdechów może się też rozwinąć choroba niedokrwienna serca, rośnie ryzyko śmierci z powodu wieńcówki. Mogą się pojawiać zaburzenia rytmu serca. Chorym dokuczają różne arytmie, mniej lub bardziej uciążliwe, niektóre wręcz zagrażające życiu. Najczęściej jednak pojawia się migotanie przedsionków. To zaburzenie może być z kolei powodem, który wywoła udar niedokrwienny mózgu. Badania dowiodły, że u osób cierpiących na choroby serca bezdech senny może doprowadzić nawet do tzw. nagłego zgonu sercowego - czyli śmierci spowodowanej zatrzymaniem serca. Pojawia się także zagrożenie cukrzycą typu 2, może dojść do zaburzeń neurologicznych. Częstym następstwem bezdechu sennego, przebiegającego ze znacznie nasilonymi objawami dziennymi - czyli niepokojem, rozdrażnieniem, zaburzeniami pamięci i koncentracji - są zaburzenia depresyjne. W obliczu tak wielu zagrożeń bezdechu sennego lekceważyć nie wolno! Trzeba go diagnozować i podjąć odpowiednie leczenie. 

Niestety, problemu tego nie rozwiążemy za pomocą łykania tabletek.

Jeżeli choroba nie jest zaawansowana (a więc cierpimy na jej tzw. postać łagodną), często sprawdzą się po prostu zmiany w trybie życia. Trzeba przestać palić, odstawić alkohol, zgubić nadmiar kilogramów, planować wczesne kolacje - a sytuacja sama wróci do normy. Czasem trzeba zająć się nosem: zabieg laryngologiczny spowoduje udrożnienie go (czyli usunięcie polipów czy wyprostowanie przegrody), co pozwoli nam swobodniej oddychać. Wiele osób przestaje męczyć się z bezdechem, kiedy wydychane powietrze wędruje z powrotem do nosa, zamiast przechodzić przez usta. Zdarza się jednak, że takie zmiany nic nie dają. 

Osoby, które cierpią na umiarkowaną czy ciężką postać bezdechu i skarżą się na senność w ciągu dnia, nie mogą pozostać bez pomocy. 

Zaleca się im przede wszystkim leczenie przyczynowe. W zależności od przyczyny bezdechu stosuje się różne metody zabiegowe. Najnowocześniejsze to: laser diodowy, koblacja, Celon, implanty PET. Po upływie mniej więcej pięciu tygodni od zabiegu dolegliwości zazwyczaj ustępują. W terapii mogą być również zastosowane tzw. protezy powietrzne - są to specjalne aparaty, umożliwiające oddychanie tzw. dodatnim ci- śnieniem. Oznacza to, że powietrze do dróg oddechowych jest pod ciśnieniem wtłaczane, nie musimy sami go wciągać. Powietrze, wciskając się pod ciśnieniem, samo rozszerza górne drogi oddechowe i bez przeszkód wędruje dalej, docierając do płuc. Dostępne są różne aparaty o takim działaniu. Jedne (CPAP) przez całą noc tłoczą powietrze pod takim samym ciśnieniem. Inne (auto CPAP lub BiPAP) rozróżniają fazy oddechu i w zależności od stanu dróg oddechowych zmieniają ciśnienie powietrza.

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy