Czy pracodawca może ingerować w biurową miłość? Zasady dla par
W Polsce nikt nie musi zgłaszać szefowi, że spotyka się z koleżanką czy kolegą z pracy. To nie Ameryka. Mimo to, są sytuacje, w których pracodawca musi zareagować – nie ze względu na romans, a dla dobra całego zespołu.

Wielu z nas zna ten motyw z amerykańskich seriali: korporacja, która zakazuje romansów w biurze albo wymaga zgłoszenia każdej romantycznej relacji do działu HR. W USA to rzeczywistość - niektóre firmy mają bardzo precyzyjne zasady dotyczące bliskich relacji między pracownikami. Często wymaga się podpisania specjalnych "love contracts", czyli oświadczeń o związku, a także zobowiązania do zachowania profesjonalizmu w pracy.
W Polsce byłoby to nie do pomyślenia. Kodeks pracy nie przewiduje możliwości ingerowania w życie prywatne pracowników, o ile nie wpływa ono bezpośrednio na funkcjonowanie firmy. Co więcej, każda próba takiej ingerencji może być uznana za naruszenie godności osobistej pracownika lub wręcz dyskryminację - a to już otwiera drzwi do postępowań sądowych, a nawet zarzutów mobbingu.

Kiedy trzeba zareagować? Gdy równość wisi na włosku
To jednak nie oznacza, że pracodawca powinien udawać, że nic nie widzi. Bo są sytuacje, w których relacja między pracownikami wpływa nie tylko na ich wzajemne relacje, ale też na cały zespół. Szczególnie wtedy, gdy jedna osoba ma władzę nad drugą - np. partner jest bezpośrednim przełożonym.
Ryzyko? Faworyzowanie. Zarówno rzeczywiste, jak i to postrzegane przez innych pracowników. I choć romantyczna relacja sama w sobie nie jest problemem, to już przydzielanie dodatkowych benefitów, łatwiejszych projektów czy awansów jednemu z partnerów może być odebrane jako niesprawiedliwość - a to już wprost łamie kodeksowe obowiązki pracodawcy, który musi dbać o sprawiedliwe traktowanie pracowników i zasady współżycia społecznego w firmie.

To nie tylko miłość - bliskość ma różne oblicza
Nie zapominajmy też, że nie każda relacja w pracy to od razu romans. W grę wchodzą także więzy rodzinne, przyjaźnie czy nawet towarzysze z wojska. A przecież nie ma przepisu, który pozwalałby pracodawcy prowadzić rejestr takich powiązań. W praktyce więc - nawet nie wiedząc o konkretnej relacji - firma musi być wyczulona na jej skutki.
Sygnały, które mogą świadczyć o problemach? Nierówne traktowanie, narastające napięcia w zespole, spadająca motywacja. W takich przypadkach warto działać, niezależnie od tego, czy faworyzowanym pracownikiem jest partner, kuzyn, czy "kolega jeszcze z czasów wojska".
To nie tylko miłość - bliskość ma różne oblicza
Relacje w pracy są naturalne. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, więc nie sposób zupełnie oddzielić życia zawodowego od prywatnego. Polska rzeczywistość prawna nie pozwala na prewencyjne zakazy czy kontrolę tych związków, ale to nie znaczy, że pracodawca jest bezradny.
Kluczem jest czujność i umiejętność reagowania wtedy, gdy sytuacja zaczyna wpływać na zespół, atmosferę i równość szans. Wtedy interwencja nie jest ingerencją w życie prywatne - tylko realizacją obowiązku dbania o dobro całej firmy.