Telemedycyna - badania bez kolejek
Klik. Naciskasz enter i od razu możesz zbadać wzrok, słuch, poziom cukru we krwi, a nawet serce. Nie potrzebujesz wizyty w przychodni, wynik wyślesz e-mailem. Dzięki telemedycynie zadbasz o zdrowie bez wychodzenia z domu.
Poniedziałek, 10 rano. W warszawskiej siedzibie Centrum Nadzoru Kardiologicznego Kardiofon dzwoni telefon. Internista z małej miejscowości pod Łodzią pyta, czy może skonsultować wynik badania ekg. Pacjentka skarży się na nierówne bicie serca.
Lekarz ma pod ręką specjalne urządzenie, którym może wykonywać badanie i w tym samym czasie przesyłać jego wynik przez telefon. Zapis natychmiast trafia do komputera dyżurującego w Kardiofonie specjalisty.
Dr Violetta Tobijasiewicz spogląda na ekran: - To tylko niegroźne zaburzenia rytmu serca. Wystarczy zmienić dawkę leku, by wszystko wróciło do normy. Badanie trzeba teraz szybko opisać i odesłać lekarzowi, bo jego pacjentka wciąż czeka w gabinecie.
Wyjątkowy przypadek? Nie. Tak coraz częściej wygląda współpraca między lekarzami z różnych ośrodków: w razie wątpliwości przez telefon, faks albo internet konsultują ze specjalistami z innych miast wyniki rozmaitych badań, m.in. właśnie ekg., ale też rtg., tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego. Możliwe jest nawet monitorowanie przebiegu operacji na ekranie laptopa czy komórki.
Ale z nowoczesnych technologii korzystają nie tylko lekarze. Także pacjenci. Przez telefon komórkowy można dziś przesłać do diagnozy wyniki pomiaru ciśnienia tętniczego, poziomu glukozy we krwi, pojemności płuc. Robisz je sama, w domu.
Musisz tylko kupić lub wypożyczyć z ośrodków, które zajmują się takimi usługami, odpowiednio przystosowaną aparaturę: ciśnieniomierz, glukometr, spirometr. Współpracują one z komputerem, palmtopem, komórką. Doktor nie musi Cię wcale widzieć, by stwierdzić, czy wszystko w porządku, czy też potrzebna jest wizyta w szpitalu i dodatkowe konsultacje. To właśnie jest telemedycyna, czyli leczenie na odległość.
Halo? Tu serce
Według TNS OBOP aż dwie trzecie Polaków nie ma pojęcia, że dzięki telemedycynie można dbać o zdrowie bez wychodzenia z domu. Tymczasem od lat specjalizują się w niej największe kliniki, m.in. warszawski Instytut Kardiologii, Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach, krakowskie szpitale: Uniwersytecki czy Specjalistyczny im. Jana Pawła II.
Kardiofon działa od 1996 roku. Współpracuje z nim około 80 przychodni w całym kraju oraz ponad tysiąc indywidualnych pacjentów. Kilkunastu specjalistów przez całą dobę udziela im telefonicznych porad.
- To duże udogodnienie dla chorych - przekonuje dr Violetta Tobijasiewicz. Wielu z nich mieszka daleko od przychodni, niektórzy mają kłopoty z poruszaniem się i większość czasu spędzają w domu.
Wystarczy jednak, że pod ręką jest urządzenie do ekg. przez telefon. To niewielkie pudełko wielkości futerału na okulary z dwiema elektrodami. Jak działa? Wystarczy przykleić elektrody do klatki piersiowej, wykręcić numer Kardiofonu, nacisnąć przycisk na urządzeniu i przyłożyć do niego słuchawkę. W razie zagrożenia lekarz wzywa do chorego pogotowie ratunkowe. Najczęściej jednak doradza tylko przyjęcie odpowiednich leków.
Z pomocy korzystają ludzie w różnym wieku. Większość ma chorobę wieńcową, wielu jest po zawałach, operacjach wszczepienia stymulatorów serca, cierpi na zaburzenia rytmu, częste zasłabnięcia. - Mamy też pod opieką ludzi z nadciśnieniem, nadwagą, palaczy, którym grożą choroby układu krążenia.
Ile kosztuje taka teleopieka? Abonament na miesiąc to wydatek ok. 80 zł. Oprócz tego trzeba zapłacić 100 zł wpisowego i kupić w siedzibie Kardiofonu aparat za 150 złotych. Ale można go też wypożyczyć. Tak najczęściej robią młodzi ludzie z napadowymi zaburzeniami rytmu serca, u których inne badania, jak echo serca czy holter, to za mało, by stwierdzić, co naprawdę im dolega.
- Kilka tygodni temu z zagranicy zadzwoniła 20-letnia studentka - opowiada dr Tobijasiewicz. Podczas jazdy na snowboardzie dziewczyna nagle poczuła kołatanie serca. Zjechała ze stoku, dotarła do hotelu, a stamtąd przez komórkę przesłała badanie. Co się okazało? Miała tzw. częstoskurcz. Serce biło z prędkością 250 uderzeń na minutę (normalny puls to 60-80). Zalecenie: jak najszybciej do szpitala. Zanim jednak dotarła do miejscowej kliniki, serce już się uspokoiło. Mimo to po powrocie do Polski na podstawie badania zarejestrowanego w Kardiofonie dostała skierowanie na tzw. ablację, operację, która likwiduje niebezpieczny dla życia częstoskurcz i przywraca prawidłową czynność serca.
- Często nasza diagnoza jest jedynym dowodem na to, że chory ma problemy. Wielu pacjentów dociera do szpitala, gdy objawy już miną i badanie na miejscu nie wykazuje odchyleń od normy - tłumaczy dr Tobijasiewicz. - Tymczasem my mamy wgląd w stan pacjenta właśnie wtedy, gdy coś się dzieje. Dzięki temu łatwiej nam zdiagnozować przyczynę zaburzeń.
Cukier na łączach
Na odległość można kontrolować nie tylko serce. Jeszcze w tym roku w warszawskim Centrum Medycznym LIM mają ruszyć supernowoczesne konsultacje telemedyczne z różnych dziedzin. Żeby z nich korzystać, wystarczy wykupić osobny abonament i potrzebny do e-badań sprzęt.
- W zależności od potrzeb pacjenci będą używali rozmaitej aparatury zdalnie połączonej z palmtopem lub komórką - mówi dr Krzysztof Kurek, dyrektor ds. rozwoju technologii medycznych w LIM.
I tak na przykład diabetycy będą mogli na bieżąco monitorować poziom cukru we krwi: w LIM dostaną połączony z komputerem glukometr, który prześle dane lekarzowi. Osoby chore na astmę kupią lub wypożyczą przenośny spirometr, czyli urządzenie do monitorowania sprawności dróg oddechowych. Teleciśnieniomierz i pulsoksymetr sprawdzą na bieżąco wartości ciśnienia tętniczego oraz poziom tlenu we krwi u osób z chorobami układu krążenia i układu oddechowego.
A elektroniczna waga da lekarzowi znać, czy trzymamy się zaleconej diety. Dane trafią do centrum monitorowania, gdzie zostaną zanalizowane i przesłane do lekarza prowadzącego. Ten skontaktuje się z pacjentem i w razie potrzeby zleci zmianę terapii lub wezwie na konsultację.
- Taka forma kontroli medycznej ułatwi dbanie o zdrowie nie tylko osobom przewlekle chorym. Także kobietom w ciąży, bo dzięki telemedycynie będzie można stale monitorować tętno dziecka. To również dobra profilaktyka dla młodych ludzi, którzy lubią nowinki technologiczne. Nie chcą tracić czasu na wizyty w przychodni, ale dbają o siebie i zależy im, by nie przegapić żadnych niepokojących sygnałów - wyjaśnia dr Krzysztof Kurek.
Pełna elektronika
Dziś wiele prywatnych przychodni przypomina esemesami o wizytach i badaniach. Później ich wyniki można sprawdzić po zalogowaniu się do konta w internecie. Już za trzy lata podobnie ma być w wybranych państwowych przychodniach i szpitalach. Na razie tylko na Dolnym Śląsku i w Małopolsce, ale niewykluczone, że w przyszłości w całym kraju.
We Wrocławiu budowany jest właśnie system e-Zdrowie, dzięki któremu wszystkie dane o naszym stanie zdrowia, od leków przepisanych na przeziębienie, informacji o usunięciu wyrostka, po dane na temat wszczepienia bajpasów, będą dostępne po kliknięciu myszką. Bez obaw, nie dostanie się do nich nikt niepowołany, mają być odpowiednio zabezpieczone.
Projekt finansuje Unia Europejska oraz Wrocławski Medyczny Park Naukowo- -Technologiczny, instytucja promująca nowoczesne technologie. - System ułatwi opiekę nad pacjentami niezależnie od tego, gdzie się znajdują - wyjaśnia prof. Ryszard Andrzejak, rektor Akademii Medycznej we Wrocławiu, który pracuje nad wdrożeniem projektu.
Mieszkasz na Dolnym Śląsku? Jeżeli wyjedziesz z rodzinnego miasta, a będziesz musiała skorzystać z pomocy lekarza w Krakowie, Warszawie czy nawet za granicą, podasz mu tylko hasło i login albo numer karty. To wystarczy, by odnaleźć cię w wirtualnej bazie danych, sprawdzić, na co chorujesz i jakie leki bierzesz. Diagnoza oraz nowe zalecenia też się w niej znajdą, a po powrocie do domu twój lekarz rodzinny szybko sprawdzi, co się z tobą działo.
Niewykluczone, że w ramach e-zdrowia zacznie też działać system elektronicznych recept. - Cała procedura znacznie uprości leczenie - mówi prof. Andrzejak.
Gdy zgubisz wyniki, np. prześwietlenia, nie będziesz musiała powtarzać tych samych badań, bo znajdą się one w cyfrowej bazie. Jeśli złamiesz nogę w małej miejscowości, a w najbliższym szpitalu akurat nie będzie specjalisty, zdjęcie rtg. zostanie przesłane do jednego z działających w systemie ośrodków. Internetowa baza ma zawierać informacje o grupie krwi i uczuleniach, a także odbytych oraz zalecanych konsultacjach. Ale e-zdrowie ma też ułatwić zdobywanie informacji na temat zdrowego trybu życia.
- W systemie będą działały m.in. interaktywne programy żywienia - mówi prof. Andrzejak.
Na Zachodzie prowadzenie e-diety to nie nowość. Na podobny pomysł trzy lata temu wpadła kanadyjska firma Myca. Opatentowała myFoodPhone, czyli usługę na telefon, w której doświadczeni dietetycy doradzają, jak prawidłowo się odżywiać.
Robią to na podstawie wykonanych przez ludzi zdjęć... talerzy z posiłkami. Dzięki e-zdrowiu będzie można skonsultować z dietetykiem przez internet swój sposób odżywiania. Specjaliści opracują konkretny jadłospis na kilka dni dla danej osoby i podpowiedzą, jakich produktów trzeba się wystrzegać.
Na ucho
Co jeszcze można zbadać w domu? Na przykład wzrok i słuch. Z inicjatywy prof. Henryka Skarżyńskiego, szefa Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy przy warszawskim Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu (IFPS), w internecie działa pierwszy na świecie serwis do badań przesiewowych słuchu, wzroku i wad wymowy - telezdrowie.pl.
Żeby się przebadać, trzeba tylko mieć komputer, mikrofon i słuchawki. Wynik testu można przesłać specjalistom z IFPS oraz Szpitala Okulistycznego Akademii Medycznej w Warszawie, którzy ocenią, czy potrzebujesz fachowej konsultacji. Proste?
- Choć może się wydawać, że badanie słuchu w domowych warunkach jest mało precyzyjne, od początku działania strony w 1999 roku udało się rozpoznać wady u ponad 20 proc. badanych. Wielu z nich, w tym duża liczba dzieci, przeszło operacje, które uratowały im słuch - mówi prof. Henryk Skarżyński.
Najnowszym osiągnięciem IFPS oraz Instytutu Systemów Sterowania w Chorzowie jest Kuba mikro AS, specjalny program połączony z palmtopem do badań i monitoringu osób z wadami słuchu. - To pierwszy taki sprzęt na świecie, który umożliwia kompleksową ocenę słuchu - mówi prof. Skarżyński. Jak działa? W skrócie: odtwarza dźwięki o odpowiednim natężeniu i częstotliwości, a potem wychwytuje reakcje, jakie powstają w uchu. Zapis można przesłać lekarzowi przez internet.
Z najprostszej wersji, testującej, czy słyszymy dane dźwięki, skorzysta każdy posiadacz komputera, bo program będzie można kupić i zainstalować na własnym sprzęcie.
- Najbardziej przyda się jednak pacjentom, którzy wymagają regularnych wizyt kontrolnych u otolaryngologa, np. z aparatem słuchowym - mówi prof. Skarżyński.
Ile będzie kosztował i kiedy trafi do sklepów? Tego jeszcze nie wiadomo. Ale już teraz osoby z wszczepionymi do uszu implantami ślimakowymi mogą korzystać z pierwszego na świecie serwisu zwanego "telefitting": lekarze z IFPS na odległość sprawdzają, czy implant działa prawidłowo, a w razie potrzeby zdalnie korygują jego ustawienia.
Telemedycyna dawno zawojowała Amerykanów, Holendrów, Francuzów, kraje skandynawskie. U nas też tak będzie, prognozują eksperci. Bo dla pacjentów liczą się dwie sprawy: poczucie bezpieczeństwa i wygoda, która w sytuacji, gdy na lekarza trzeba czasem czekać w kolejce kilka godzin, jest bezcenna.
Grażyna Morek