Zatruciom można zapobiec
Bakterie lubią lato. Dlatego o tej porze roku tak łatwo o biegunkę i bóle brzucha. Jak ustrzec przed nimi malucha? Oto rady eksperta.
Wysokie temperatury oraz duża wilgotność powietrza przyspieszają psucie się żywności. - Dla dzieci to groźne, ponieważ mają wrażliwy układ pokarmowy. Niewiele trzeba, by malec zareagował biegunką i wymiotami na nieświeżą wędlinę czy nabiał - mówi dr Barbara Gierowska-Bogusz, pediatra z Instytutu Matki i Dziecka. Stosowanie prostych zasad pomoże uniknąć zatrucia.
Podstawą jest oczywiście przestrzeganie terminu przydatności do spożycia. Ale nie tylko. Świeżość trzeba też oceniać na oko i węch. Kiedy kupujemy warzywa i owoce, warto przyjrzeć się, czy nie są uszkodzone. Lepiej zrezygnować, jeśli mają ułamany lub odcięty fragment - zapewne zaczęły już gnić i celowo usunięto zepsutą część.
W słoiczkach dla niemowląt należy zwrócić uwagę na zakrętkę. Wypukła to znak, że zawartość nie nadaje się do jedzenia. Wędlinę i mięso dyskwalifikują natomiast szarawy kolor, obeschnięte fragmenty, śliska powierzchnia czy zapaszek zjełczałego tłuszczu. - W takich produktach mogły rozwinąć się bakterie gronkowca, które są niebezpieczne dla zdrowia dziecka - ostrzega specjalista.
Dzięki temu artykuły spożywcze dłużej zachowają świeżość. Jogurty, sery, serki i twarożki trzymamy zawsze w lodówce - najlepiej na półce środkowej (w temp. 4-5°C) lub na górnej (ok. 8°C). Masło i jajka - w pojemnikach na drzwiach.
Wędlinę - na środkowych półkach, ale nie dłużej niż cztery dni. - Surowe mięso lub ryby należy umieścić najniżej, zabezpieczone tak, aby nie stykały się z innymi produktami - radzi pediatra. Dolne kosze to też miejsce na jarzyny i owoce. Soczki w kartonie, wodę butelkowaną czy jedzenie dla niemowląt można trzymać w szafce. Po otwarciu trzeba jednak wstawić je do lodówki (i przechowywać do 48 godzin).
Na ich skórce mogą znajdować się nie tylko bakterie, ale też konserwanty i pozostałości nawozów. - Samo mycie może więc nie wystarczyć, by pozbyć się zanieczyszczeń. Dlatego też radzę, aby najmłodszym dzieciom zawsze obierać owoce i warzywa.
Trzymajmy się przy tym zasady, że płuczemy je pod gorącą bieżącą wodą zarówno przed, jak i po obraniu ze skórki. Gdy jednak nie obieramy owoców, skórkę trzeba sparzyć - radzi pediatra.
Zalecenie to dotyczy mięsa, ryb i jajek. - W tych produktach mogą znajdować się bakterie E. coli, które giną dopiero pod wpływem gotowania i pieczenia - mówi specjalista. Dlatego, gdy dajesz dziecku do spróbowania kotlecika z grilla, upewnij się, że jest upieczony w środku. Latem lepiej też nie proponować mu jajek na miękko i wędzonych ryb - są na wpół surowe.
Wiecznie wilgotne są siedliskiem różnego typu bakterii. Dlatego należy je zmieniać co tydzień. - Warto także raz w tygodniu umyć specjalnym środkiem odkażającym kuchenny blat, który na co dzień przecieramy zmywakiem - radzi ekspert.
Najlepiej, by była plastikowa lub szklana, bo wtedy łatwo ją umyć. - Na desce przeznaczonej do mięsa i ryb nie należy już kroić innych produktów. Bakterie z surowego mięsa można w ten sposób przenieść na żywność, która nie będzie później gotowana - dodaje ekspert.
Pogniecione, oszronione, zamoknięte opakowanie to znak, że lody wcześniej rozmroziły się i zostały ponownie zamrożone. - Takie produkty nie nadają się do spożycia, gdyż mogły się w nich rozwinąć toksyny gronkowca - ostrzega dr Barbara Gierowska-Bogusz.
Postępujemy tak, kiedy nie mamy dostępu do wody z wodociągu - jej jakość jest surowo kontrolowana. Woda ze studni czy strumyka nie nadaje się dla dziecka nawet po przegotowaniu. - Mogą w niej być nie tylko bakterie, ale też np. pestycydy lub metale ciężkie, które nie znikną pod wpływem temperatury.
Nie proponujemy też dziecku ciastek z kremem lub budyniem, zwłaszcza jeśli stały w ciepłym pomieszczeniu lub wręcz na słońcu. - Takie desery to częste źródło zakażenia gronkowcem - mówi nasza specjalistka.
Lepiej nie zamawiać dla malucha dań takich, jak: kotlety mielone, gołąbki, pierogi z mięsem, krokiety czy gulasz. Nigdy nie wiadomo, z jakiej jakości mięsa zostały przygotowane. - Najbezpieczniej zamówić pieczoną rybę, drób lub pierogi z serem - radzi dr Gierowska-Bogusz.
Badania potwierdzają, że mycie rąk może zmniejszyć liczbę chorób biegunkowych aż o połowę! Dlatego dłonie trzeba myć wiele razy w ciągu dnia. Ważne, by robić to dokładnie - wodą z mydłem przez około pół minuty. Kiedy nie mamy takiej możliwości, np. w podróży, warto użyć żelu antybakteryjnego, np. Skarb Matki. Zabija aż 99,9 proc. zarazków i nie wymaga użycia wody. Można go stosować u dzieci powyżej 1. roku życia.
Porcje jedzenia "na potem" przechowujemy w lodówce i staramy się odgrzewać tylko raz. - Zbyt długie przechowywanie i wielokrotne podgrzewanie jedzenia sprzyja rozwojowi bakterii - przestrzega ekspert.