Reklama

Zimno? To dobrze, będziesz zdrowsza!

Nie bójmy się mrozu, bo jest dla naszego zdrowia dużo bardziej korzystny niż upał. Niska temperatura przyspiesza regenerację komórek. Zimno może też zapobiec przeziębieniu, ulżyć w bólu głowy i pomóc chorym stawom.

Choć większość z nas uwielbia wygrzewać się w letnim słońcu, wysoka temperatura wcale nie jest dla naszego organizmu najbardziej korzystna. Jego komórki nie lubią bowiem, gdy jest zbyt gorąco (ponad 30 st. C), bo wtedy szybciej się starzeją. A jak jest z niską temperaturą? Okazuje się, że w wielu przypadkach zimno jest prawdziwym zbawieniem. Chłód stymuluje krążenie krwi, dzięki czemu do tkanek trafia więcej tlenu, co przyspiesza ich regenerację. Dodatkowo niska temperatura sprawia, że nasz metabolizm zwalnia, a to opóźnia procesy starzenia się komórek i całego organizmu.

Reklama

Nie przegrzewaj

ZIMĄ ROBISZ WSZYSTKO, BY BYŁO CI JAK NAJCIEPLEJ? Nie jesteś w tym odosobniona. Gdy nastaną chłody, większość z nas w obawie przed przeziębieniem nosi bardzo ciepłe ubrania i pilnuje, by temperatura w mieszkaniu była tak wysoka, jak to możliwe. Czy to słuszna strategia? Najnowsze badania wykazują, że nie. Nasz układ odpornościowy wcale nie lubi przebywania w cieple przez okrągły rok. Został zaprojektowany w taki sposób, by radzić sobie ze zmianami pór roku, więc gdy ich nie odczuwa, popada w dezorientację i przestaje nas skutecznie bronić przed infekcjami. Czy to oznacza, że w mroźne dni powinniśmy wychodzić na dwór bez ciepłych okryć? Oczywiście nie.

PRZED ZIMNEM MUSIMY SIĘ CHRONIĆ, ALE OCHRONA TA NIE POWINNA IŚĆ ZA DALEKO. Nadmierny spadek temperatury jest niebezpieczny zarówno dla naszego zdrowia, jak i życia, jednak przegrzewanie także nam nie służy. Najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla swojego systemu odpornościowego, jest obniżenie temperatury w mieszkaniu. Nie powinna ona wynosić 24-25 stopni - tak jak w wielu polskich domach. Optymalna temperatura na zimowe miesiące to 19-21 st. C (kiedy śpisz, może być jeszcze niższa - wystarczy 18 st. C).

Na cebulkę

JAK SIĘ UBIERAĆ, BY NIE DEZAKTYWOWAĆ SYSTEMU ODPORNOŚCIOWEGO? Podstawowa zasada jest prosta: zimą nie powinno nam być gorąco. Dobrym pomysłem jest ubieranie się na tzw. cebulkę - jeśli zamiast grubego płaszcza włożysz koszulę z długimi rękawami, na nią sweter lub polar, a na wierzch kurtkę - gdy poczujesz, że jest ci za ciepło, z łatwością pozbędziesz się jednej warstwy. Jeśli uprawiasz zimą sport na powietrzu (np. biegasz albo jeździsz na nartach biegowych), warto zaopatrzyć się w odzież termoaktywną, która odprowadzając pot z powierzchni skóry, chroni przed zimnem (wilgoć prowadzi do wychłodzenia).

Jak się hartować

JEŚLI PRZEZIĘBIASZ SIĘ GŁÓWNIE JESIENIĄ I ZIMĄ, TO ZNACZY, ŻE POWINNAŚ SIĘ ZAHARTOWAĆ. Trudno ci uwierzyć, że zimno jest takie zdrowe, bo sama łapiesz rozmaite infekcje właśnie wtedy, gdy temperatura spada? Przyczyna jest prosta. Twój system obronny odzwyczaił się od radzenia sobie z nagłymi zmianami temperatury, na jakie się narażasz, wychodząc - czasem nawet kilkakrotnie w ciągu dnia - z pomieszczeń mocno nagrzanych na mróz. Twój organizm zamiast sobie z zimnem radzić i korzystać z jego dobrodziejstw, wychładza się zatem, a skutkiem jest osłabienie układu odpornościowego i choroba. Jest jednak na to sposób.

Trzeba się zahartować, czyli przyzwyczaić własne ciało do skoków temperatury. Warto, bo zahartowany organizm na byle chłód nie zareaguje chorobą. Najprostszym zabiegiem hartującym jest kąpiel stóp w zimnej wodzie. Wodę o temperaturze 10 st. C wlewamy do miski i 8-10 razy zanurzamy w niej nogi (do kostek) na 5 sekund. Po zabiegu wycieramy nogi i wkładamy ciepłe skarpetki. Inny sposób to zanurzanie rąk do połowy ramion w chłodnej (10-15 st. C) wodzie - kilka razy z rzędu na 10-20 sekund.

W HARTOWANIU ORGANIZMU POMOGĄ TEŻ CODZIENNE CIEPŁO-ZIMNE NAPRZEMIENNE PRYSZNICE. Polewanie ciała chłodną wodą rozpoczynamy od stóp, a następnie przesuwamy strumień wody w górę. Po 20-30 sekundach zmieniamy temperaturę wody na ciepłą. Powtarzamy to kilka razy, ale ostatni tusz zawsze powinien być zimny. Po prysznicu należy na kilka minut wejść pod kołdrę albo koc, żeby się rozgrzać.

Chłód nie szkodzi?

CZY OD ZIMNA MOŻNA ZACHOROWAĆ? WSZYSTKO ZALEŻY OD TEGO, JAK NISKA JEST TEMPERATURA, W KTÓREJ PRZEBYWAMY. A także od tego, jak długo w niej pozostajemy. Długotrwałe narażenie na przejmujące zimno prowadzi do przeziębień, bo system obronny wychłodzonego organizmu nie działa sprawnie, a bakterie i wirusy mają ułatwione działanie. Wydawałoby się więc, że najlepszym sposobem na zdrowie jest unikanie chłodu. Po raz kolejny okazuje się jednak, że żadna przesada nie jest dobra. Niska temperatura może nam bowiem także pomóc w uniknięciu przeziębienia.

Pierwsza pomoc na zimno

Niska temperatura jest dobra na stłuczenia. Pomoże zahamować podskórne krwawienie i powstawanie obrzęku. Jest jednak jeden warunek. Żeby tak się stało, zimny kompres musi być zastosowany jak najszybciej, czyli w ciągu kilku minut od chwili, kiedy doznaliśmy urazu.

Chłodne kompresy zadziałają także, gdy obrzęk już istnieje. Pomogą go zmniejszyć, a dodatkowo ograniczą dolegliwości bólowe. Należy je przykładać przez pierwsze 3-5 dni od urazu (4-5 razy dziennie na 10 minut).

Zimny okład jest niezastąpiony przy bólu głowy. Ale tylko przy tym, którego przyczyną jest skurcz naczyń krwionośnych (zwykle spowodowany napięciem emocjonalnym), podwyższenie albo spadek ciśnienia.

Polewanie ciała (nadgarstków, kostek nóg) chłodną wodą albo stosowanie zimnych okładów to dobre sposoby na szybkie obniżenie bardzo wysokiej gorączki (40-41 st. C).

Poczuj się rześko!

Jesteś wyczerpana, a potrzebujesz energii? Zanurz się w wannie napełnionej wodą o temperaturze 25-30 st. C na 3 minuty. Gdy jesteś zmęczona, ale i zestresowana, weź kąpiel dłuższą (maksymalnie 10-minutową) w wodzie o temperaturze ok. 36 st. C. Taki zabieg ma działanie mocno pobudzające.

Mróz może leczyć

ORGANIZM MA SWOJE METODY NA RADZENIE SOBIE Z NAGŁYM OBNIŻENIEM TEMPERATURY. Już po kilku chwilach przebywania w niskiej temperaturze (poniżej 0 st. C) czujesz, że trzęsiesz się z zimna? Te dreszcze to rezultat odruchowego szybkiego kurczenia się mięśni. Reakcja obronna twojego organizmu, bo każdy nawet najmniejszy ruch mięśni produkuje ciepło, którego ci w danym momencie brakuje.

KIEDY DRŻYSZ Z ZIMNA, TEMPERATURA WEWNĘTRZNA TWOJEGO CIAŁA WZRASTA. W ten sposób organizm broni się przed hipotermią - niebezpiecznym dla życia obniżeniem temperatury. Ale to nie wszystko, bo pod wpływem zimna kurczą się także twoje naczynia krwionośne. Skurcz trwa krótko, bo gdy wzrasta temperatura wewnętrzna, tętnice gwałtownie się rozszerzają. Rezultatem jest zwiększenie się ilości krwi docierającej do tkanek. Dzięki temu do wszystkich narządów trafia więcej tlenu i składników odżywczych. Przyspiesza także przemiana materii, więc szybciej pozbywasz się toksyn. Jeśli nie pozostaniesz w niskiej temperaturze zbyt długo, efektem będzie szybsza niż w normalnych warunkach regeneracja uszkodzonych tkanek. Właśnie ten mechanizm jest wykorzystywany przez metodę leczniczą zwana krioterapią.

KRIOTERAPIA MIEJSCOWA POLECANA JEST PRZY CHOROBACH NARZĄDÓW RUCHU. Pomaga m.in.: przy reumatoidalnym zapaleniu stawów, urazach (np. zwichnięciach i naderwaniach mięśni, uszkodzeniach ścięgien i więzadeł), dyskopatii, zmianach zwyrodnieniowych, dnie moczanowej, zapaleniu kręgosłupa szyjnego, fibromialgii. Wskazaniem do zastosowania tej metody leczniczej są również dolegliwości, takie jak osteoporoza, choroby zapalne tkanki łącznej oraz przykurcze i bolesne blizny pooperacyjne. Podczas zabiegu skóra w okolicy miejsca zapalenia albo zwyrodnienia (np. kolano, przegub ręki) jest schładzana strumieniem zimnej pary azotu o temperaturze od ok. - 150 st. C do - 180 st. C. W efekcie dochodzi do przyspieszającego leczenie przekrwienia głębiej położonych tkanek i szybszej regeneracji.

Zabieg powtarza się średnio 10 razy, a czas jego trwania wynosi od 1 do 4 minut. Inną wersją leczenia zimnem jest tzw. krioterapia ogólna. Odbywa się ona w kriokomorze, czyli pomieszczeniu, w którym panuje temperatura od - 100 st. C do - 160 st. C. Do kriokomory wchodzi się tylko na 2-3 minuty. Zabiegi wykonywane są w seriach. Najlepsze efekty są osiągane po 10-30 sesjach krioterapeutycznych. Krioterapia jest refundowana przez NFZ (ze skierowaniem od lekarza), a na wielu szpitalnych oddziałach rehabilitacyjnych są kriokomory.

Magdalena Patryas

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy