Afery kalafiorowej w Biedronce ciąg dalszy. "Nie mam już siły"
W maju zeszłego roku w Polsce rozpętała się tzw. afera kalafiorowa. Chryja dotyczyła tego, czy przed zważeniem i zapłaceniem za kalafiora, można odrywać z niego liście, a uwaga skupiła się głównie na sklepach sieci Biedronka. Jak się okazuje – ten proceder nadal trwa w najlepsze.
Na czym polegała afera kalafiorowa?
W maju 2023 r. fora internetowe i grupy na Facebooku zapełniły się komentarzami klientów, których znaczna część była zbulwersowana sytuacją opisywaną przez jednego z internautów, mającą miejsce w jednym z warszawskich sklepów Biedronka.
Prawdziwa burza rozpętała się po tym, jak jeden z klientów sieci sklepów Biedronka wstawił na jej oficjalnym profilu na Facebooku post, w którym skarży się na - jego zdaniem - nieuczciwe praktyki sklepu.
"Biedronkowe oszczędności wyglądają tak, że za kalafiora zapłaciłem 26 zł 9,99 za kg. Po odkrojeniu liści jak ważył w sklepie 2,65 kg, zrobiło się 1,7 kg. 10 zł zapłaciłem za liście. Czyste oszustwo". - pisał wówczas mężczyzna.
Do całego zamieszania odniósł się momentalnie Tomasz Grzegorczyk, dyrektor działu jakości produktów świeżych i bezpieczeństwa żywności w sieci Biedronka, który powiedział wtedy, że: "Stosowaną powszechnie praktyką w handlu jest sprzedaż kalafiora razem z liśćmi, ponieważ zapewniają one przede wszystkim większą świeżość tego warzywa".
Następnie Biedronka w mediach społecznościowych zachęcała do jedzenia liści kalafiora, proponując klientom przepisy kulinarne. "Czy warto oberwać od kalafiora? Byle nie z liścia! Liście kalafiora są jadalne, co więcej - pyszne!" - sugerował wpis na oficjalnym koncie Biedronki na Facebooku.
Obrywanie liści trwa w najlepsze
O tym, że problem z obrywaniem liści z kalafiorów w sieci sklepów Biedronka trwa nadal, informuje dziennikarz serwisu Biznes Interia - Przemysław Terlecki.
"Nie mam już siły, ani czasu w tym nawale obowiązków, by pilnować klientów przy kalafiorach. Ludziom można powtarzać, ale nikt ich do nieobrywania zmusić nie może. To, że ktoś zostawia liście w skrzynce i robi tam bałagan, to wystawianie świadectwa o samym sobie" - powiedziała dziennikarzowi pracownica sklepu.
Przemysław Terlecki wybrał się do jednego z poznańskich dyskontów, gdzie zauważył skrzynki, w których znajdowały się oberwane liście kalafiora.
"(...) kalafior był w promocji po 6,99 zł za kilogram. Mimo godzin porannych, w skrzynkach z warzywami już zaczęły pojawiać się oberwane liście kalafiora" - informował Przemysław Terlecki.