Afganistan: Jaka przyszłość czeka kobiety pod rządami talibów?
- Nie mogę spotykać się już z przyjaciółmi w naszej ulubionej kawiarni ani nosić ukochanej żółtej sukienki czy malować ust różową szminką. Nie pójdę do pracy i nie ukończę studiów, na które pracowałam przez całe dotychczasowe życie - wyznaje mieszkanka Kabulu w rozmowie z Guardianem. Jej wypowiedź doskonale obrazuje ogrom nieszczęść, z którymi muszą obecnie mierzyć się Afganki: utraconą młodością, wolnością i możliwością decydowania o własnym życiu.
Talibowie przejęli stolicę Afganistanu bez rozlewu krwi w zaledwie tydzień. Od dłuższego czasu zdobywali prowincję po prowincji, przekonując lokalne władze do zmiany frontu, powołując się podczas negocjacji na nadrzędną wartość polityczną w regionie - relacje plemienne.
Pogarszające się morale afgańskiej armii doprowadziły do tego, że żołnierze zrzucili mundury i opuścili posterunki. Mieszkańców ogarnęła natomiast panika, zupełnie zrozumiała w chwili tak niespodziewanej zmiany. Mając w pamięci doświadczenia sprzed dwudziestu lat, kiedy to talibowie sprawowali władzę w Afganistanie, część z nich zdecydowała się na opuszczenie kraju, oblegając lotnisko w Kabulu i czekając na ostatnie komercyjne loty. Niestety, przywilej emigracji dotyczy wyłącznie zamożniejszych Afgańczyków. Najbiedniejsze warstwy społeczeństwa będą musiały wybrać pomiędzy ucieczką do sąsiednich państw, takich jak Iran, Pakistan, Turkmenistan, czy Tadżykistan, w których mogą zetknąć się z niechęcią lokalnej społeczności lub pozostać w kraju, w którym rządy sprawują znani z bezwzględności talibowie.
Mimo zapewnień o chęci pokojowego przeprowadzenia tranzytu władzy fundamentaliści zaczynają ponownie zaprowadzać właściwy dla siebie porządek, który, według bezpośrednich relacji uciekających w głąb kraju Afgańczyków, wycelowany jest głównie w kobiety. Świadkowie przyznają, że Afganki zamieszkujące upadłe prowincje kraju są zwalniane ze swoich stanowisk w pracy i zawracane do domu. To samo dotyczy uczennic i studentek, chcących uczęszczać na zajęcia. Wypracowane przez dwie dekady prawa kobiet mogą zostać zupełnie zaprzepaszczone w obliczu nowej afgańskiej rzeczywistości.
Afganistan a prawa kobiet
Według Joanny Sozańskiej, wicedyrektorki Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, sytuacja Afganek zawsze była zdeterminowana zmieniającą się kondycją gospodarczą i polityczną kraju. Ekspertka tłumaczy, że kobiety, które mieszkały w większych miastach, zazwyczaj miały lepszy dostęp do edukacji i rynku pracy, niż Afganki żyjące poza aglomeracją miejską. Odgrywały tym samym kluczową rolę w kształtowaniu społeczeństwa w latach 60.
- To m.in. Roqia Abubakr, członkini Zgromadzenia Konstytucyjnego pracowała nad tekstem nowej konstytucji, która wprowadziła m.in. prawa wyborcze dla kobiet w Afganistanie. Wówczas rozpoczęła się tzw. dekada demokracji. Kobiety zdobyły pierwsze mandaty w parlamencie za panowania Mohammada Zahira Szaha - wyjaśnia.
Dalsza emancypacja Afganek została jednak zawieszona ze względu na zamach stanu, który został przeprowadzony przez kuzyna monarchy, Mohammeda Daoud Khana oraz następującą po nim krwawą Rewolucję Sauryjską, dokonaną przez Ludowo-Demokratyczną Partię Afganistanu w 1978 roku. Sozańska podkreśla, że sytuację kobiet w Afganistanie pogorszyła znacznie interwencja Związku Radzieckiego z 1979 roku oraz wojna domowa.
Ostatecznie to talibowie przyczynili się do usunięcia kobiet z przestrzeni publicznej przez ich dyskryminację i marginalizację. Zmuszone do powrotu do patriarchalnych ról zostały pozbawione dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej oraz edukacji. Zabraniano im również wychodzenia z domu bez mahrama, czyli męskiego opiekuna. Jeśli nie przestrzegały tych zasad, poddawano je okrutnym karom. Kobiety bito i chłostano, a w przypadku podejrzenia o cudzołóstwo, również kamieniowano.
Zamalowywanie witryn salonów piękności przedstawiających portrety kobiet do złudzenia przypominają działania sprzed dekad. Talibowie zakazywali publikacji zdjęć z wizerunkiem kobiet w gazetach czy książkach. Zasłanianie okien, w których kobiety mogły być widoczne, stawało się obowiązkiem. Zmieniano także nazwy miejsc, w których występowało słowo "kobieta". Dopiero po upadku rządu talibów w 2001 roku, podpisano porozumienie o projekcie nowej konstytucji. Zawarty w niej 22. artykuł stanowił, że każdy obywatel Afganistanu ma równe prawa i obowiązki - dodaje ekspertka.
Choć sytuacja kobiet w Afganistanie znacznie odbiegała od tej w bardziej liberalnych krajach regionu, kobiety mogły w końcu cieszyć się większą wolnością niż w czasach reżimu talibów. Bez obaw wychodziły z domów, spędzały czas w kawiarniach, edukowały się oraz były aktywne zawodowo.
Biorąc uwagę historię fundamentalistów w Afganistanie, trudno uwierzyć w niedawne zapewnienia Suhaila Shaheena, rzecznika talibów, który przekonywał Yaldę Hakim w wywiadzie na żywo dla BBC, że Afganki nie mają powodów do obaw, a polityka ugrupowania daleka jest od zakazywania im pracy czy edukacji.
- Potrzebujemy wszystkich talentów i dostępności, musimy wszyscy tu zostać i działać. Chcemy stworzyć inkluzywny afgański rząd, do którego wgląd będzie miał każdy obywatel - powiedział.
Urodzona w Kabulu Hakim wspomniała, że Afganki same informują ją o przerażających czynach, których dopuszczają się na nich talibowie, dlatego trudno uwierzyć jej w zapewnienia rzecznika. Tym bardziej, że nie sprecyzował ważnych ustaleń dotyczących polityki sądów i wydawania ewentualnych wyroków na kobietach. Sceptycyzm wobec wypowiedzi Shaheena podziela również Joanna Sozańska. Ekspertka jednoznacznie wskazuje, że po zajęciu kraju przez radykalistów kobiety i dziewczęta są w niebezpieczeństwie.
- Dotychczasowe działania talibów pokazują jedno - radykaliści wprowadzają swój reżim pod przykrywką dogmatów religijnych. Na obszarach, które znajdują się pod kontrolą fundamentalistów, dziewczętom już zabroniono uczęszczania do szkół i ograniczono ich swobodę poruszania się. Pojawiają się postulaty przymusowych małżeństw oraz restrykcji dotyczących ubioru. Deklaracje Shaheena to tylko próba uśpienia opinii międzynarodowej i opóźnienia ewakuacji ludności poza granice kraju - tłumaczy.
Afganki zostaną znowu zamknięte w patriarchalnym reżimie, który coraz bardziej będzie ograniczał ich prawa oraz dyktował warunki funkcjonowania we własnym państwie.
Talibowie ponownie zgotują kobietom w Afganistanie piekło
- Społeczeństwo afgańskie przez lata wyrażało zaniepokojenie interwencją amerykańską w kraju. Nikt nie chciał słuchać naszych próśb. Spójrzcie, co zrobiliście z naszą ojczyzną. Zniszczyliście wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy. To, co dzieje się obecnie w Afganistanie, cofa nas 200 lat wstecz - przyznaje w wywiadzie z TRT World Mahbouba Seraj, aktywistka i dyrektorka organizacji Afghan Women Skills Development, pomagającej kobietom doświadczonym przemocą domową.
Słowa Seraj potwierdzają, że Afganistan ponownie stał się niezwykle niebezpiecznym miejscem dla kobiet. Tuż po przejęciu przez talibów kontroli nad prowincjami Badakhshan i Takhar, wydano rozkaz lokalnym przywódcom religijnym o dostarczenie listy dziewcząt powyżej 12 roku życia i wdów poniżej 45 roku życia, które nadawałyby się do małżeństwa z talibskimi bojownikami. Nie stwierdzono do tej pory, czy ktokolwiek wykonał ten rozkaz. Jeśli przymusowe małżeństwa staną się faktem, kobiety i dziewczęta prawdopodobnie zostaną przewiezione do Pakistanu, gdzie przejdą reedukację.
Radio Liberty przytacza historię Zar Begum, której synowie zginęli z rąk talibów, a synowa została zmuszona do poślubienia jednego z oprawców. Wizja dzielenia przyszłości z fundamentalistą kierującym się rygorystyczną interpretacją szariatu wywołała ogromny strach wśród kobiet. To również ostrzeżenie przed tym, co czeka społeczeństwo afgańskie w najbliższej przyszłości.
Oddanie tysięcy kobiet w niewolę seksualną to tylko jeden z dowodów na złe zamiary talibów wobec Afganek. Coraz więcej anonimowych głosów porusza temat kolejnych zakazów nakładanych na Afganki, które w obronie własnego życia zmuszone są niszczyć dyplomy ukończenia szkół i dowody na aktywność zawodową. Dziewięć kobiet pracujących w banku w Kandahar zostało odprawionych do domów. Ostatnie słowa, jakie usłyszały, to propozycja przysłania na ich miejsce któregokolwiek mężczyzny z ich rodzin. Podobna sytuacja wydarzyła się w kolejnych instytucjach na przestrzeni kilku dni.
Afganki nie mogą korzystać z publicznego transportu, ani przemieszczać się taksówkami. Żaden z kierowców nie chce brać odpowiedzialności za przewożoną w jego samochodzie kobietę. Zamiast tego z szyderczym uśmiechem na twarzach wytykają im brak burki.
***
Zobacz również: