Budowano je na potęgę. Kuchenne rozwiązanie z czasów PRL-u wróci do łask?
Oprac.: Bartosz Stoczkowski
Czasy PRL dawno przeminęły, jednak bloki mieszkalne z tego okresu na długo pozostaną z nami. Niewygody starych mieszkań jeszcze przez wiele lat będą gnębić obecnych mieszkańców niczym duchy przeszłości. Jednym z nich jest ślepa kuchnia. Kto wymyślił to pomieszczenie bez okna i jak się mieszka w lokalu ze ślepą kuchnią?
Tak mieszkano w PRL-u
Budownictwo mieszkaniowe PRL oparte było o normatywy projektowe, które szczegółowo określały obowiązujące standardy wymiarów i wyposażenia nowo powstających lokali mieszkalnych. W 1959 roku średnia powierzchnia użytkowa mieszkania wynosiła 44 m², ale w lokalach typu M1, czyli przeznaczonych dla jednej osoby, było to zaledwie 17-20 m². Minimalną powierzchnię kuchni-laboratorium, bez miejsca do spożywania posiłków, określono na 7,5 m².
Standardy mieszkaniowe prowadziły do powstania pewnych specyficznych, dziś mogących wydawać się nietypowych, "norm projektowych". Przykładowo, w mieszkaniach typu M1 i M2 akceptowalne było umiejscowienie wnęk kuchennych czy kuchni pozbawionych okien. W przypadku większych lokali projektowano przechodni salon. Mieszkania mogły posiadać jedynie pojedynczy balkon lub loggię, dostępne wyłącznie z salonu.
Ślepe kuchnie w PRL-u
- Największym problemem był zapach gotowanych potraw — opowiada lokatorka jednego z mieszkań w bloku wybudowanym w 1963 roku w Kielcach. Beata był wówczas dzieckiem, a z kuchenną niewygodą musiała zmagać się głównie jej mama.
- Nie chodzi tylko o to, że wszyscy czuliśmy, co będzie u nas na obiad. Wiedzieliśmy, również jakie potrawy serwuje swojej rodzinie sąsiadka z dołu. Kuchnie w naszym bloku umieszczone były jedna nad drugą, a opary kierowały się do komina wentylacyjnego, który obsługiwał cały pion. Nie było możliwości montażu okapu z wyciągiem, gdyż takich udogodnień po prostu nie było, a zapachy przemieszczały się swobodnie pomiędzy mieszkaniami — opowiada Beata.
Mieszkanie z PRL-u po zmianach
Obecnie Beata jest właścicielką 40-metrowego mieszkania, w którym kiedyś zamieszkiwała wspólnie z rodzicami i siostrą. Wprowadziła jednak pewne zmiany, które pozwoliły na podniesienie komfortu życia w lokalu rodem z PRL.
- Gdy byłam mała uwielbiałam małe okienko pomiędzy naszą kuchnią a dużym pokojem, w którym jedliśmy posiłki. Czasem z siostrą udawałyśmy, że jesteśmy w stołówce i serwujemy dania przez okienko na salę. Jednak teraz, gdy mieszkamy tu razem z mężem, bo nasze mieszkanie oddaliśmy córce, musiałam zrobić remont. Ze ślepej kuchni zrobiłam aneks kuchenny, wstawiłam okap z silnym wyciągiem i zamontowałam lustro — mówi z uśmiechem Beata.
Ten ostatni pomysł nasza rozmówczyni znalazła w poradniku dla osób, które szukają rozwiązań dla ciemnych i małych pomieszczeń. Lustro umieszczone pomiędzy dolnymi a górnymi szafkami potrafi znacznie powiększyć optycznie pomieszczenie i uniknąć uczucia klaustrofobii - takie rozwiązanie stosuje się między innymi w windach.
W internecie znajdziemy też mnóstwo innych podpowiedzi i pomysłów na ulepszenia, które podniosą komfort użytkowania ślepych kuchni. Projektanci radzą zastosowanie:
- co najmniej kilku punktów świetlnych
- jasnych kolorów
- błyszczących frontów szafek, które rozproszą światło i wzmogą wrażenie większej przestrzeni
To mieliśmy w kuchni w PRL. Pamiętasz te rzeczy?
Zobacz również: