Ekstremalne zjawiska pogodowe to ich chleb powszedni. Kim są łowcy burz?
Burze, trąby powietrzne, nawałnice, gwałtowne gradobicia — to sfera zainteresowań grupy zapaleńców, określanych jako łowcy burz. Czy w rzeczywistości są podobni do bohaterów przygodowego filmu “Twister”? Wiele osób może poczuć się zaskoczonych.
U zarania prac nad produkcją głośny film “Twister" miał nazywać się “Wind Devils", czyli “Diabły wiatru" i ten tytuł dość trafnie oddawał założenia twórców.
Historia meteorologów-rebeliantów pędzących wprost w gardziel oszalałych tornad na terenie Stanów Zjednoczonych okraszona została widowiskowymi efektami specjalnymi, obrazującymi orgię zniszczenia, gdzie farmy i domy rozsypywały się jak konfetti, a wśród zgliszczy latały muczące krowy. Nie brakło w nim ucieczek w ostatniej chwili i życia na dosłownej krawędzi trąby powietrznej.
“Twister" miał swoją premierę w 1996 roku i ostatecznie odniósł duży sukces. Choć przyczynił się do spopularyzowania pracy łowców burz, to tak naprawdę ma bardzo niewiele wspólnego z codzienną pracą prawdziwych łowców burz. Chociaż jeśli przyjrzeć się genezie tego ruchu, również tam nie zabraknie tragicznych wydarzeń.
Zobacz również: Gdzie jest burza? Sprawdź, jak ją namierzyć
Choć obserwacje gwałtownych zjawisk pogodowych sięgają starożytności, to pierwszym współczesnym prekursorem zorganizowanego ruchu obserwatorów jest David Hoadley, który zaczął śledzić burze i tornada w Północnej Dakocie w drugiej połowie lat 50. W tym samym czasie dołączył do niego pierwszy fotograf burz - Roger Jensen.
W kolejnej dekadzie dzieło podjął meteorolog Neil Ward, który wpadł na pomysł, by dzięki komunikatom policyjnym ułatwić sobie pościg za nietypowymi zjawiskami pogodowymi. Nie minęło wiele czasu, a pracą tych pasjonatów zainteresowały się władze. W 1969 władze Kanady wypuściły na drogę specjalne pojazdy. Wyposażone w sprzęt meteorologiczny puściły się w pogoń za burzami i tornadami. Trzy lata później dołączył do nich Uniwersytet w Oklahomie, znajdując pieniądze na pierwsze badania trąb powietrznych “z pozycji pierwszego rzędu".
W 1996 roku, po premierze "Twistera" takie badania zyskały na popularności. Współcześnie na całym świecie istnieją setki organizacji, grup i stowarzyszeń łowców anomalii pogodowych.
Zobacz również: Czy podczas burzy trzeba wyłączyć telewizor? Oto burzowe fakty i mity
W naszym kraju nie brakuje pasjonatów tego rodzaju rozrywki. Jest ich kilkuset. Ich praca jednak różni się zasadniczo od scen z filmu akcji. Wielu z tych pasjonatów należy do Stowarzyszenia Skywarn Polska. Zajmują się przewidywaniem, obserwacją i analizą zjawisk pogodowych, które u większości z nas powodują ciarki na plecach. Analizując ogólnie dostępne informacje pogodowe, takie jak dane satelitarne, informacje z radarów meteorologicznych, określają, gdzie może dojść do erupcji pogodowych żywiołów. Gdy burza rozpęta się już na dobre, dokumentują, badają i obserwują przebieg wydarzeń.
Członkowie Skywarn Polska często wyprzedzają informacje alertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, informując na swoim profilu o rozwoju pogodowej sytuacji. Na samym Facebooku obserwuje ich ponad 495 tys. osób.
Chociaż polscy łowcy burz mają na swoim koncie wiele celnych prognoz, ich współpraca z publicznymi służbami najczęściej ogranicza się do współpracy z Ochotniczą Strażą Pożarną.