"Gdy Mikołaj zadzwonił, schowałam się w łazience". Wspominamy listy do Mikołaja
Pies, samochód, lalka Barbie - każdy ma swoją listę prezentów, które chciał znaleźć pod choinką. Listy do świętego Mikołaja, które pisaliśmy jako dzieci, dziś mogą śmieszyć, ale i wzruszać przywołując ciepłą atmosferę świąt dzieciństwa.
"Nadchodzą Święta! Ten niezwykły czas, którego nie zdoła skazić żaden komercjalizm - chyba że mu na to pozwolimy"- pisał w "Listach Świętego Mikołaja" J.R.R. Tolkien. Choć Boże Narodzenie wydaje się dziś całkowicie zawłaszczone przez handel i nachalne reklamy, to ducha świąt możemy odnaleźć w tym co najbardziej osobiste - wspomnieniach z dzieciństwa i kreślonych ręką kilkulatka listach do świętego Mikołaja, które często tkwią w zapomnianych szufladach i pudełkach wyniesionych na pawlacz. Sprawdźmy, jak swoje listy adresowane na Biegun Północny wspominają nasi rozmówcy.
Zobacz również: Płaszcze, które nie pogrubiają. Ciepło i stylowo
Lalka Barbie i niespodzianka dla braciszka
- Listy do Mikołaja pisaliśmy razem z bratem od najmłodszych lat. Do tworzenia listy wymarzonych prezentów namawiali nas rodzice - opowiada Paulina, pracownica sieci supermarketów w Krakowie.
- Były lata dziewięćdziesiąte, więc wybór zabawek dla dzieci był dość duży, a mama i tata chcieli, żebyśmy to my wybrali to, o czym marzymy. Pierwszy list powstał, gdy miałam cztery lata, a brat trzy. Ponieważ nie potrafiłam jeszcze pisać, narysowałam to, co chciałabym dostać, a także wymarzone prezenty brata. Mama złożyła kartkę na cztery części i włożyła do koperty nie sprawdzając, co tak naprawdę na niej było. Kopertę zaadresowała do dziadków, o czym nie mogłam wiedzieć, bo przecież nie umiałam czytać i razem wrzuciłyśmy ją do skrzynki na poczcie - opowiada Paulina.
- Kilka dni przed mikołajkami zadzwonił telefon, mama podniosła słuchawkę i powiedziała, że dzwoni do mnie święty Mikołaj. Nie wiem dlaczego, ale bardzo przestraszyłam się i uciekłam do łazienki. Później mama powiedziała, że Mikołaj zapytał, co jest na moich rysunkach w liście do niego, bo nie potrafi odszyfrować obrazków - śmieje się Paulina.
- Byłam trochę obrażona na Mikołaja, bo przecież wyraźnie narysowałam lalkę Barbie i fluorescencyjne gumki do włosów! Niestety zapomniałam, o czym marzył mój brat. Dostał więc od rodziców samochód strażacki. Chyba się nawet nie zorientował, że coś było nie tak - mówi Paulina.
Prezenty, których Mikołaj nie przyniósł
- Moi rodzice nie tylko przypominali mi co roku o napisaniu listu do świętego Mikołaja, ale również w jego imieniu za każdym razem odpisywali. Listy od świętego Mikołaja dostawałem więc, gdy pod poduszką lub pod łóżkiem rankiem 6 grudnia odnajdywałem swój prezent - opowiada Marcin, informatyk ze Świnoujścia.
- Miałem 8 lat, kiedy rodzice kupili mi kasetę z filmem "Beethoven" o przygodach psa, na punkcie którego zupełnie oszalałem. W liście do świętego Mikołaja napisałem, że bardzo go proszę o takiego właśnie zwierzaka. Lista marzeń była rzecz jasna jeszcze dłuższa - dla mnie Tamagotchi, a dla mojego Beethovena miska, wielkie legowisko i kolorowa obroża. Nie zapomniałem też o mamie i tacie, prosząc Mikołaja, by dał im w prezencie nowy samochód - mówi Marcin.
- List do mnie "od świętego Mikołaja", który napisali moi rodzice, miał więc na celu wytłumaczenie mi dlaczego nie mogę dostać wszystkich wymarzonych prezentów. "Mikołaj" wyjaśnił mi więc, że mój bernardyn musi zostać u niego, na Biegunie Północnym, gdyż ma zbyt ciepłe futro i w małym mieszkaniu w bloku, gdzie mieszkaliśmy byłoby mu zbyt gorąco. Nowego samochodu rodzice też nie dostali, bo zdaniem "Mikołaja" ich stary Fiat 125p bardzo ich kochał i byłoby mu przykro trafić na złomowisko. Tamagotchi i czekoladę jednak dostałem - śmieje się Marcin.