Ksiądz obraził małżonków. To była ich ostatnia "kolęda"
W całym kraju trwają właśnie odwiedziny duszpasterskie, nazywane potocznie kolędą. Księża odwiedzają nasze domy, by wspólnie się modlić i lepiej poznać swoich parafian. Niestety, nie wszędzie kolęda wygląda tak jak powinna... Swoim doświadczeniem podzieliła się pani Adrianna, która przyznała, że to była ostatnia kolęda w jej domu.
Pani Adrianna swoim doświadczeniem podzieliła się w liście wysłanym do redakcji kobieta.gazeta.pl. Już na początku przyznała, że od wielu lat nie przyjmuje księdza w ramach wizyty duszpasterskiej.
Nie chcę, mam na co wydawać pieniądze. Nie ukrywam też, że już za dzieciaka był to dla mnie stres
- zaznaczyła.
Gdy pani Adrianna wyszła za mąż i założyła własną rodzinę, jeszcze dwukrotnie postanowiła przyjąć księdza. Scenariusz wizyty duszpasterskiej mocną ją jednak zaniepokoił...
Zobacz również: Siedem znaków końca świata według królowej Saby!
Dwukrotnie przyjęła księdza "po kolędzie". Więcej tego nie zrobi!
Pani Adrianna przyjęła księdza w domu dwukrotnie, ale za każdym razem zastanawiała się, "czy to kolęda, czy może raczej inwentaryzacja". Zdaniem kobiety ksiądz sprawdzał, ile osób mieszka w domu, czy pani Adrianna i jej mąż na pewno są małżeństwem i dokładnie odnotował, ile pieniędzy włożyli do koperty.
W pewnym momencie - zdaniem jej męża - duchowny posunął się jednak za daleko:
Podczas ostatniej kolędy, którą przyjęliśmy, próbował nawet dopytywać, na którą partię polityczną głosujemy! Wtedy nawet mój mąż uznał, że są pewne granice
- wyjaśniła pani Adrianna.
Dziś kolęda to dla niej nic innego, jak "wymagania księży i zbieranie kopert".
A dla nich w tych kopertach ciągle jest za mało. Uważam, że wiara i Kościół to aktualnie dwie różne kwestie, które niestety ze sobą mają niewiele wspólnego...
- uważa.
Zobacz również: