Medyczna zbrodnia w USA: Ludzkie króliki doświadczalne z Tuskegee

Wydarzenia w amerykańskim miasteczku Tuskegee to jeden z największych skandali medycznych w historii. Poszukujących pomocy chorych lekarze potraktowali jak króliki doświadczalne.

Do rozpoczętego w 1932 roku badania zakwalifikowano 600 czarnych mężczyzn
Do rozpoczętego w 1932 roku badania zakwalifikowano 600 czarnych mężczyznInstagram

Pudendagra, kiła, ospa miłosna, choroba francuska — syfilis w historii występował pod wieloma nazwami. Podejrzewa się, że do Europy przywieźli go ludzie Krzysztofa Kolumba wracający z dopiero co odkrytej Ameryki. Od XV wieku szerzył się we wszystkich warstwach społecznych, wśród jego ofiar nie brak słynnych historycznych postaci. Medycyna miała pięć wieków, by odkryć sekrety tej choroby wenerycznej, jednak jeszcze w pierwszej połowie wieku XX nie brakowało mitów i przekłamań z nią związanych. Na jednym z takich założeń zbudowano fundament eksperymentu w mieście Tuskegee, który na wiele lat okrył wstydem rząd Stanów Zjednoczonych i poważnie podważył zaufanie do lekarzy w całym kraju.

Amerykańska stolica "złej krwi"

Pierwszym naprawdę skutecznym lekiem na syfilis okazał się pierwszy w dziejach antybiotyk — penicylina. Odkryto ją w 1938 roku, tym samym otwierając nowy rozdział w dziejach medycyny. Zanim to jednak nastąpiło, rozpoczął się eksperyment w jednym z niewielkich miasteczek w Alabamie, który miał pomóc w wynalezieniu leku na kiłę, a przy okazji zbadać (nieoparty na żadnych dowodach naukowych) mit, jakoby syfilis inaczej rozwijał się u pacjentów białych i czarnoskórych.

Tuskegee w Alabamie wybrano ze względu na bardzo wysoki odsetek zamieszkującej tam afroamerykańskiej populacji zarażonej chorobą. Z 27000 tuskegeeńczyków 82% stanowili czarnoskórzy mieszkańcy, z czego aż 36% z nich chorowało.

Miasteczko było biedne, nie posiadało bieżącej wody, toalet, prądu i kanalizacji, ludność je zamieszkująca była niewykształcona. Unikano lekarzy i szpitali, a choroby starano się leczyć z pomocą magii i medycyny ludowej. Szerzący się wśród ludności syfilis nazywano “złą krwią".

Oszukani, czekający na śmierć

Ekipa lekarzy zaangażowanych w przeprowadzenie eksperymentu i badania rozwoju syfilisu zjawiła się w Tuskegee w 1932 roku. Mieszkańcy miasteczka przywitali medyków z nadzieją i bardzo starali się wejść do grupy badanych — obiecano im leczenie choroby, wynagrodzenie w wysokości 1 dolara na rok, darmowy pochówek oraz pamiątkowe certyfikaty. W biednej Alabamie nawet takie warunki były kuszące. Do udziału w eksperymencie ostatecznie zakwalifikowano 600 czarnych mężczyzn - 399 zarażonych kiłą, 201 stanowiących zdrową grupę kontrolną.

Lekarze oszukali swoich pacjentów — zamiast obiecanej pomocy w leczeniu syfilisu szpikowali ich jedynie placebo pod różnymi postaciami. Tajnym i prawdziwym celem eksperymentu, który odbywał się w Tuskegee było zbadanie całościowego obrazu rozwoju choroby — od wczesnego stadium, aż do śmierci.

Badanie trwało przez dekady — także po wynalezieniu penicyliny, która mogła wyleczyć wszystkich uczestników, nikt nie brał pod uwagę przerwania tych nieetycznych praktyk.

Sygnalista

W latach 60-tych pracownik publicznej służby zdrowia Peter Buxton zaczął alarmować swoich przełożonych o tym, że eksperyment z Alabamy wciąż trwa. Jednak zwołany komitet mający rozwiązać tę sprawę zdecydował, że eksperyment może być dalej prowadzony — aż do śmierci ostatniego “obiektu badań". Buxton nie mógł pogodzić się z tą decyzją, przekazał więc informacje prasie. W 1972 na pierwszej stronie “New York Timesa" ukazał się tekst Jean Heller opisujący nieludzki proceder w Tuskegee. Wybuchł ogromny skandal, który szybko doprowadził do przerwania badań.

W tym momencie żyło już jedynie 74 mężczyzn z pierwotnej grupy 399. Reszta zmarła na kiłę i powiązane z nią komplikacje zdrowotne. Od 1932 roku również 40 kobiet zostało zarażonych syfilisem przez swoich mężów, urodziło się 19 niemowląt z wrodzoną chorobą.

W 1973 roku Kongres USA zdecydował się na wypłacenie 10 milionów dolarów odszkodowania dla ofiar. Wprowadził też nowe regulacje dotyczące ochrony ludzi biorących udział w badaniach medycznych.

Ostatni uczestnik eksperymentu z Tuskegee zmarł w 2004 roku.

Czy działania z Tuskegee można porównać do zbrodniczych eksperymentów dr Josefa Mengele prowadzonych na więźniach obozu w Oświęcimiu? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy wam.

Zobacz także:

Dorota Szelągowska: Pandemia pokazała nam, że praca i nauka są przywilejemNewseria Lifestyle/informacja prasowa
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas