Natuzza Evolo miała słyszeć Jezusa i Maryję. Co przekazali mistyczce?
Natuzza Evolo to włoska stygmatyczka, która - jak twierdziła - miała widzieć Jezusa i Maryję. Przed śmiercią wyjawiła, co usłyszała w rozmowach z nimi oraz z duszami czyśćcowymi. Niektóre ze słów mogą przerażać.
Kim była Natuzza Evolo? Prosta wieśniaczka, którą wybrał Bóg
Natuzza Evolo przyszła na świat 23 sierpnia 1924 roku w Paravati i od początku w jej życiu działy się niewyjaśnione rzeczy. Gdy miała 8 lat i przystępiła do sakramentu komunii świętej, z jej ust miała popłynąć krew.
Od tego momentu Natuzza Evolo zaczęła widzieć anioły, a gdy wkroczyła w wiek nastoletni, poznała dusze czyśćcowe. Wówczas zaczęła już słyszeć to, co mówią niewidzialne istoty. Opisywała, jak cierpią i proszą o modlitwy za nie.
W życiu Natuzzy Evolo zaistniała także sytuacja, w której otarła się o śmierć. Wówczas, jak sama twierdziła, jej dusza trafiła przed oblicze Boga, który wytyczył dla niej życiową ścieżkę.
Jezus wówczas nakazał jej "prowadzić ludzkie dusze do niego". Ona na ziemi miała za zadanie te dusze kochać i współodczuwać. Po tym wydarzeniu dziewczyna przyjmuje bierzmowanie, a na jej ciele pojawia się pierwszy znak - krwawiący krzyż na plecach.
Wydarzenie to wzbudziło zainteresowanie zarówno wśród wiernych, jak i duchownych. Jeden z nich, uchodzący za przeciwnika ojca Pio i jego stygmatów, o. Agostino Gemelli, wysłał nastoletnią wówczas dziewczynę do szpitala psychiatrycznego, ale tam szczegółowe badania nie wykazały niczego niepokojącego w zdrowiu Natuzzy Evolo.
Stygmaty, widzenia i przepowiednie. Stygmatyczka miała ważną misję
Od tej chwili Natuzza stara się żyć normalnie i nie zwracać na siebie uwagi, więc wychodzi za mąż, zajmuje się domem i dziećmi, ale w 1960 roku dzieje się coś, czego nie potrafi wyjaśnić. W czasie Wielkanocy zaczyna przeżywać Mękę Pańską. Jak głoszą wierzący w stygmaty Włoszki, Jezus powołał ją do specjalnej misji - poprzez przeżywanie cierpień Chrystusa miała pomagać w zbawianiu dusz oraz miała przypominać ludziom o tym, co dzieje się po śmierci i dokąd zmierzają.
Kobieta zaczyna krwawić, mówić różnymi językami, a kontakt z nią jest niemożliwy. Od tej chwili, jak przekonywała, doświadcza też licznych objawień Maryi.
Piękna Madonna miała nawiedzać ją w jej niezwykle skromnym domu, gdzie przepowiedziała, że Natuzza Evolo zostanie założycielką Wieczerników Modlitwy.
Na chusteczkach, którymi wycierano krew z ciała stygmatyczki, pojawiały się według niektórych wizerunki Matki Boskiej i Jezusa, a także teksty modlitw w różnych językach.
Niektóre z nich przerwały do dziś. To jednak nie wszystko. Prócz stygmatów, mówiono również o zdolnościach do bilokacji, czyli do bycia w kilku miejscach jednocześnie.
To, co jednak najbardziej zwracało uwagę na Natuzzę, to jej słowa. Przekazywała ona treść swoich rozmów z Jezusem i Marią.
"Zbawiciel zlecił ci do wypełnienia bardzo ważne, bolesne i trudne zadanie, nie zniechęcaj się. On sam cię wspomaga i towarzyszy ci... Przez swoje cierpienia zbawisz wiele dusz" - miała usłyszeć od Maryi.
A jakie przesłanie Natuzza Evolo miała dla wiernych? W 1947 roku zwróciła się do matek:
"Mówię najpierw do matek: troszczcie się o wychowywanie swoich dzieci; będą takimi, jakimi ich wychowacie. Biada matkom, które przez antykoncepcję sprzeciwiają się poczęciu, a przez zbrodnię aborcji narodzinom dzieci. Jeżeli się nie nawrócą, grozi im wieczne potępienie w przerażających cierpieniach. Dlaczego chcecie niszczyć życie najbardziej niewinnych i bezbronnych ludzkich istot? Czy nie wiecie, że Bóg powołuje je do wspólnoty życia ze sobą, aby stały się aniołami w niebie i świętymi?" - grzmiała Evolo.
Nawoływań o modlitwę i pokorne życie w zgodzie z życzeniem Boga było więcej w wypowiedziach Natuzzy, która zmarła w 2009 roku, a w swoim testamencie na pożegnanie napisała:
"(...) Panu najbardziej miła jest pokora i miłość miłosierna, miłość i serdeczne przyjmowanie innych, cierpliwość, radosne oddanie się Bogu i coś, o co zawsze mnie prosił, na Swoją Miłość oraz dla dusz - posłuszeństwo Kościołowi".