Nawet 70 złotych za godzinę pracy. Polacy znów wyjeżdżają na saksy

Wraz z nadejściem sezonu wiosenno-letniego Polacy znów ruszają na saksy. Najczęściej pracują w magazynach, czy też przy zbiorach owoców. Gdzie najchętniej jeżdżą i jakie obecnie obowiązują stawki?

Polacy chętnie wyjeżdżają za granicę do pracy, zwłaszcza tej sezonowej, z uwagi na wysokie wynagrodzenia
Polacy chętnie wyjeżdżają za granicę do pracy, zwłaszcza tej sezonowej, z uwagi na wysokie wynagrodzenia123RF/PICSEL

Sezon na saksy rozpoczął się na dobre. Słowo to obecnie jest coraz rzadziej używane. Dawniej określało się nim wyjazd do pracy do Niemiec (wcześniej Saksonii we wschodnich Niemczech). Obecnie jednak słowo to oznacza wyjazd za granicę do pracy sezonowej, najczęściej wiosną i latem, bo właśnie wtedy pojawia się najwięcej ofert. Dotyczą one zazwyczaj pracy przy zbiorach owoców i warzyw, prac wykończeniowych czy też pracy na magazynie.  

Wysokie stawki i łatwość zdobycia zatrudnienia. Skąd taka popularność sezonowej pracy za granicą?

Istnieje wiele powodów, dla których Polacy chętnie wyjeżdżają na saksy. Najważniejszym z nich jest wyższe wynagrodzenie. Tak przynajmniej wynika z badania "Migracje zarobkowe Polaków" przygotowanego przez Gi Group na podstawie badań SW Research z 2023 roku. Saksy są szczególnie popularne z uwagi na możliwość zarobienia wysokiej sumy pieniędzy w dość krótkim czasie. Niektórzy wyjeżdżają zaledwie na dwa tygodnie, inni decydują się na dłuższe pobyty np. na pół roku. Stawki godzinowe są o wiele wyższe niż te obowiązujące w Polsce za podobne prace.

Istotnym aspektem jest łatwość zdobycia zatrudnienia. Wynika to przede wszystkim z rodzaju wykonywanej pracy. Najczęściej są to prace fizyczne przy zbiorach owoców i warzyw lub na magazynie. W większości przypadków do ich wykonywania nie potrzeba szczególnych kwalifikacji ani znajomości języka. Dodatkowo atrakcyjna dla niektórych okazuje się możliwość podróżowania. Kwestie zakwaterowania zazwyczaj leżą po stronie pracodawcy, dlatego pracownik nie musi martwić się o dodatkowe wydatki. Zdarza się też, że to pracodawca organizuje wyżywienie dla pracowników.

''Polacy za Granicą'': Polka o tym, jak Niderlandy wspierają matki noworodkówPolsat Play

Niemcy, Holandia, a może Norwegia, czyli gdzie najchętniej wyjeżdżają Polacy?

Według badania "Migracje zarobkowe Polaków" z 2023 roku Niemcy wciąż pozostają najważniejszym europejskim krajem docelowym migrantów, a Polacy, obok Rumunów plasują się w ścisłej czołówce. Dotyczy to nie tylko pracy stałej, ale i sezonowej. Nie bez powodu Niemcy są najchętniej wybieranym kierunkiem. Bliskość kulturowa, prosty i szybki dojazd to tylko niektóre z nich. Poza tym wielu Polaków zna język niemiecki, który często jest nauczany w szkołach.

Innym kierunkiem często wybieranym przez Polaków jest Holandia. Tam Polacy najczęściej są zatrudniani na magazynach, przy zbiorach oraz pakowaniu i sortowaniu owoców i warzyw, wykończeniach wnętrz, a także w szklarniach. Możliwości jest bardzo wiele. Na facebookowej grupie "Praca w Holandii" codziennie pojawiają się dziesiątki ogłoszeń. Liczne komentarze użytkowników świadczą o dużym zainteresowaniu.

Polacy często decydują się też na kraje skandynawskie np. Norwegię, Danię czy też Szwecję. Tam można znaleźć również różnorodne oferty pracy, często przy zbiorach owoców takich jak truskawki czy maliny, ale i w magazynach, czy też przy pracach wykończeniowych. Okazuje się, że zarobki w krajach skandynawskich mogą być wyższe niż w innych miejscach, jednak wszystko zależy od danej oferty pracy. Popularnością wśród Polaków cieszy się również winobranie we Francji. 

Najczęściej wybieranym wśród Polaków kierunkiem migracji zarobkowej są Niemcy. Dotyczy to również pracy sezonowej
Najczęściej wybieranym wśród Polaków kierunkiem migracji zarobkowej są Niemcy. Dotyczy to również pracy sezonowej123RF/PICSEL

Nawet 70 złotych za godzinę. Jakie są stawki za granicą?

Stawki różnią się w zależności od kraju, rodzaju wykonywanej pracy czy też doświadczenia. Zazwyczaj mieszczą się w przedziale 10-15 euro na godzinę. Najczęściej oferowaną stawką jest 11-12 euro za godzinę, czyli nieco ponad 50 złotych. Tyle można zarobić w Holandii m.in. za:

  • pracę na magazynie,
  • zbiory/pakowanie pieczarek,
  • pracę przy produkcji sałatek,
  • pakowanie mięsa,
  • reperację palet,
  • pakowanie sera, 
  • pracę w szklarnii z kwiatami i warzywami. 

Za pracę w hurtowni medycznej przy etykietowaniu leków zarobimy 13,50 euro za godzinę (około 62 złote) plus dodatki zmianowe. Z Kolei w Holandii za pracę przy tapetowaniu,  malowaniu i wykończeniach wnętrz można zarobić nawet 15 euro za godzinę, czyli niemalże 70 złotych. W Niemczech za 10 dni pracy na magazynie przy rozładunku worków ze zbożem zarobimy 3200 złotych netto. 

O stawki zapytaliśmy Agnieszkę, która już od 6 lat wyjeżdża w okresie letnim na saksy. Jeździ ona na zbiory owoców, zazwyczaj na miesiąc, a czasem i półtora. Odwiedziła już Norwegię, Holandię oraz Niemcy, gdzie pracowała również na sortowni. Agnieszka podkreśla, że na najlepsze zarobki trafiła w Norwegii. Mimo że to tam była najkrócej, bo jedynie miesiąc udało jej się zarobić 10 tysięcy złotych. Podobnie zarobiła też w Niemczech, ale w nieco dłuższym czasie, ponieważ w 6 tygodni. Natomiast w Holandii udało jej się zarobić około 7 tysięcy  złotych w półtora miesiąca. Wspominając poprzednie wyjazdy, zdradza, że:

- Wszędzie była to praca na akord, czyli ile sobie zbierzesz, tyle sobie zarobisz. Jedynie sortownia była na godziny.

Plantatorzy truskawek nie mają pracowników
Plantatorzy truskawek nie mają pracowników123RF/PICSEL

"Wszędzie jest ciężko". Trudne warunki i brak odpoczynku.

Agnieszka podzieliła się z nami swoimi dotychczasowymi doświadczeniami na zbiorach za granicą. Z wszystkich miejsc, które odwiedziła, najlepiej wspomina pracę w Niemczech. 

- Najlepiej wspominam Niemcy pod względem ludzi oraz warunków mieszkalnych, chociaż one były dość proste. Największą grupę pracowników obok Polaków stanowili Rumuni - wspomina.

Jednocześnie podkreśla, że praca przy zbiorach jest pracą ciężką, niezależnie od tego, gdzie się pojedzie. W większości miejsc jest to praca na akord, co oznacza, że wynagrodzenie jest uzależnione od ilości wykonywanej pracy. Dla osób, które w krótkim czasie chcą zarobić jak najwięcej, odpoczywanie w trakcie pracy nie wchodzi w grę.

- Wszędzie jest ciężko. Bardzo dużo zależy też od pogody. Jak pada, to najczęściej się nie pracuje, chyba że jest to niewielka mżawka. Najgorsze są upały, wtedy jest mega ciężko.

Najgorzej wspomina pracę w Holandii, która była dość wyczerpująca. Warunki również były trudne, a podejście do pracownika pozostawiało wiele do życzenia.

- W Holandii byliśmy pod nadzorem faceta, który tylko krzyczał: "szybciej, szybciej". Tam praca nie była prosta. W Norwegii czy Niemczech zwykle dawali nam pojemniki na biodra na opasce. Zebrane owoce wkładaliśmy najpierw do nich, a następnie przesypywaliśmy je do skrzynek. W Holandii było inaczej. Mieliśmy tam wózki, które musieliśmy pchać przez rajki pełne błota. Wiele razy wózek mi się zakopał, a ja sama wpadłam do błota po kolana, tak że nie mogłam się stamtąd wydostać.

Z jej opowieści dowiadujemy się, że na zbiorach nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek, czy też zwiedzanie. 

- Zazwyczaj jeden dzień był wolny i jeżeli miało się swoje auto, to faktycznie można było coś zwiedzić i gdzieś sobie podjechać. Ja będąc w Norwegii, raz gdzieś pojechałam, ale zazwyczaj czas wolny spędzałam, spacerując po okolicy.

Agnieszka wspomina, że był dla niej fajny czas, w którym mogła sobie sporo dorobić, będąc wciąż na studiach. Dzięki zbiorom udało jej się wyjechać na Erasmusa do Portugalii, gdzie koszty życia i wynajmu pokoju znacznie przewyższają wysokość stypendium dla uczestników programu.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas