O tych restauracjach wiedzą tylko miejscowi. Najpyszniejsze miejscówki w Trójmieście, które warto odwiedzić
Mieszkam w Gdańsku od dziecka i mam jedną słabość: dobre jedzenie. Od lat wędruję po Trójmieście w poszukiwaniu restauracji, które mają coś więcej niż tylko ładne wnętrze. Liczy się smak, klimat i autentyczność. Uwielbiam odkrywać miejsca, o których nie trąbi każdy przewodnik – takie, do których wracasz nie dla zdjęcia, tylko dla smaku. Oto sześć miejsc, które regularnie odwiedzam i uwielbiam do nich wracać!

Spis treści:
Cesky Port - Gdańsk
Na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie. Gdybyś nie wiedział, że tu serwują jedne z najlepszych czeskich dań poza granicami Czech, mógłbyś przejść obok. Ale lokalni wiedzą: gulasz, smażony ser i knedliki w Cesky Porcie to smakowy teleport do Pragi. Do tego czeskie piwo z kija, niewymuszona atmosfera i obsługa, która zna menu na wylot. To miejsce totalnie bez napinki - idealne na wieczór z przyjaciółmi, jeśli lubicie dobrze zjeść.
La Bambina Pizzeria di Ola e Piotr - Sopot
La Bambina to perełka w Sopocie, którą pokazała mi koleżanka. Mały włoski świat ukryty tuż przy Monciaku. Zjesz tu pizzę na kawałki, dokładnie taką, jaką podają w Neapolu - chrupiącą, aromatyczną i bez zbędnych kombinacji. W tle gra włoska muzyka, w powietrzu czuć świeże zioła, a cały lokal ma ten swobodny, lekko rozgadany klimat południa Europy. Ceny? Jak na Sopot - zaskakująco normalne. A ich Aperol? To jeden z tych smaków, do których chce się wracać (i robią też na wynos!)
Dworek Sierakowskich - Sopot
Jeśli Sopot kojarzy Ci się tylko z tłumem i hałasem, wejdź na chwilę do Dworku Sierakowskich. To zupełnie inna bajka - zaciszna przestrzeń w sercu miasta, w której można naprawdę odetchnąć. W środku działa niewielka kawiarnia z pyszną kawą, domowymi ciastami i klimatem, który przypomina stare, dobre czasy. Wieczorami odbywają się tu koncerty z muzyką na żywo, kameralne wieczorki z pianistą, a także wernisaże i wydarzenia artystyczne.

Piaskownica - Sopot
Tuż przy plaży, ale bez zadęcia. Piaskownica to jedna z tych nadmorskich miejscówek, które mają i dobry widok, i dobre jedzenie. Menu jest proste, ale solidne - ryby, burgery, makarony - wszystko świeże, dobrze przyprawione i podane bez zbędnej stylizacji. Miejsce przyciąga luzem i autentycznością. Latem tętni życiem, ale wciąż zachowuje swój lokalny, swobodny klimat. To knajpa, do której nie musisz się specjalnie stroić - po prostu wpadasz prosto z plaży.

Mandu - Gdańsk, Oliwa
Mandu nie jest zupełnie nieznane, ale wciąż mam wrażenie, że wielu turystów je omija - i to błąd. Specjalizują się w pierogach, ale nie takich zwykłych. W Mandu zjesz pierogi z całego świata - od azjatyckich po gruzińskie - ręcznie lepione, z autorskimi farszami i dodatkami, które wynoszą tę potrawę na inny poziom. Oliwski lokal ma nieco spokojniejszy klimat niż ten w centrum Gdańska, więc idealnie wpisuje się w nasz „lokals only” vibe.
Nie/mięsny - Gdynia
I na koniec coś dla tych, którzy nie jedzą mięsa albo po prostu lubią dobrą kuchnię roślinną. Nie/mięsny to wege bar z charakterem. Bez zadęcia, bez moralizowania, za to z konkretnym smakiem. Ich wegański burger z boczniakiem robi robotę, a dodatki są przemyślane i świeże. Lokal ma surowy, industrialny wystrój i świetną muzykę w tle. To dobre miejsce, żeby wpaść na lunch albo piwko po pracy.