Paragon kelnerski, czyli jak "radzą sobie" restauratorzy po lockdownie
Ostry lockdown, którego polska gastronomia doświadczyła w ostatnich miesiącach, spowodował, że wielu przedsiębiorców zbankrutowali, a inni radzą sobie, jak mogą, próbując odbić się od finansowego dna. Niektórzy wpadli na pomysł wprowadzenia do swoich lokali tzw. "paragonów kelnerskich". Co to takiego i, czy jest legalne?
Branża gastronomiczna, poważnie nadwyrężona po czasie lockdownu, kiedy to restauracje świeciły pustkami, znalazła sposób na to, aby przynajmniej odrobinę zredukować wydatki.
Paragon kelnerski
Jak podaje portal Money.pl, jeden z ich czytelników w restauracji, do której udał się na posiłek, zamiast tradycyjnego paragonu z kasy fiskalnej otrzymał karteczkę od kelnera, na której widoczne były jedynie skróty nazw posiłków oraz cena i nagłówek "rachunek dla konsumenta".
To dzięki niej było wiadomo, że to nie jedynie zapiski osoby usługującej stolik, a rachunek.
Po co przedsiębiorcy decydują się na wprowadzenie "paragonów kelnerskich"? Powodem najczęściej oczywiście jest to, że chcą uniknąć płacenia wysokich podatków, aby po ostrym lockdownie móc podreperować swój budżet.
Właściciele restauracji i barów sporo ryzykują
Praktyki, o jakich mowa powyżej, są nielegalne, a skarbówka ostrzega, że kary finansowe za nie są poważne i mogą dosięgnąć zarówno właściciela, jak i kelnera oraz kierownika zmiany w barze czy restauracji.
To nie pierwszy sezon, w którym mają miejsce podobne sytuacje, za które grozi kara w wysokości od około 280 do nawet 14 tys. złotych, o czym mówi Małgorzata Brzoza z IAS w Szczecinie, na którą powołuje się w swoim artykule Money.pl.
Często spotykacie się z "paragonami kelnerskimi"?
Czytaj również:
Modne paznokcie na lato 2021
"Ludzie zoo". Coś takiego naprawdę istniało!
Zobacz także: