Po 100 latach zwrócił książkę do biblioteki. Jaką karę musi zapłacić?
Nie ma chyba osoby, której nie zdarzyłoby się przetrzymać książki z biblioteki. Jednak czytelnik z St. Paul w Minnesocie okazał się prawdziwym rekordzistą w tej dziedzinie. Wypożyczona przez niego pozycja do publicznego księgozbioru wróciła po… stu latach.
Miesiąc - zwykle na taki okres biblioteki wypożyczają pozycje ze swojego księgozbioru. Termin ten można oczywiście prolongować, dając sobie kolejny miesiąc czy kilka miesięcy na czytanie. W końcu jednak przychodzi ostateczny termin zwrotu, a z jego dotrzymywaniem no cóż. Różnie bywa.
Zobacz również: Czy jesteś mądrzejszy od 6-klasisty? Rozwiąż nasz QUIZ
"To już nie jest zwykła książka. To artefakt"
Przetrzymanie książki z biblioteki to "występek", który zdarzył się chyba każdemu. Czasem przekroczenie terminu wynika z faktu, że książka wciąż jest potrzebna nam do pracy czy nauki, częściej jednak jego przyczyna jest roztargnienie, brak czasu na wizytę w bibliotece, czy zwykłe lenistwo.
Co od wizyty w bibliotece publicznej powstrzymało czytelnika z St. Paul? Tego pewnie się nie dowiemy. Wiemy jednak, że efekty jego absencji były spektakularne. Książka, w 1919 roku, do księgozbioru wróciła dopiero teraz. Ku zaskoczeniu pracowników placówki oczywiście.
"Od czasu do czasu wracają do nas książki wypożyczone 20 czy więcej lat temu. Jednak jeszcze nigdy książka nie wróciła do nas po stu latach" - cytuje ABC News jednego z pracowników biblioteki.
Owym zwróconym po latach dziełem jest książka "Sławni kompozytorzy", omawiająca życie i twórczość najważniejszych twórców muzyki klasycznej. Rzecz jasna nie została zwrócona przez swojego pierwotnego czytelnika - jak podaje Minnesota Public Radio, publikację odnaleziono podczas sortowania rzeczy zmarłego krewnego.
Co teraz stanie się z książką. Do regularnego obiegu zapewne już nie wróci, ponieważ jak tłumaczą pracownicy biblioteki, "po stu latach nie jest już zwykłą książką, lecz artefaktem".
Zobacz również: Co dalej z 13. i 14. emeryturami? Znany polityk mówi jasno
Sto lat nie oddawał książki. Jaką karę zapłaci?
Pozostaje jeszcze kwestia ewentualnej kary za tak duże opóźnienie w zwrocie pozycji. W polskich bibliotekach wynosi ona zwykle ok. 10 groszy za każdy dzień zwłoki. Gdyby więc polski czytelnik zwlekał ze zwrotem sto lat, do zapłaty (stosując bardzo uproszczone szacunki) miałby około 365 tysięcy złotych. Niebagatelna kwota.
Zobacz również: Piękne, zapomniane imię. W Polsce nosi je garstka kobiet
Na szczęście znalazca z Minnesoty nie musi martwić się wydatkiem tego rzędu. W St. Paul kary za przetrzymywanie książek zostały zniesione w 2019 roku.
Co ciekawe, historia z biblioteki w St. Paul nie jest przypadkiem bez precedensu. W maju tego roku egzemplarz "Historii Stanów Zjednoczonych" został zwrócony do kalifornijskiej biblioteki po 96 latach przetrzymania.