​Przemoc seksualna w Polsce. Oto jak wygląda sytuacja

Co jakiś czas słyszymy o napaściach seksualnych, dokonywanych przez nieznajomych na kobietach w miejscach publicznych. Nie jest to jednak najczęstsza sytuacja, w której możemy paść ofiarą gwałtu lub innej formy przemocy. Co musimy o tym wiedzieć? I jak się bronić w sytuacji zagrożenia?

Seks musi być poprzedzony dobrowolną i świadomą zgodą każdej ze stron
Seks musi być poprzedzony dobrowolną i świadomą zgodą każdej ze stron123RF/PICSEL

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście zatrzymała dwóch podejrzanych o zgwałcenia w taksówkach zamawianych przez aplikację. Do zdarzeń miało dojść we wrześniu i w listopadzie. Mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące, w sprawie trwa śledztwo.

Według ustaleń warszawskiej "Gazety Wyborczej", ofiary zatrzymanych zamówiły taksówki przez aplikację w nocy, podczas powrotu z imprez. Kierowcy mieli zamykać drzwi od środka, przesiadać się na tylne siedzenie i zaatakować kobiety.

Czy to oznacza, że w przypadku zgwałceń i przemocy seksualnej mamy do czynienia najczęściej z napaściami przez obcych mężczyzn? Jak się bronić w razie zagrożenia?

Statystyki są jednoznaczne: Przemoc może nas dosięgnąć nawet w z pozoru bezpiecznych miejscach
Statystyki są jednoznaczne: Przemoc może nas dosięgnąć nawet w z pozoru bezpiecznych miejscach123RF/PICSEL

Zgwałcenia w Polsce. Tak wyglądają statystyki

Według oficjalnych danych polskiej Policji, w 2020 roku odnotowano 1034 przestępstw stwierdzonych zgwałcenia, wykryto ich natomiast 894. Czym różnią się te wskaźniki? Przestępstwo stwierdzone jest zdarzeniem, co do którego w zakończonym postępowaniu przygotowawczym potwierdzono, że jest przestępstwem. Z kolei przestępstwo wykryte jest przestępstwem stwierdzonym, w którym została ustalona przynajmniej jedna osoba podejrzana, której udowodniono popełnienie przestępstwa w zakończonym postępowaniu przygotowawczym.

Specjalistki i specjaliści podkreślają jednak, że duża część zgwałceń nie jest zgłaszana organom ścigania, a oficjalne statystyki nie pokazują prawdziwej skali zjawiska. Raport Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) z 2014 roku określa przemoc seksualną jako przestępstwo wszechobecne. Jak czytamy natomiast w badaniach Fundacji STER pt. "Przełamać tabu" z 2015 roku, "zaledwie od 15 do 30 procent przypadków zgwałceń jest zgłaszanych na policję".

W raporcie przeprowadzono badania na grupie 451 kobiet, zróżnicowanej pod względem wieku, statusu społecznego, wykształcenia i miejsca zamieszkania. 87,6 proc. respondentek odpowiedziało, że doświadczyło jakiejś formy molestowania seksualnego. 23,1 proc. badanych ma za sobą próbę gwałtu. Z tego 34 proc. wskazuje, że sprawcą był były partner, 27,2 proc. - kolega lub przyjaciel, wskazywani są także współpracownicy, szefowie i obecni partnerzy. Zaledwie 16,5 proc. nie znało gwałciciela w ogóle.

Aż 22 proc. respondentek doświadczyło zgwałcenia. Badanie wskazuje, że w 63,3 proc. przypadków gwałcicielem był były partner, w 21,4 proc. - obecny, a zaledwie w 8,2 proc. ktoś obcy. W ponad połowie przypadków (55,6 proc.) czyn miał miejsce w domu osoby zgwałconej. Taką tendencję potwierdzają statystyki od lat - według badań prof. Zbigniewa Izdebskiego przeprowadzonych dla OBOP w 2005 roku, ponad 80 proc. gwałcicieli pochodzi z bliskiego otoczenia ofiary. Z kolei według danych OBOP z 2007 roku, najczęstszym rodzajem gwałtu jest gwałt w małżeństwie lub w związku, a w aż 78 proc. sprawcą przemocy seksualnej jest mąż.

Raport Fundacji STER wskazuje również, że aż 91,8 proc. badanych, które doświadczyły zgwałcenia, nie zgłosiło się na policję. Powodem były m. in. brak wiary w to, że policja może cokolwiek zrobić, wstyd i zażenowanie, poczucie winy, lęk przed sprawcą oraz przed konsekwencjami z jego strony (w pracy, w szkole, na uczelni). Aż 55,4 proc. kobiet odpowiedziało, że poradziły sobie same, a 23,9 proc., że nikt by im nie uwierzył.

Gwałty, jakich dopuścili się taksówkarze, wstrząsnęły opinią publiczną
Gwałty, jakich dopuścili się taksówkarze, wstrząsnęły opinią publiczną123RF/PICSEL

Seks wymaga świadomej i dobrowolnej zgody obydwojga partnerów

Problematyczna jest również sama definicja zgwałcenia. Według polskiego prawa, zgwałcenie jest wówczas, gdy sprawca "przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego" (art. 197 § 1. KK) lub "poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności" (art. 197 § 2 KK).

Jak wskazuje natomiast Konwencja antyprzemocowa, ratyfikowana przez Polskę w 2015 roku, ze zgwałceniem mamy do czynienia, kiedy nie została wyrażona zgoda na czynności seksualne. W marcu 2021 roku projekt ustawy, która zmienia w ten sposób definicję gwałtu złożył klub Lewicy.

O tym, że najistotniejsza w kontaktach seksualnych jest świadoma i dobrowolna zgoda od lat mówią też organizacje kobiece.

"Zgoda osoby, która z jakiegoś powodu nie ma pełnej świadomości, co się z nią dzieje, to nie jest zgoda. Jeśli osoba, z którą chcesz uprawiać seks, jest pijana, pod wpływem środków psychoaktywnych, śpi albo po prostu nie rozumie, co się dzieje - seks z nią jest nadużyciem zaufania i przemocą seksualną"

- czytamy w opracowanym przez Rzecznika Praw Obywatelskich z Fundacją Feminoteka i Centrum Praw Kobiet dokumencie "Za Zgodą". Zgodą nie jest milczenie ani niepewność, zgoda nie może być też wymuszona ani osiągnięta manipulacją czy szantażem. Musi być aktualizowana przy każdym kontakcie seksualnym.

"Zgoda w relacji intymnej z drugą osobą musi być aktualna. To znaczy, że nawet jeśli kiedyś się na coś zgodziłaś/zgodziłeś, nie musisz tej sytuacji powtarzać, jeśli nie chcesz. Dotyczy to również małżeństwa czy związku partnerskiego. Nie jesteś nigdy zobligowany do seksu. Jeśli druga osoba, Twój partner/partnerka lub małżonek/małżonka nie szanuje Twojej odmowy - jest to gwałt"

- mówi dokument RPO.

"Mogła temu zapobiec"? To przekonanie kultury gwałtu

Zgwałcenia najczęściej nie mają miejsca w "ciemnej uliczce" i nie są dokonywane przez obcych napastników. Funkcjonuje natomiast wiele kulturowych mitów, które mocno wspierają kulturę gwałtu. Tak pisze o niej Katarzyna Koczułap, seksuolożka i autorka "Kasia co z tym seksem?", w swojej aplikacji "Co z tym seksem?": "to socjologiczna koncepcja, wedle której powszechność zjawiska gwałtów i przemocy seksualnej jest normalizowana oraz marginalizowana i wynika to ze społecznych norm postrzegania płci, ról płciowych i seksualności".

Mity i uproszczenia, takie jak zbyt wyzywający strój, prowokowanie do gwałtu czy upicie się podczas imprezy, przekładają odpowiedzialność za zdarzenie na kobietę. Tymczasem wina leży wyłącznie po stronie gwałciciela, który nie usłyszał świadomego, dobrowolnego i entuzjastycznego "tak" - niezależnie od tego, czy oprawca jest mężem, byłym partnerem czy przypadkowo poznanym mężczyzną.

Jak podkreśla Koczułap, jednym z elementów życia w kulturze gwałtu, "jest fakt, że dziewczynki i kobiety są od małego uczone chronienia się przed gwałtem" - poprzez szereg zasad i wskazówek, jak zakładanie określonego stroju czy przestrzeganie przed samotnymi powrotami z imprez.

"Eksperyment: zapytajcie bliskie wam kobiety, co robią, by chronić się przed gwałtem i posłuchajcie ich natychmiastowych i automatycznych odpowiedzi. A potem zapytajcie i to samo mężczyzn. Koniecznie dajcie znać, ilu z nich kiedykolwiek zastanowiło się nad sposobami chronienia się przed gwałtem"

- komentuje seksuolożka.

"W szkołach dziewczyny są więc uczone, żeby nie wychodziły z domu, nie odzywały się, nie pojawiały się w przestrzeni publicznej same, nie odkrywały ciała, nikomu nie ufały. Mają czuć, że są w wiecznym stanie zagrożenia. W każdym momencie muszą być gotowe do obrony. (...) Nikt nie przestrzega: "nie gwałć", zupełnie jakby gwałt nie miał sprawcy, tylko ofiarę" - pisze natomiast Maja Staśko w jednym ze swoich postów, komentując fragment podręcznika do WOS-u o tym, jak uniknąć zgwałcenia.

Jak uchronić się w sytuacji zagrożenia?

W szerszej perspektywie ochrona przed przemocą seksualną oznacza przede wszystkim długofalowe i systemowe wzmacnianie poczucia siły i sprawczości dziewczyn i kobiet. To sprawia, że przechodzą z pozycji stanu zagrożenia i pamiętania o zasadach do brania odpowiedzialności za swój dobrostan i domagania się sprawiedliwości, pamiętając, że za gwałt odpowiedzialny jest sprawca.

Co więc zrobić, jeśli dochodzi do przemocy seksualnej w bliskiej relacji? W żadnym wypadku nie trzeba być solidarnym z oprawcą - ale skupić się na sobie i na poszukaniu pomocy i wsparcia ze strony bliskich oraz organów ścigania.

Jak zareagować w razie niespodziewanego zagrożenia i napaści? O tym pisze broszura Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet "BABA": przede wszystkim zadbaj o siebie - krzycz, najlepiej "pali się", "pożar" - to najskuteczniej zwraca uwagę postronnych. Jeśli posiadasz gaz pieprzowy, użyj go i pryśnij w oczy lub w klatkę piersiową - zacznie się ulatniać i dostawać do oczu i nosa sprawcy, jeśli nie masz gazu - użyj dezodorantu, sypnij sprawcy piaskiem lub inną substancją, którą masz pod ręką. W razie konieczności obrony fizycznej, nie bój się zadawać bólu - kop napastnika w piszczel i w krocze, drap, wsadzaj palce w nos lub oczy, szarp za ubranie. Bronisz się, prawo stoi po twojej stronie. Ufaj też swojemu instynktowi i nawet jeśli nic nie wskazuje na zagrożenie, ale nie czujesz się bezpiecznie w danym miejscu lub w czyimś towarzystwie, odejdź.

Trudno jednak przewidzieć własną reakcję na traumatyczne doświadczenie przemocy seksualnej. Bardzo często ofiary nie są w stanie aktywnie się bronić, mówią o "zamrożeniu" i znieruchomieniu. Niektóre kobiety nie reagują też z obawy na zagrożenie - tak graniczna sytuacja wiąże się z obawą o swoje życie. Nigdy nie wolno obwiniać kobiet o to, że zareagowały w niewłaściwy sposób.

"Nie wiń więc siebie, zrobiłaś wszystko, do czego w danej chwili byłaś zdolna. Winny jest sprawca, wsparcie należy się ofierze"

- czytamy w broszurze.

Co zrobić, jeśli zostaniesz zgwałcona?

Lubuskie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet "BABA" zaleca, by w przypadku zgwałcenia jak najszybciej znaleźć bezpieczne miejsce, poprosić o pomoc i wsparcie kogoś bliskiego, a następnie zgłosić się na policję i żądać, by zabezpieczono dowody, które znalazły się na twoim ciele. Nie myj się do czasu zbadania przez lekarza. Jeśli wydarzenie miało miejsce w twoim domu - nie sprzątaj, by nie zetrzeć śladów. Zażądaj także od lekarza, by przepisał tabletkę "dzień po".

Możesz także zadzwonić pod numer całodobowego telefonu interwencyjnego dla kobiet doświadczających przemocy: 600 070 717, prowadzonego przez Centrum Praw Kobiet. Możesz skontaktować się również z Niebieską Linią (800 120 002) lub Fundacją Feminoteka.

Pamiętaj, że przemoc to przestępstwo i powinno być ukarane. Masz prawo żądać ukarania sprawcy przemocy. Jeśli sprawca nie poniesie konsekwencji, będzie czuł się bezkarny i może ponownie skrzywdzić ciebie lub inną osobę
Andrzej Piaseczny: Coming out i wiaraINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas