"Sąsiad myśli, że jest osiedlowym szeryfem. Obrzucił mi samochód jajkami, przebił oponę" [LIST]

Prawo jazdy mam od zaledwie kilku lat, ale zawsze staram się przestrzegać zasad ruchu drogowego. Mieszkam w dużym mieście. Mimo, że moje osiedle znajduje się na obrzeżach, to spór o miejsca parkingowe nadal jest tu zacięty. I nie zdawałabym sobie sprawy z tego, jak bardzo sąsiad może komuś uprzykrzyć życie, gdybym pewnego dnia nie zaparkowała na „jego” miejscu – pisze nasza czytelniczka Daria.

"Już z daleka zaskakiwał mnie widok mojego pojazdu obrzuconego jajkami, śmieciami i innymi nieczystościami. Postem w mediach społecznościowych wywołałam wilka z lasu. Gdzie bym nie zaparkowała, niewidzialna ręką "szeryfa" mnie dosięgała - zanieczyszczał i uszkadzał mój samochód"
"Już z daleka zaskakiwał mnie widok mojego pojazdu obrzuconego jajkami, śmieciami i innymi nieczystościami. Postem w mediach społecznościowych wywołałam wilka z lasu. Gdzie bym nie zaparkowała, niewidzialna ręką "szeryfa" mnie dosięgała - zanieczyszczał i uszkadzał mój samochód"

Mój blok posiada parking za szlabanem. Oznacza to, że nikt spoza osiedla nie może na jego terenie zaparkować, jednak miejsca parkingowe nie są przypisane do mieszkańca. Pewnego razu, kiedy wjechałam na parking, postanowiłam zaparkować w niepisanym miejscu parkingowym - wolnej przestrzeni, która w zasadzie nie jest miejscem parkingowym, ale zatrzymują się tam również inne samochody i nikomu to nie przeszkadza - tak myślałam, jednak sąsiad "szeryf" szybko pokazał, że wcale tak nie jest.

Zaparkowała samochód na "jego miejscu". Sąsiad "szeryf" przebił jej oponę

Na drugi dzień po zaparkowaniu samochodu w nowym miejscy, wybierając się do pracy, zastałam mój samochód z wyrwaną tylną i przednią wycieraczką. Ktoś musiał się nad nią wyjątkowo intensywnie pastwić, ponieważ uszkodził  mechanizm wycierania - teraz moja tylna wycieraczka albo wyciera cały czas, albo nie wyciera wcale. Trochę mnie to zaskoczyło, ale zbagatelizowałam problem.

Kilka samochodów zaparkowanych na osiedlu również miało połamane wycieraczki. Przeraziłam się jednak już na poważnie, kiedy na stacji benzynowej zauważyłam, że ktoś wbił mi w koło nóż, scyzoryk, czy inny ostry przedmiot - miałam w nim dziurę. Jazda z taką oponą stwarza ogromne zagrożenie - koło, np. na autostradzie, może po prostu wybuchnąć.

Chciała ostrzec innych przed sąsiadem "szeryfem widmo". Obrzucił jej auto nieczystościami

Po tej sytuacji postanowiłam, że ostrzegę innych mieszkańców osiedla przed "szeryfem", który uszkadza samochody. Dodałam post na osiedlowej grupie na Facebooku. Większość komentujących post osób była w szoku, jednak potwierdziła się moja teoria sugerująca, że nie tylko ja padłam ofiarą "szeryfa". Kilka osób zgłosiło się do mnie z podobnymi do mojej historiami. Pod postem pojawił się jednak jeden, dosyć specyficzny komentarz, usprawiedliwiający sprawcę wandalizmu, bo "mogła tam pani nie parkować". Trochę zdziwiło mnie takie podejście do sprawy, jednak postanowiłam po prostu już nie parkować w tym miejscu, myśląc, że zamknę sprawę z "szeryfem widmo". Niestety bardzo się myliłam.

Przez kilka kolejnych dni, zbliżając się do samochodu, już z daleka zaskakiwał mnie widok mojego pojazdu obrzuconego jajkami, śmieciami i innymi nieczystościami. Postem w mediach społecznościowych wywołałam wilka z lasu. Gdzie bym nie zaparkowała, niewidzialna ręką "szeryfa" mnie dosięgała - zanieczyszczał i uszkadzał mój samochód.

Skonfrontowała wandalizm sąsiada - zaczął nagonkę w Internecie. Teraz rozważa sprzedanie samochodu

Nie wiedziałam, co mogę z tym fantem zrobić - na osiedlu nie było żadnego monitoringu. Sąsiad "szeryf" rozpoczął również strategię nagonki w Internecie. Zaczął robić zdjęcia mojego samochodu i upubliczniać to, gdzie zaparkowałam, czy zrobiłam to poprawnie, czy wyśmiewać moje umiejętności prowadzenia samochodu. W końcu udało mi się znaleźć jego profil w mediach społecznościowych. Okazał się być około pięćdziesięcioletnim kierowcą BMW z bloku obok. Na swoich profilach społecznościowych wrzucał nagrania samochodów osób, których uważał za złych kierowców, używając przy tym niecenzuralnych słów.

W konfrontacji oczywiście wyparł się wandalizmu. Stwierdził, że robi zdjęcia mojego samochodu bo uważa, że źle parkuję i nie przestanie tego robić, ale to nie on uszkodził mój samochód. Nie wiem, co mam robić. Staram się parkować jak najdalej od mojego bloku, staram się robić to poprawnie, według zasad "szeryfa", jednak ataki nadal trwają. Ostatnio ktoś kluczami porysował mi klamkę, innym razem bok auta.

Nie mam już siły na ataki sąsiada i prawie przestałam jeździć samochodem. Co mogę zrobić? Sąsiad jest bezkarny. Nie mam dowodów na winę sąsiada, więc policja mnie wyśmieje. Zastanawiam się, czy nie sprzedać auta, zanim sąsiad je doszczętnie zniszczy...

Odstraszanie ptaków to subtelna sztuka. Praca ochrony na lotnisku OrlyAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas