Senior w kolejce do lekarza. "Co się chwali legitymacją, bo zaraz swoją pokażę" [LIST DO REDAKCJI]
"Siadaj dziadku, nie produkuj się", "Trza było przed 7 już tu być!" "Każdy z nas ma taką legitymację i co?" - awanturowali się pacjenci, czekający w kolejce do lekarza. A wszystko zaczęło się od jednego pytania, które zadał mężczyzna na oko po siedemdziesiątce. Sytuacja zaskoczyła naszego Czytelnika, który postanowił podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami.
List od pana Kamila
Kto z nas nie czekał w kolejce do lekarza. Nastawiamy się, że na bank będzie opóźnienie, że ktoś przyjdzie przed wyznaczoną godziną i będzie zajmował kolejkę, że pojawią się pewne dość specyficzne dla tego środowiska sytuacje. Sytuacje, w których człowiek zadaje sobie często jedno pytanie "naprawdę?". Musiałem zgłosić się do poradni anestezjologicznej. Planowana operacja. W poczekalni z 20, no może więcej osób. Większość tak po siedemdziesiątce. Zapytałem kto ostatni, czy wyczytują, czy na godziny może zapisy były. Już czułem ten wzrok. Laserem mnie przeszywali. "No czeka pan" - ktoś burknął pod nosem. Ok. Przecież nie mówię, że wejdę bez kolejki. Ktoś machnął ręką, że ostatni. To wiadomo, jestem za tym panem...
Nie minęły dwie minuty, wchodzą kolejne osoby. Siwy staruszek, zgarbiony. Pyta, przerażony liczbą osób oczekującą, "państwo wszyscy tutaj" - wskazał na drzwi gabinetu. Tak! - odpowiedział dosadnie chórek. - A ja mam legitymację... - nie dokończył nawet jaką i rozpętała się aferka. Ktoś rzucił: "siadaj dziadku, nie produkuj się", inny dodał "każdy z nas ma i siedzi", "co się chwali legitymacją, bo zaraz swoją pokażę" - odparł gburowato jakiś mężczyzna. Siedziałem i nie wierzyłam. "Nikt tu tego nie wykorzystuje, siadaj pan i czekaj. Trza było przed 7 już tu być" - dalej dobiegały komentarze z końca korytarza.
Myślę sobie naprawdę? I nie wytrzymałem, zapytałem kulturalnie: naprawdę, potrzebna jest agresja? Nie potraficie ze sobą inaczej rozmawiać. "To przecież takie normalnie. Polska kolejka do lekarza, czego się spodziewać? Dobrze, że go nie rozszarpali" - odpowiedział mi spokojnie jeden miły pan, siedzący po mojej prawej stronie. Widać, że niejedno już widział i słyszał. Pozostali odwrócili głowę. Staruszek, który zadał to jedno pytanie, podszedł do pielęgniarki. Zapytał, czy może wejść bez kolejki, bo ma do tego prawo, wspomniał o dokumentach. Na co usłyszał odpowiedź: "co drugi tu tak ma" i w gratisie szyderczy śmiech, awanturujących się wcześniej pacjentów.
Serio, nie rozumiem. Po pierwsze, po co przyznawać ludziom przywileje, a później je olewać. Po drugie, czy nie da się inaczej rozmawiać? Czy faktycznie walczymy o przetrwanie w tej kolejce? Czasem mam wrażenie, że tam tylko czekają na to, by kogoś zaatakować. Bo usiadł bliżej drzwi, a ma na 14. Bo zapytał, czy ktoś jest w środku. Bo po prostu przyszedł i też chce poradzić się specjalisty. Każdy przecież z tej kolejki zostanie przyjęty. Ok wcześniej czy później, ale zostanie... Więcej zrozumienia i szukania pozytywów, niż tworzenia absurdalnych sytuacji. Polecam. Panowie i Panie...
Najciekawsze historie pisze samo życie. Chcesz się z nami podzielić swoją? Napisz do nas na adres: kobieta.kontakt@firma.interia.pl
Więcej ludzkich historii: