"Święta jeszcze się nie zaczęły, a ja już mam ich serdecznie dosyć", "Mamusia uważa, że bałagan w domu jest niekatolicki" LIST

Postanowiliśmy z rodziną, że w tym roku śniadanie wielkanocne odbędzie się w naszym domu. Mąż nie miał nic przeciwko temu pomysłowi, a w sumie nawet się ucieszył, ponieważ nie będzie musiał ruszać się z kanapy. Mimo tego, że śniadanie odbędzie się u nas, to najwięcej do powiedzenia na ten temat ma "ukochana" teściowa - pisze nasza czytelniczka.

"Święta jeszcze się nie zaczęły, a ja już mam ich serdecznie dosyć" LIST
"Święta jeszcze się nie zaczęły, a ja już mam ich serdecznie dosyć" LIST123RF/PICSEL

“Mamusia" uważa, że bałagan w domu jest niekatolicki.

Święta jeszcze się nie zaczęły, a ja już mam ich serdecznie dosyć. Rozumiem, że to Wielkanoc i w domu powinno być czysto, gdy goście się pojawią, ale sprzątanie z tygodniowym wyprzedzeniem to chyba lekka przesada. Oczywiście, nie dla mojej teściowej. Twierdzi, że podłoga i okna muszą lśnić. Okna? Kto zwraca uwagę na okna? “Mamusia" uważa, że bałagan w domu jest niekatolicki. Co to w ogóle oznacza, bo ja nie jestem pewna. Nie sądzę, aby Bóg posłał mnie do piekła, ponieważ na moich oknach zebrał się kurz. Teściowa chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że muszę zająć się zakupami, pracą i wychowaniem dzieci. Na dodatek, zamiast mi trochę pomóc i uwolnić mnie od nadmiaru obowiązków, to tylko chodzi za mną i komentuje, jaka jestem leniwa.

"Sprzątanie z tygodniowym wyprzedzeniem to chyba lekka przesada" LIST
"Sprzątanie z tygodniowym wyprzedzeniem to chyba lekka przesada" LIST123RF/PICSEL

Nigdy więcej, nie zdecyduję się na organizację śniadania wielkanocnego, następnym razem niech urządzi je "mamusia".

Teściowa notorycznie przychodzi do mojego domu, pod pretekstem, że pomoże zająć się dziećmi, jednak koniec końców, to ja muszę się nimi opiekować. Nie chcę się z nią kłócić, bo nadchodzą święta i wolałabym uniknąć nieporozumień. Jednak "mamusia" mi tego nie ułatwia. Ostatnio nawet potrafiła podważyć moje umiejętności kulinarne i stwierdziła, że jeżeli takie posiłki gotuję dzieciom, to ona nie wie, jakie dania mam zamiar podać gościom podczas Wielkanocy. Najśmieszniejsze jest to, że gotowałam wtedy zwykły makaron z warzywami i kurczakiem, nie wiem, co jej w tym nie pasowało. Oczywiście teściowa mi tego nie wytłumaczyła, skomentowała i poszła do drugiego pokoju. Mam wrażenie, że po prostu lubi mnie denerwować. Pocieszam się wyłącznie tym, że do świąt zostało parę dni i będzie już po wszystkim. Nigdy więcej, nie zdecyduję się na organizację śniadania wielkanocnego, następnym razem niech urządzi je "mamusia".

Ekologicznie: Soda oczyszczona w domu
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas