Te gwiazdy wspierają Annę Wendzikowską. „Już zawsze będę ci wdzięczna”

Anna Wendzikowska w sierpniu zrezygnowała z pracy w „Dzień Dobry TVN”. Kilka dni temu postanowiła opowiedzieć dlaczego odeszła. Dziennikarka wyznała, że była ofiarą mobbingu, który odebrał jej siły i chęci do działania. "Byłam poniżana, gnębiona” - zaznaczyła w poście na Instagramie. Jak się okazuje Wendzikowska nie była jedyną dziennikarką, która doświadczyła przykrości, pracując w stacji. Głos zabrała między innymi Agnieszka Woźniak-Starak.

Anna Wendzikowska od lat była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji TVN. Dziś mówi o kulisach pracy
Anna Wendzikowska od lat była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji TVN. Dziś mówi o kulisach pracy Pawel Wodzynski/East NewsEast News

Anna Wendzikowska w sierpniu ogłosiła, że po 15 latach pracy w "Dzień Dobry TVN", odchodzi z programu. Nagła decyzja dziennikarki, była zaskoczeniem dla wielu wiernych widzów. Internauci pytali o powód zakończenia współpracy. Wendzikowska napisała krótko: "Nikt mnie nie zwolnił. Decyzja o odejściu po tylu latach, choć własna, nie jest prosta i wywołuje wiele emocji. Nie chcę już bardziej wnikać w szczegóły".

Dwa miesiące po informacji o zakończeniu współpracy z "Dzień dobry TVN", Wendzikowska postanowiła ujawnić kulisy rozstania z programem. W długim i pełnym emocji wpisie na Instagramie oskarżyła stację o mobbing.

Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby 'gwiazda z telewizji', a ja byłam traktowana jak dziewczyna z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie
zaznaczyła.

"Nikt nie wie, że poleciałam na wywiad do Los Angeles trzy tygodnie przed porodem. Musiałam dostać pisemną zgodę od lekarza. Cały lot siedziałam jak na szpilkach. Bałam się, że urodzę w samolocie. Nikt nie wie, że poleciałam na jedną noc do Filadelfii, zostawiając dziecko z nianią, kiedy miało dwa tygodnie. Wiele osób wie natomiast, że wróciłam do pracy sześć dni po porodzie. Nie wiedzieliście, jak bardzo bałam się, że ciąża będzie idealnym przykładem, żeby się mnie pozbyć. A ja potrzebowałam tej pracy, a przynajmniej wtedy, w burzy hormonów, tak właśnie myślałam. Bo byłam sama i miała dwójkę dzieci na utrzymaniu..." - napisała Anna Wendzikowska na Instagramie. I dodała:

Takich sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post.

Prezenterka przyznała, że zgadzała się na zniewagi, ponieważ myślała, że nie ma innego wyjścia. Zaznaczyła, że po pewnym czasie rzeczywistość zaczęła ją przerastać. Wówczas zdecydowała się na wizytę u specjalisty, zaczęła brać leki, poszła na terapię.

Anna Wendzikowska podkreśliła, że decyzja o zrezygnowaniu z pracy w TVN nie była dla niej prosta. Dziennikarka odchodząc, zgłosiła mobbing swojemu pracodawcy.

Wysłałam mejla. Nie dla siebie, dla kolegów, którzy może się bali, a może nie czuli, że ich działania mogą coś zmienić. Bo status quo trwało latami. Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które zakończyło się zwolnieniami
zaznaczyła Wendzikowska.

"Ktoś, kto myślał, że jest bezkarny, poniósł konsekwencje". Gwiazdy dziękują Wendzikowskiej

Post Anny Wendzikowskiej wywołał burzę. W komentarzach pod wpisem głos zabrały gwiazdy pracujące dla stacji TVN. Wielu dziennikarzy poparło Wendzikowską - wśród tych osób znalazła się Agnieszka Woźniak-Starak. "Ja Ci za tego maila już zawsze będę wdzięczna, bo udało się zmienić coś, co było beznadziejne, a wydawało się nie do ruszenia. Trzymaj się Ania" - napisała w komentarzu, jednocześnie dziękując koleżance za jej odwagę.

Agnieszka Woźniak-Starak skomentowała wpis Anny Wendzikowskiej
Agnieszka Woźniak-Starak skomentowała wpis Anny Wendzikowskiej Pawel Wodzynski/East NewsEast News

Z koleżankami z pracy zgodził się także reporter "Dzień dobry TVN" Mateusz Hładki. "Pomyśl - choć to może marne pocieszenie po tym wszystkim - że ktoś, kto myślał, że jest bezkarny, poniósł konsekwencje! I oby nigdzie już nie niszczył ludzi! Trzymaj się Anka!" - napisał w komentarzu pod postem Wendzikowskiej

Głos zabrała także Katarzyna Cichopek: "Jesteś silna, piękna i mądra. Brawo za odwagę" - napisała.

"Czas na media, na dziennikarki i dziennikarzy". Karolina Korwin-Piotrowska wspiera Wendzikowską

Karolina Korwin-Piotrowska także zdecydowała się wesprzeć Annę Wendzikowską. Przyznała, że  dziennikarka przed publikacją wpisu poprosiła ją o  konsultację.  "Kiedy zadzwoniła i poprosiła o rozmowę, od razu się zgodziłam. Pytała, czy taki post, jaki teraz napisała, ma sens, opowiedziała mi swoją historię" - zaznaczyła Korwin-Piotrowska.

Powiedziałam jej, ze musi to przemyśleć, ale to może być rzecz przełomowa. Ważna szalenie nie tylko dla ludzi mediów. Ważna dla wszystkich, bo Ania była na tzw. pierwszej linii medialnego frontu, gdzie dochodziło do rzeczy karygodnych, nieludzkich, urągających wszelkim zawodowym standardom, o których wszyscy wiedzieli, ale nikt nic głośno nie mówił.

Korwin-Piotrowska zaznaczyła, że w przeszłości również była ofiarą mobbingu. "Pracowałam z 40 stopniowa gorączką; kiedy raz zemdlałam, ocucono mnie, siedziałam kwadransik i szlus z powrotem na plan. Kiedy po wielu godzinach pracy poprosiłam o kawę z ekspresu, zrobiła się ‘afera’ a ja wezwana byłam na dywanik. Potem o tym, że stacja ma cię w dupsku dowiadujesz się z braku przelewu na konto. Nie miałam wtedy odwagi i kasy na prawnika, by to ruszyć. Czy się bałam o prace? Codziennie. A tez mam kredyt, długi po pożarze i chciałabym mieć wakacje. Na koniec słyszysz, ze masz zbyt ruchome czoło i mówisz zbyt długie zdania, a goście, których proponujesz są ‘nieznani’. Odechciewa się" - przyznała.

Czas na media, na dziennikarki i dziennikarzy, przecież wiecie, co się wokół dzieje, wiecie o pracy ponad siły, zmęczeniu, nierównościach, przemocy, przekraczaniu granic, boicie się bo media korporacyjne zdychają, a wy, często na etatach, z rodzinami, rachunkami, kredytami, boicie się o przyszłość, o życie, kochacie swoją prace, ale proszę was, krzyczcie. By nikt już nigdy płakać nie musiał.

Anna Wendzikowska dziękuje za wsparcie. "Drogi TVN, macie dużo do posprzątania"

Historia Anny Wendzikowskiej poruszyła internautów. Dziennikarka zaznaczyła, że otrzymała wiele wiadomości prywatnych od osób pracujących teraz i w przeszłości w stacji TVN. Niektórymi z nich podzieliła się na InstaStories. Zamazała jednak dane, by użytkownicy czuli się bezpieczni.

"Dziękuję wam za ogrom ciepłych słów i wsparcia, które popłynęło do mnie prosto z waszych serc. Czuję to! Dziękuję, że dzieliliście się ze mną swoimi historiami. Przekopuję się przez wiadomości, staram się odpowiadać od razu przynajmniej na te, które są z prośbą o pomoc" - zaznaczyła Wendzikowska.

Drogi TVN, macie dużo do posprzątania. Czas uderzyć się w piersi i coś z tym zrobić. Przepraszam nie usłyszałam na żadnym etapie, nie było rozmowy o tym, co bym chciała robić poza "DDTVN". Wiadomo dlaczego. Rozwiązaliście tylko najbardziej oczywisty problem dwóch osób, które przez kilka lat skrzywdziły i okaleczyły psychicznie, jak widzicie, na lata kilkadziesiąt osób. Ale nad nimi był ktoś, kto na to pozwalał. Nie wiecie kto? Serio tego nie widzicie?
Anna Wendzikowska w sierpniu ogłosiła, że po 15 latach odchodzi z programu „Dzień Dobry TVN"
Anna Wendzikowska w sierpniu ogłosiła, że po 15 latach odchodzi z programu „Dzień Dobry TVN"Mateusz Grochocki/Dzień Dobry TVNEast News

***
Zobacz również:

„Ewa gotuje”. Śląska biesiada. Sekrety regionalnej kuchniPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas