To już koniec turystyki, jaką znamy? Amsterdam nie chce gości, Wenecja planuje opłaty
Oprac.: Łukasz Piątek
Mieszkańcy kilku popularnych, europejskich miast mają dość napływu milionów turystów, a ich głosom z uwagą przysłuchują się lokalne władze. Niewykluczone, że już w niedalekiej przyszłości zwiedzanie Wenecji, Amsterdamu czy Brugii będzie związane z przymusem uiszczenia dodatkowych opłat, co ma zmniejszyć napływ zagranicznych i problematycznych gości.
Miasta walczą z jednodniowymi turystami
Licząca niespełna 120 tys. mieszkańców belgijska Brugia uchodzi za jedno z najpiękniejszych, europejskich miast, które każdego roku odwiedza aż 8 milionów turystów z całego świata. I choć tak duża liczba przyjezdnych sprawia, że lokalna gospodarka ma się całkiem dobrze, to tym samym pojawia się problem z przeludnieniem, które najbardziej daje się we znaki stałym mieszkańcom.
Tak ogromny napływ turystów w dużym stopniu paraliżuje miasto i uniemożliwia normalne funkcjonowanie jego mieszkańcom. Ponadto największym utrapieniem są statki wycieczkowe cumujące w pobliskim porcie Zeebrugge, które dowożą zagranicznych gości, spędzających w mieście zaledwie kilka godzin i następnie udających się dalszą podróż. Z kolei władzom Brugii zależy, by turyści na dłużej zatrzymywali się w mieście i liczniej korzystali z dostępnej oferty gastronomicznej i kulturalnej.
Problem "jednodniowych turystów" zauważono już w 2019 r., kiedy to samorządowcy Brugii postanowili wdrożyć pięcioletni plan mający na celu zwiększenie miejsc noclegowych i zachęcenie turystów do zatrzymania się w mieście na kilka dni, a tym samym wydania większej kwoty pieniędzy na tamtejsze atrakcje.
Mieszkańcy Brugii podkreślają, że nie są przeciwni turystyce, ale domagają się wprowadzenia przepisów, które ograniczałyby tak ogromny napływ turystów.
Z masową turystyką zamierza również walczyć Wenecja, która planuje wprowadzić opłaty w zamian za możliwość wstępu do miasta. Niewykluczone, że tzw. "jednodniowi turyści" będą zmuszeni płacić 10 euro za możliwość zwiedzania tego pięknego miasta - o czym informuje belgijski dziennik "Le Soir".
Niedawno weneckie władze zamknęły swoje centrum dla statków wycieczkowych. To pokłosie wydarzeń z 2021 r., kiedy UNESCO groziło kilku włoskim miastom, że z uwagi na brak zakazu wpływania wielkim liniowcom na tereny uznawane za światowe dziedzictwo kultury, poniosą one poważne konsekwencje.
Barcelona wprowadza limity
Od marca br. w Barcelonie obowiązuje limit turystów, mogących przebywać najpopularniejszych częściach tego miasta, a za złamanie przepisów grozi kara w wysokości do 3 tys. euro. Grupy turystów decydujące się na zwiedzanie Barcelony wraz z przewodnikiem, nie mogą być liczniejsze niż 20 osób, a wspomniani przewodnicy mają zakaz używania wówczas mikrofonów i głośników.
Ograniczenie liczebności grupy turystów nie dotyczy rzecz jasna całego obszaru miasta, ale specjalnie wydzielonych stref, czyli miejsc najbardziej popularnych.
Amsterdam zniechęca do przyjazdu
O krok dalej poszły władze Amsterdamu, które mając dość turystów szukających mocnych wrażeń, rozpoczęły kampanię zniechęcającą zagranicznych gości do przyjazdu do konstytucyjnej stolicy Holandii.
Należy podkreślić, że kampania "Trzymaj się z daleka" skierowana jest wyłącznie do Brytyjczyków w wieku od 18 do 35 lat, którzy określani są mianem "potencjalnie uciążliwych turystów". Lokalni politycy nie chcą widzieć w swoim mieście młodych przybyszy z Wysp, którzy nie szanują spokoju mieszkańców Amsterdamu.
Ponadto w Amsterdamie wprowadzono zakaz palenia marihuany w ścisłym centrum miasta. Za złamanie przepisów grozi mandat w wysokości 100 euro.
Władze Amsterdamu informują, że miasto chce przede wszystkim zapewnić komfort swoim mieszkańcom i skłonić do przyjazdu turystów, którzy nie będą odwiedzać stolicy wyłącznie w celach imprezowych.