To już plaga na polskich ulicach. Dochodzi do dramatycznych scen

Coraz częstszym widokiem na polskich ulicach i osiedlach są dzieci wyprowadzające na spacer psy. Dzieci, które nie potrafią jeszcze zaopiekować się samymi sobą, mają pod opieką stworzenie, często takie, które może stanowić zagrożeniem dla innych, lub samemu paść ofiarą drugiego psa. Skąd u dorosłych pomysł, by powierzać swoim dzieciom tak odpowiedzialne zadanie? Odpowiedź może zaskakiwać.

Czy dziecko może wyjść samo z psem na spacer? Lepiej zwróć na to uwagę
Czy dziecko może wyjść samo z psem na spacer? Lepiej zwróć na to uwagęGetty Images

Niebezpieczne sytuacje

Sytuacja na jednym z osiedli mieszkalnych w mieście w województwie pomorskim. Wieczorową porą z bloku wychodzi mężczyzna, wyprowadzając chihuahuę. Pies niewielkich rozmiarów stoi i niespiesznie wącha trawę.

Biegną w szaleńczym pędzie, śmieją się, a chłopiec ciągnięty jest przez młodego psa rasy golden retriver. Pies waży ok. 20 kilogramów i jest rozpędzoną masą mięśni. Widać, że zwierzak nie potrafi opanować swoich emocji, nikt mu w tym nie pomaga, a ciągnąc swojego nieletniego opiekuna, dodatkowo dusi go obroża przypięta do naprężonej do granic możliwości smyczy.

Tylko refleks pana z chihuahuą uratował jego psa, który stał nieruchomo i patrzył się na zbliżającego się do niego goldena. Pan jednym ruchem zgarnął na ręce psa i odsunął się na pobliski trawnik, a dwójka dzieci wraz z młodym psem nawet nie zwolnili, a przebiegli z całą prędkością w miejscu, gdzie chwilę temu stał mały pies.

"Niech pan uważa" - zawołała, znikając za kolejnym zakrętem bloku dziewczynka, a na osiedlu znów zapanowała głucha cisza.

W tej historii nikomu nic się nie stało, ale z takiej historii łatwo przejść do horroru, który niejednokrotnie wydarzył się na polskich ulicach.

Nauka odpowiedzialności na żywym organizmie

Na pytanie, dlaczego to dziecko wyprowadza psa, można usłyszeć dwie wersje:

"Córka bardzo chciała psa, to teraz niech ma obowiązek. To jej pies", albo "to idealna nauka odpowiedzialności".

Choć to dziecko prosi o psa, to osoba dorosła jest odpowiedzialne za stworzenie pojawiające się w domu
Choć to dziecko prosi o psa, to osoba dorosła jest odpowiedzialne za stworzenie pojawiające się w domu 123RF/PICSEL

Pierwsze zdanie zakłada, że nieletnia osoba jest prawnym właścicielem psa, biorąc za niego pełną odpowiedzialność, także prawną, w razie pogryzienia. W takich sytuacjach właściciel odpowiada za popełniony przez zwierzę czyn, ponosząc chociażby koszty leczenia pogryzionego psa lub człowieka, jest w stanie pokryć wyrządzone przez zwierzę szkody.

Prawny opiekun psa ma także obowiązek zapewnić zwierzęciu godne warunki do życia, odpowiednie jedzenie, dostęp do wody oraz (płatną) opiekę weterynaryjną. Oczywiste jest, że osoba niepełnoletnia nie jest w stanie stanąć przed taką odpowiedzialnością, a słowa "to pies córki" padające z ust prawowitego właściciela zwierzęcia jest przerzuceniem odpowiedzialności na dziecko.

To także dorośli muszą podjąć decyzję bez względu na marzenia i prośby dziecka, by w domu pojawił się pies, więc to i oni finalnie ponoszą odpowiedzialność za całe życie zakupionego lub adoptowanego psa.

Drugie zdanie zaś może być źródłem dobrych intencji, by uczyć dziecka poprawnych zachowań, ale czy to nie dorosły powinien pokazywać dziecku, czym jest odpowiedzialność, by to mogło go naśladować i czerpać z niego inspirację.

Psa można wyprowadzać razem - osoba dorosła z dzieckiem - pokazując mu odpowiednie zachowania, jak skracanie smyczy, nauka przywołania psa, nauka interpretacji psiej mowy ciała.

Dzieci mają duże problemy z odczytywaniem psich sygnałów, rodzajów szczekania i psiej mowy ciała i jest to ich prawo rozwojowe.

Badanie z 2010 roku przeprowadzone przez Kerstin Meints wykazało, że 4-, 5-, a nawet 6-latki błędnie interpretują mimikę psów: często myślą, że agresywne psy są naprawdę szczęśliwe.

Nawet z tego względu samodzielne wyprowadzanie psa przez 6-latki nie jest dobrym pomysłem, bo nie są one zwyczajnie w stanie ocenić potencjalnie niebezpiecznej sytuacji z psami.

Przykra konieczność i zagrożenie dla innych

Pies próbuje powąchać trawę, a następnie załatwić potrzebę. Nie zdąża, jest ciągnięty przez 9-letniego chłopca, potykając się o własne łapy.

Chłopiec zaczyna biec, krzycząc za kolegami, żeby na niego poczekali. Na psa nie patrzy ani razu.

Często spacer psa z dzieckiem wygląda tak, że pies ma dosłownie 10-15 minut na załatwienie swoich najbardziej podstawowych potrzeb, a następnie jest ciągnięty przez nieletniego opiekuna, bo dziecko nie ma na tyle rozwiniętej empatii i cierpliwości, byt zrozumieć potrzeby i zachowania psa.

Dziecko samo na spacerze z psem, podobnie jak i sam pies, są narażone na sytuacje, z którymi nie poradzą sobie samodzielnie
Dziecko samo na spacerze z psem, podobnie jak i sam pies, są narażone na sytuacje, z którymi nie poradzą sobie samodzielnie 123RF/PICSEL

Często początkowe "mamo, proszę kup mi psa", zamienia się po kilku dniach, czy tygodniach w "nie chce z nim wychodzić. Przeszkadza mi w zabawie na podwórku".

Dzieci także nie są kompanami do rozwiązywania sytuacji kryzysowych wśród psów.

"Szłam ze swoją Dorą na wieczornym spacerze, po drugiej stronie ulicy szła dziewczyna, miała może z 8 lat, trzymała smycz typu flexi, na którą zapięty był pies typu Beagle, a w drugiej ręce trzymała telefon i była w niego wpatrzona. Jej pies zauważył moją Dorę i nawet nie zawahał się chwili, wyrywając dziewczynce smycz z ręki i biegnąc do nas przez ruchliwą ulicę. Krzyk dziecka, pisk opon... na szczęście psiak zdążył do nas dobiec, nie był agresywny, więc pozwoliłam, żeby podszedł do mojego psa, a ja chwyciłam smycz, czekając aż dziecko przejdzie przez ulicę" - opowiada Katarzyna z Krakowa.

"No i co ja miałam zrobić w tej sytuacji? Nakrzyczeć na to dziecko? Przecież to wina rodziców, nie jej" - kończy opowieść.

Dzieci często początkowo z entuzjazmem podchodzą do nowego obowiązku, który szybko przekształca się w coś przykrego, a niekiedy i stresującego, jak w przypadku sytuacji, o której opowiadała Katarzyna.

"Kiedy widzę dziecko z psem, to z moim Maxem omijam szerokim łukiem, przechodzę na drugą stronę ulicy, zmieniam trasę, bo zwyczajnie się boję, że dziecko nie zapanuje nad zwierzęciem, bo idzie i nawet nie patrzy na to, co robi "jego" pies" - mówi Anna, właścicielka dalmatyńczyka.

Dzieci, które nie potrafią opanować psa na smyczy są także zagrożeniem dla innych dzieci, biegaczy, czy jeżdżących na rowerach - dziecko nie jest partnerem dla osoby dorosłej w rozwiązaniu sytuacji kryzysowej, jak chociażby pogryzienie przez psa.

Widok dzieci wyprowadzających samodzielnie psy jest coraz częstszy, a rodzice chcą zapewnić w ten sposób swoim dzieciom rozrywkę, jednocześnie ucząc odpowiedzialności. Czy faktycznie tędy droga, do zachęcenia dziecka, by opiekował się psem? Przede wszystkim, czy jest to droga bezpieczna dla samego dziecka, psa i innych uczestników wspólnej przestrzeni jaką jest ulica, park, czy osiedle mieszkalne?

Owszem, dorosłym opiekunom również zdarzają się pogryzienia, zaplątane smycze, wypadki i niedopilnowane psy, ale w sytuacji, gdy dwóch dorosłych próbuje ją opanować, istnieje większe prawdopodobieństwo, że obędzie się bez dramatu i rozlewu krwi.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas