"Odchodzę na emeryturę, zaraz wracam". Rewolucja na rynku pracy młodych
W naszym kraju toczą się prace nad projektami dotyczącymi zmniejszenia ilości godzin pracy w tygodniu, w Japonii tydzień pracy zostanie skrócony do 4 dni, w kilku europejskich krajach trwają pilotażowe programy krótszego tygodnia pracy. Świadomość kryzysu: małej wydajności, przepracowania i wypalenia zawodowego rośnie. Czy kolejnym krokiem ku uzdrowieniu będą mikroemerytury dla 30-latków?
Spis treści:
Ochrona przed wypaleniem czy objaw lenistwa?
Choroby cywilizacyjne związane ze stresem to już plaga współczesnego świata: cukrzyca, choroby wieńcowe, nagłe zawały mięśnia sercowego w coraz młodszym wieku, depresja. Wymieniać można by długo. A stres - główny odpowiedzialny za większość z tych przypadłości, przede wszystkim wynika z... pracy. Jesteśmy świadkami starcia się dwóch podejść do zarabiania i priorytetyzowania pracy. Pierwszy, to tzw. kultura zachrzaniania, czyli pełne zaangażowanie, odpuszczanie zwolnień chorobowych, skracanie urlopów do niezbędnego minimum i ogólne wciąganie w wir zawodowych obowiązków, w tym także po czasie, który określony jest w Kodeksie Pracy. Druga strona to huragan coraz większej świadomości krzywdy, którą wyrządza sobie przepracowany i chronicznie zmęczony pracownik i próby przetasowania kart: pracowania by żyć, a nie życia, by pracować.
Generacja Z, przez wielu postrzegana jako rozpieszczone, roszczeniowe pokolenie pracowników, którzy bumelują, być może rozpocznie rewolucję w zakresie podejścia do pracy i tego, na którym szczebelku piramidy priorytetów ją umieszczamy. Bo młodzi nie chcą skończyć jako przemęczony wrak człowieka, który po kilku latach ledwo trzyma się na nogach, a granica między czasem wolnym a pracą rozmywa się. Badanie Boston Consulting Group może zadziałać jak kubeł zimnej wody: aż połowa aktywnych na rynku pracy osób doświadcza wypalenia zawodowego. Stąd badania i dyskusje nad skróceniem obowiązkowych do przepracowania w tygodniu godzin, zmniejszenia ilości dni, a także coraz popularniejsze mikroemerytury, czyli mocno przedłużone wolne od obowiązków służbowych.
Zobacz również:
30-letni tymczasowi emeryci
Na viralowym filmiku z TikToka Anais Felt, młoda kobieta mówi o swojej mikroemeryturze i trudno nie zachwycić się tym pomysłem. - 6 miesięcy temu przeszłam na mikroemeryturę. Odeszłam z pracy w korporacji i dopiero niedawno rozpoczęłam chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne. Zaplanowałam sobie przerwę między pół roku a rok. Nigdy nie czułam się lepiej, bardziej wypoczęta, wyspana, zregenerowana. Z całego serca polecam to wszystkim - przekonuje.
Choć nazwa może wskazywać na odejście z pracy po długim okresie i życie z zebranych na koncie emerytalnym oszczędności, niestety nic z tego nie jest prawdą. Mikroemerytura poprzedzona jest odpowiednimi przygotowaniami: odkładaniem konkretnych sum na konto oszczędnościowe i zaplanowanym z odpowiednim wyprzedzeniem złożeniem wypowiedzenia w pracy. Przez okres 6 miesięcy lub roku żyje się z tego, co odłożyło się pracując. Ten czas można wykorzystać na rozwój osobisty, odpoczynek, podróże, kursy czy szkołę. Wszystko w zależności od tego, na co pozwolą nam finanse. Niestety te finanse są ograniczone. Nie ma także najczęściej powrotu do tej samej pracy, z której postanowiło się odejść. Trzeba więc znaleźć inną. Ale i to jest elementem ochrony przed wypaleniem zawodowym: nowe miejsce pracy, nowe stawki płacy, nowi ludzie i nowe wyzwania wnoszą świeżość do kariery i wzbogacenie do CV. Mikroemeryturę, by korzystać z pełni jej benefitów dla zdrowia psychicznego i fizycznego, dobrze jest powtarzać regularnie, raz na kilka lat.
Kondycja pracowników to kondycja gospodarki
Cała koncepcja mikroemerytury, choć dla wielu osób nieosiągalna, ze względu na ograniczone zasoby pensji, jest za to kolejnym "kamyczkiem do ogródka" by zastanowić się nad kondycją (w każdym tego słowa znaczeniu) pracowników w kontekście globalnym. Wymagania stawiane przez przedstawicieli pokolenia Z, którzy szturmują teraz rynek pracy i nie zadowalają się "byle czym",(czyt. standardowym podejściem do pracy zarobkowej), mogą nieźle namieszać. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Postawieni pod ścianą pracodawcy prędzej czy później będą musieli pochylić się nad kwestiami work-life balance, odejść od niemożliwych do spełnienia wymagań i uświadomić sobie, że młodzi nie będą już dłużej poświęcać swojego zdrowia i wolnego czasu na pracę.