Wirus ptasiej grypy w mięsie drobiowym. To on stoi za zgonami kotów
Gazeta Wyborcza poinformowała, że naukowcy z Krakowa i Gdańska wykryli groźnego dla człowieka wirusa ptasiej grypy H5N1 w próbce mięsa drobiowego! To on stoi za chorobami i w efekcie zgonami kotów - zarówno tych wychodzących jak i nieopuszczających domów. Co jeszcze ustalili naukowcy?
W ostatnich tygodniach właściciele kotów z niepokojem śledzili informacje o masowych zgonach zwierząt, które wcześniej zapadały na tajemniczą chorobę i umierały w męczarniach. Podejrzenie, że stoi za tym wirus ptasiej grypy pojawiło się dość szybko, ale aż do teraz nie było na to stuprocentowych dowodów. Gazeta Wyborcza poinformowała jednak, że zespoły naukowe prowadzone przez prof. Krzysztofa Pyrcia, dr hab. Macieja Grzybka i dr Łukasza Rąbalskiego przekazały, iż za zgony kotów odpowiada wirus ptasiej grypy H5N1.
Nasze wyniki mówią o obecności wirusa w jednej z pięciu dostarczonych próbek mięsa, które otrzymywały chore koty. Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie stwierdzić, skąd on się wziął w mięsie i czy był źródłem zakażenia kotów, czy dostał się on tam właśnie od chorych zwierząt. Biorąc jednak pod uwagę ryzyko związane z przeniesieniem wirusa nie tylko na zwierzęta, ale i na ludzi, na pewno jest to trop, który wymaga gruntowego sprawdzenia. To już zadanie dla służb weterynaryjnych i nadzoru sanitarnego
powiedział Gazecie prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog.
Wirus ptasiej grypy w mięsie drobiowym. Naukowcy nie mają wątpliwości
Zobacz również:
Jak poinformowała Gazeta Wyborcza, "początkowe analizy zostały przeprowadzone metodą PCR, która pokazuje obecność kwasów nukleinowych wirusa grypy. W drugim etapie naukowcy wyizolowali z próbek mięsa zakaźnego wirusa. To właśnie tym mięsem były karmione koty zmarłe w ostatnich tygodniach w Polsce. Wszystkie koty jadły mięso surowe. Część z nich była kotami wychodzącymi, część nie".
Czy wirus jest groźny dla ludzi?
Choć Prof. Pyrć tłumaczy, że wirus H5N1 słabo przenosi się między ssakami i ryzyko zarażenia się od kotów jest praktycznie niemożliwe, to może on przejść na człowieka, który dotknie mięsa gołą ręką lub zje mięso surowe lub niedogotowane. Choroba ma u ludzi ciężki przebieg, a w ostatnich 20 latach spośród ponad 800 zakażonych osób, zmarła ponad połowa.
Próbka, która wykazała obecność wirusa H5N1, należała do pani Magdy z Chełmku w województwie małopolskim, właścicielki zmarłej kotki Rysi. Jadła ona mięso z piersi z kurczaka, które pani Magda kupiła 9 czerwca w jednym ze sklepów dużej sieci. Kotka zjadła surową pierś 15 czerwca, dwa dni później była już chora. Jak powiedziała Gazecie pani Magda, w kolejnych dniach zaczęła ona tracić równowagę, spadła z krzesła, nastąpił paraliż tylnych łap, które już mogła tylko za sobą ciągnąć. W końcu przestała chodzić i jeść. Nie pomagał antybiotyk, steryd, weterynarze przyznali, że nie wiedzą, jak ją leczyć. Rysia umarła z 22 na 23 czerwca.
O wynikach badań naukowców powiadomiony jest już Sanepid i Inspekcja Weterynaryjna. Póki co odpowiedzialność spoczywa jednak głównie na właścicielach kotów, którzy proszeni są, by nie karmili pupili surowym mięsem drobiowym, nie wypuszczali ich na zewnątrz i dbali o higienę.
Artykuł Gazety Wyborczej skomentował prof. Krzysztof Pyrć, który wystosował oświadczenie, w którym zauważył, że w tekście "znajduje się nadinterpretacja wyników badań", która może prowadzić do paniki. Wyjaśnił on, że choć w próbce faktycznie znajdował się wirus, to mógł on się znaleźć w nim później, a mięso mogło zostać zanieczyszczone już w domu, przez właścicieli. Nie można jednak oczywiście wykluczyć, że to ono było jedynym źródłem zakażenia. Wspomniał również o konsekwencjach jakie ponieść może teraz przemysł drobiarski w Polsce, który stanowi aż 20 proc. rynku UE.
Lekarze proszą więc o zachowanie spokoju i unikanie zachowań, które mogą doprowadzić do ogólnopolskiej paniki.
Zobacz również: