Zaginięcie nastolatki z Watykanu. Gdzie jest Emanuela Orlandi?
Wydaje się, że nie da się rozpłynąć w powietrzu lub zapaść pod ziemię. Są jednak takie sprawy, w których nie ma innego wyjaśnienia. Tak jest w przypadku Emanueli Orlandi. Po 39 latach nadal nie wiadomo, co się stało z nastolatką. Uznaje się, że zaginięcie dziewczyny to dziś najbardziej strzeżona tajemnica Watykanu.
Zaginięcie Emanueli Orlandi
Emanuela Orlandi przyszła na świat 14 stycznia 1968 roku w Rzymie. Razem z rodzicami oraz czwórką rodzeństwa mieszkała w Watykanie, gdzie jej ojciec był świeckim pracownikiem. Po lekcjach uczęszczała na zajęcia do szkoły muzycznej. Jeździła tam zazwyczaj autobusem. Z przystanku miała do przejścia zaledwie 200 metrów, by znaleźć się w placówce.
22 czerwca 1983 roku, gdy doszło do zaginięcia 15-latki, przed zajęciami miał ją zaczepić mężczyzna w zielonym samochodzie i zaproponować rozdawanie ulotek pewnej firmy kosmetycznej za nieco wygórowane wynagrodzenie. O propozycji pracy Emanuela rozmawiała przez telefon z siostrą, która sceptycznie podeszła do tej oferty.
Emanuelę po raz ostatni widziano na przystanku autobusowym. Pojawił się jednak świadek twierdzący, że widział dziewczynę, jak wsiadała do auta.
Apel Jana Pawła II
Emanuela Orlandi oficjalnie została uznana za zaginioną na następny dzień, 23 czerwca. O zdarzeniu został poinformowany także papież Jan Paweł II, który akurat przebywał w Polsce. Po powrocie do Rzymu wygłosił przemówienie, podczas którego padła hipoteza dotyczącą porwania. Mówił o osobach odpowiedzialnych, a to zostało odebrane jako apel do porywaczy. Od razu pojawiły się spekulacje, że Watykan wie, kto stoi za zniknięciem Emanueli.
Chcę wyrazić najżywsze współczucie wobec rodziny Orlandich, pogrążonej w rozpaczy z powodu córki, piętnastoletniej Emanueli, która od 22 czerwca nie wróciła do domu. Dzielę z rodzicami lęk i pełen napięcia niepokój, nie tracąc nadziei na człowieczeństwo osoby odpowiedzialnej za to zdarzenie
Teorie spiskowe dotyczące zaginięcia Emanueli Orlandi
Od zaginięcia minęło niemal 40 lat, ale nadal nie wiadomo, co się stało z 15-latką. Jak można się dowiedzieć z reportażu Ewy Galicy, w tym czasie powstało mnóstwo teorii mówiących o tym, kto stoi za zniknięciem Emanueli. Śledztwo jednak nigdy nie doprowadziło do odkrycia prawdy. Brat zaginionej twierdzi, że Watykan ma informacje dotyczące dziewczyny.
Po tym, jak wszystkie media zaczęły opisywać zaginięcie Emanueli, rozdzwonił się telefon jej rodziców. Dwa dni po apelu papieża do biura prasowego Watykanu, a potem do ojca Emanueli zadzwonił mężczyzna o charakterystycznym akcencie. W sprawie występował później jako "Amerykanin". Odtworzył on nagranie z głosem dziewczyny, co miało być potwierdzeniem, że nastolatka żyje. Był to jednak urywek programu, w którym wcześniej wzięła udział.
Dwa tygodnie później "Amerykanin" zadzwonił do włoskiej agencji prasowej i zażądał uwolnienia Mehmeta Alego Ağcy, który dwa lata wcześniej strzelał do Jana Pawła II. W zamian oferował powrót Emanueli do domu.
Sprawę wiązano także z zaginięciem Mirelli Gregori, która zniknęła dwa miesiące wcześniej. Do porwania przyznał się "Antychrześcijański Front Wyzwolenia Turkesh". Później stwierdzono jednak, że tych spraw nic nie łączy.
O zaginięciu Emanueli Orlandi wypowiedział się także główny egzorcysta Watykanu, ojciec Gabriele Amorth. Stwierdził, że nastolatka padła ofiarą satanistycznej imprezy. Na tym jednak nie koniec, bo pojawił się także trop związany z mafią Banda della Magliana. W 2005 roku tajemniczy informator miał stwierdzić, że ciało Emanueli zostało ukryte w krypcie bazyliki św. Apolinarego, a dokładnie tam, gdzie pochowano Enrico De Pedisa, czyli szefa wyżej wspomnianej organizacji przestępczej. W 2012 roku doszło do ekshumacji, jednak nie znaleziono szczątków dziewczyny.
Po 25 latach od zaginięcia Emanueli natrafiono na kolejny trop, a dokładnie na zeznania Sabriny Minardi, kochanki De Pedisa. Miała twierdzić, że to on stał za śmiercią nastolatki. Gdy jej zeznania trafiły do mediów, zaczęła je zmieniać, a dla śledczych przestała być wiarygodna.
Przełomem w sprawie miał być 11 lipca 2019 roku. Brat Emanueli otrzymał list, w którym znajdowała się wskazówka. "Jeśli chcesz wiedzieć, gdzie jest Emanuela, szukaj tam, gdzie patrzy anioł" - napisał tajemniczy informator.
Za zgodą Watykanu otworzono dwa groby Cmentarza Teutońskiego, które pasowały do opisu. Jak się okazało, pod marmurową płytą nie było niczego. Jednak w budynku obok znaleziony dwie klapy, a pod nimi setki kości. Najmłodsze miały ponad 70 lat. Wśród nich nie było szczątków Emanueli.
Lata poszukiwań sprawiły, że na jaw wyszły przeróżne informacje. Mimo że nie natrafiono na żaden ślad Emanueli, jej brat nie traci nadziei. Nie znaleziono ciała, więc nadal szuka jej żywej.