Zostawili ją w górach samą podczas burzy. Nie była w stanie wrócić
„Apelujemy o nie bagatelizowanie zagrożeń związanych z górami” – przestrzegają ratownicy TOPR, za którymi wyjątkowo pracowity weekend. Spośród wszystkich groźnych zdarzeń, podczas których konieczna okazała się ich interwencja, jedno mrozi krew w żyłach. Nieodpowiedzialność mogła zakończyć się tragicznie.
Miniony weekend nie należał do najbezpieczniejszych. W Tatrach panowały trudne warunki. Było wyjątkowo upalnie, po czym przez region zaczęły przetaczać się intensywne burze. Pełne ręce pracy mieli więc ratownicy TOPR. Dla niektórych zachowań turystów trudno jednak znaleźć racjonalne wyjaśnienie.
Koledzy zostawili ją samą w Tatrach. Nie była w stanie wrócić
Przez ostatni weekend ratownicy TOPR udzielili pomocy 23 osobom. W większości akcje ratunkowe miały związek z urazami kończyn, odwodnieniem lub zasłabnięciem, spowodowanym wysoką temperaturą.
Najwięcej pracy TOPRowcy mieli jednak w sobotę. Wówczas doszło do kilku poważnych wypadków. Jeden z nich mógł zakończyć się naprawdę tragicznie. Tego dnia trójka turystów wybrała się bowiem na wycieczkę, a planem było pokonanie Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem i dotarcie na Mięguszowiecki Szczyt Wielki. Zamysł pokrzyżowała nagła zmiana pogody. Wtedy wydarzyło się coś niezrozumiałego.
Zobacz również: Turyści lekceważą zakazy nad Morskim Okiem
"Kompletnie nieświadomi i nieprzygotowani"
Nad Tatry nadciągnęły ciemne chmury, a wkrótce rozpętała się burza. Wtedy koledzy zostawili swoją towarzyszkę, idąc dalej sami. Kobieta nie była w stanie samodzielnie wrócić do Morskiego Oka, przez co natychmiast wezwała pomoc.
Pierwsza próba ewakuacji śmigłowcem nie powiodła się, dlatego z centrali ruszyła wyprawa piesza. Dopiero druga próba zabrania jej śmigłowcem zakończyła się pomyślnie
To jednak nie koniec górskich absurdów. Tuż po powrocie z akcji ratownicy otrzymali kolejne zgłoszenie. Tym razem pomocy potrzebowała 5-osobowa grupa zagranicznych turystów, wśród których znajdowało się dwoje dzieci w wieku 3 miesięcy i 2 lat.
Wychłodzeni turyści, a w szczególności dzieci zostali przewiezieni do zakopiańskiego szpitala. Turyści ci byli kompletnie nieświadomi oraz nieprzygotowani na wędrowanie po Tatrach