Karin Stanek: Malowana lala z gitarą

Zawsze chodziła w spodniach, więc plotkowano, że ma wytatuowane nogi. Na scenie była prawdziwym dynamitem, więc wołano na nią Atomowa Kaśka. Wystąpiła przed The Rolling Stones, w Niemczech nazywano ją nową Janis Joplin i Presley'em w spódnicy. Niewiele wiadomo o jej życiu prywatnym, możliwe, że sobą była tylko na scenie. Karin Stanek była wielką nadzieją polskiej piosenki, której Polska nie umiała zatrzymać.

Karin Stanek w 2002 roku
Karin Stanek w 2002 roku MikulskiAKPA

Karin Stanek urodziła się 18 sierpnia 1943 roku w Bytomiu, a przynajmniej tak utrzymywała. Według niektórych źródeł była trzy lata młodsza, a swój wiek zawyżyła, by wcześniej podjąć pracę. Przyszła wokalistka pochodziła z wielodzietnej rodziny górniczej i była trzecim z sześciorga dzieci. W domu nigdy się nie przelewało, więc dość szybko zmuszona była przejąć domowe obowiązki i opiekować się młodszym rodzeństwem. Wcześnie zaczęła też pracę - już po ukończeniu siedmiu klas szkoły podstawowej przyjęła posadę gońca w Przedsiębiorstwie Instalacyjnym Przemysłu Węglowego.

- Wstawała skoro świt, budziła dzieciaki, szykowała im śniadanie, a potem wsadzała całą trójkę w "rodzinny" wózek i odstawiała do przedszkola. W domu czekało na nią pranie, sprzątanie, gotowanie - pisze Anna Kryszkiewicz, wieloletnia przyjaciółka i menedżerka piosenkarki, autorka książki "Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą".

Karin Stanek: Malowana lala z gitarą

- Właściwie nigdy nie marzyłam o gitarze, to czysty przypadek sprawił, że nagle zapragnęłam ją mieć. Pracowałam, wieczorem chodziłam do szkoły, a na rozrywki czasu nie starczało. Ale pewnej niedzieli odwiedził nas wujek. Wiedziałam, że gra na gitarze, a ponieważ przyniósł ją ze sobą, poprosiłam, aby coś zagrał. Słuchałam i patrzyłam, jak uderza w struny, gdzie układa palce. Kiedy skończył, poprosiłam, aby pozwolił mi też spróbować. Nie było to oczywiście łatwe, ale już po chwili spodobało mi się tak ogromnie, że byłam zupełnie oszołomiona, prawie nieobecna. Czułam, że chcę grać, że muszę, że siedzi we mnie coś, co może się wyzwolić właśnie dzięki tej gitarze - to mnie męczyło. Od tego dnia chodziłam wciąż zamyślona, cicho nuciłam poznane piosenki i grałam w marzeniach na gitarze. Tak długo błagałam mamę, aż kupiła mi gitarę, zwyczajną, za 150 złotych. Były na niej wymalowane kwiaty, gwiazdy, naklejone zdjęcia - była cudowna. Mama grała na gitarze, stała się więc moim pierwszym nauczycielem. Tego dnia, kiedy dostałam instrument, nauczyłam się akompaniować sobie do kilku piosenek. Moje zainteresowanie muzyką rosło z dnia na dzień, każdą wolną chwilę spędzałam z ukochaną gitarą - cytuje Stanek Anna Kryszkiewicz, autorka książki "Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą".

W 1961 roku Karin została zakwalifikowana do organizowanego przez Polskie Radio konkursu piosenki. Rok później zaliczyła swój oficjalny debiut z utworem "Jimmy Joe", którym wygrała konkurs "Czerwono Czarni szukają młodych talentów" zostając tym samym wokalistką grupy. W lipcu 1962 roku Karin wystąpiła z Czerwono-Czarnymi na festiwalu w Sopocie, gdzie wykonała "Malowaną piosenkę", znaną też pod drugim tytułem "Malowana lala". Publika była "na tak". 

Karin Stanek w latach 60. była wielką gwiazdą PRL-u
Karin Stanek w latach 60. była wielką gwiazdą PRL-uMarek KarewiczAKPA

W kolejnym roku Karin Stanek wzięła udział w I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, gdzie wykonała przeboje "Jedziemy autostopem" i "Chłopiec z gitarą", za które otrzymała wyróżnienie. Artystka pojawiła się również w filmie dokumentalnym pt. "Gdzieś w Polsce", a następnie w produkcji fabularnej Janusza Morgensterna "Dwa żebra Adama".

W 1964 roku Karin Stanek ponownie zawitała na festiwalu w Sopocie oraz II festiwalu w Opolu, gdzie odebrała nagrodę specjalną za piosenkę "Jedziemy autostopem". Rok później zaprezentowała tam utwór "Tato, kup mi dżinsy", za który zdobyła też trzecią nagrodę na IV Międzynarodowym Festiwalu Krajów Nadbałtyckich.

Sława nie oznacza szczęścia

Karin szła jak burza, zdobywając coraz większe rzesze fanów, ale jedna rzecz nie dawała spokoju zarówno jej jak i opinii publicznej. Wokalistka była regularnie krytykowana za brak wykształcenia, na które nie mogła sobie wcześniej pozwolić z powodu trudnej sytuacji materialnej rodziny. Już jako gwiazda polskiej piosenki podjęła więc naukę wieczorowo i zdała maturę. Gdy udało się jej pokonać jeden problem, pojawił się kolejny. Stanek czuła się dyskryminowana przez wzgląd na swoje śląskie pochodzenie i specyficzny dialekt. Latami utrzymywała, że walka z takim postrzeganiem jej przez część społeczeństwa była smutną "walką z wiatrakami". Sława niewiele zmieniła.

- Sława oznaczała dla mnie coś nieosiągalnego, kojarzyła mi się z pieniędzmi, z dobrobytem. Według mnie znani ludzie prowadzili beztroskie życie, bez problemów, bez zmartwień, mieli wszystko i nikt im tego nie zazdrościł. Czy napotykali trudności? Ależ skąd, wszystko przychodziło im tak lekko. Sława to po prostu szczęście. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym żyć tak jak oni. Jakże byłam wtedy naiwna. Dziś wiem, że sława nie oznacza szczęścia. Ludzie rozpoznawalni to też ludzie zwyczajni, normalni, obarczeni kłopotami, zmartwieniami, ponadto skazani na wieczną walkę o utrzymanie tej sławy - cytuje Karin autorka jej biografii.

Pod koniec lat 60. Karin Stanek rozstała się z Czerwono-Czarnymi i rozpoczęła karierę solową, współpracowała z czeską grupą The Samuels, koncertowała w Europie i Związku Radzieckim. W 1974 roku wystąpiła na I edycji Polskich Targów Estradowych w towarzystwie zespołu Schemat. W tym samym roku pojawiła się też dwa razy na XII KFPP w Opolu, podczas koncertu z okazji XXX-lecia PRL-u, wykonując trzy stare przeboje. Karin zaśpiewała również w plebiscycie "Premiery", gdzie zaprezentowała nowy utwór "Dyskoteka rock". Publiczność była zachwycona, ale występy Karin zostały wycięte z transmisji telewizyjnej i w większości mocno skrytykowane przez prasę.

Niechęć środowiska muzycznego w stosunku do Karin faktycznie przybierała na sile, więc w 1975 roku artystka skupiła się na występach zagranicznych.

- Najpierw zapraszali Karin do programów telewizyjnych, później to odwoływali. Nie grali jej nowych piosenek w audycjach radiowych. Trudno mi było nawet załatwiać koncerty w kraju - pisała Kryszkiewicz.

Na przełomie 1976 i 1977 roku Stanek przez kilka miesięcy występowała w USA, a następnie wyjechała do Niemiec. W 1979 roku wystąpiła w popularnym programie "Disco" wykonując utwór "Ich mag dich so wie du bist" i wydała album "Das geballte Temperament mit der unerhorten Stimme" nagrany w całości w języku niemieckim. Oryginalnie wydany tylko na kasecie magnetofonowej, w dystrybucji cyfrowej ukazał się dopiero po trzydziestu latach. Karin miała szansę zyskać w Niemczech popularność dorównującą tej krajowej - jej single pojawiały się w stacjach radiowych, odniosła ogromny sukces na Festiwalu Rockowym w Kolonii, a listonosz dosłownie zasypywał ją listami od niemieckich fanów. W 1981 roku wydała singel "Let's Have a Party" pod pseudonimem Cory Gun, a rok później dwa single nagrane z zespołem Blackbird. Utwory te nie miały już jednak należytej promocji - agentka artystki, przebywająca wówczas w Polsce, napotkała wielomiesięczne trudności z powrotem do Niemiec i nie mogła skupić się na swojej pracy. Tych kilka miesięcy przesądziło o wszystkim.

Karin Stanek: Rozdział niemiecki

Na początku lat 80. Karin Stanek wyprowadziła się na stałe do Wolfenbüttel, gdzie mieszkała już jej rodzina, przyjęła niemieckie obywatelstwo i skierowana została na kurs językowy dla przesiedleńców. Na kilka lat zawiesiła też swoją karierę.

Wokalistka powróciła do kraju w 1991 roku i pojawiła się w sopockiej Operze Leśnej na koncercie poświęconym legendom polskiego rocka, wykonując swoje największe przeboje. Rok później odwiedziła Sopot, świętując XXX-lecie swojej działalności artystycznej. W tym samym roku na rynku pojawiło się pierwsze wydawnictwo CD w jej dorobku, kompilacja przebojów "Greatest Hits".

Podczas obchodów 750-lecia Bytomia, artystka otrzymała odznakę za szczególne zasługi dla miasta. Nie wróciła na stałe do Polski, ale regularnie koncertowała w kraju. Swój ostatni występ dała w Szczecinie w 2005 roku. W tym samym roku niemiecką premierę miał utwór "Sex", utrzymany w stylu eurodance.

W 2007 roku Karin Stanek mocno podupadła na zdrowiu. Zmarła cztery lata późnej, 15 lutego 2011 w Niemczech z powodu ciężkiego zapalenia płuc. Pochowana została w Wolfenbüttel.

W 2011 roku w opolskiej Alei Gwiazd odbyło się odsłonięcie gwiazdy Karin Stanek. W tym samym roku premierę miało też trzypłytowe wydawnictwo "Autostopem z malowaną lalą", zawierające największe przeboje artystki oraz utwory nigdy wcześniej niewydane. W Bytomiu imieniem piosenkarki nazwano plac przed Centrum Kultury, a w 2013 roku postawiono tam pomnik artystki.

Maciek Kancerek na stronach Polskiego Radia opisał Karin w pośmiertnym artykule 18 lutego 2011 roku jako" charyzmatyczną dziewczynę o dziecięcej twarzy, uderzająco skromną i grzeczną".

- W jej dłoniach gitara - większa od niej. Niesamowita energia, taniec, śpiew, gra. Karin kochała publiczność, a publiczność kocha Karin. Piosenkarka wiecznie miała uśmiech dla swoich fanów, dla całego świata. Scena to był jej żywioł, nigdzie indziej nie czuła się tak dobrze. Tak było na samym początku, tak było do dziś - pisał.

Wojtek Mazolewski: "Muzyka to mój sposób komunikowania się ze światem". Zdanowicz pomiędzy wersamiINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas