Po zdobyciu Oscara przeżyła poważny kryzys psychiczny. Wyznanie gwiazdy szokuje
W 1999 roku Gwyneth Paltrow otrzymała swoją pierwszą i, jak na razie, jedyną statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Po latach aktorka przyznaje, że zdobycie tej nagrody w wieku 26 lat, na samym początku kariery, okazało się dla niej zgubne. "Nie miałam pojęcia, co dalej. (...) To było niewątpliwie niesamowite doświadczenie, ale postawiło pod znakiem zapytania wiele rzeczy" - zdradziła w nowym wywiadzie gwiazda.
Rola Violi De Lesseps w kostiumowym komediodramacie "Zakochany Szekspir" przyniosła Gwyneth Paltrow międzynarodową sławę i jedynego w karierze Oscara.
Choć mogłoby się wydawać, że zdobycie najważniejszej nagrody w przemyśle filmowym dla każdego aktora powinno być istnym spełnieniem marzeń, dla Paltrow okazało się mieć słodkogorzki smak. Goszcząc w podcaście "Call Her Daddy" niegdysiejsza gwiazda Hollywood, a obecnie właścicielka lifestyle’owego imperium Goop wyjawiła, że po zdobyciu Oscara zaczęła doświadczać egzystencjalnych rozterek.
"Pracowałam wtedy naprawdę ciężko, choć nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, jaki jest mój cel, do czego dążę. Chciałam po prostu odnieść sukces i być dobrze postrzegana. To wszystko potoczyło się bardzo szybko. Kiedy zdobyłam Oscara, wpadłam w kryzys tożsamości, bo jeśli wygrywasz największą nagrodę, jaki ma być twój kolejny krok? Jaki masz obrać kierunek? Nie miałam pojęcia, co dalej. Nie chcę narzekać czy przekonywać, że chętnie oddałabym statuetkę, bo to nieprawda. To było niewątpliwie niesamowite doświadczenie, ale postawiło pod znakiem zapytania wiele rzeczy" - zdradziła Paltrow.
Gwyneth Paltrow miała psychiczny kryzys
Zobacz również:
Sporą rolę we tym kryzysie tożsamości aktorki odegrało olbrzymie zainteresowanie mediów jej osobą oraz powszechna krytyka, z jaką spotkał się wybór dokonany przez Amerykańską Akademię Filmową. Po dziś dzień przyznanie Paltrow najważniejszego wyróżnienia w branży za tę właśnie rolę uznawane jest przez wielu widzów i krytyków za nieporozumienie. "To było trudne. Ilość uwagi, medialnej atencji, jaką otrzymałam, była szalona, a wręcz niezdrowa. Prasa była dla mnie bezlitosna. Chwilami to było naprawdę dezorientujące" - podkreśliła 50-letnia gwiazda.
Paltrow odniosła się także do swojego oscarowego przemówienia, podczas którego zalała się łzami, dziękując rodzicom. W tamtym czasie jej ojciec, nieżyjący już reżyser Bruce Paltrow, zmagał się z nowotworem gardła. Na raka cierpiał także jej dziadek. "Nagle nastąpił dramatyczny zwrot akcji. Do tej pory wydawało mi się, że ludzie mi kibicują. Ale kiedy wygrałam, narracja uległa całkowitej zmianie. Pamiętam, jak brytyjska prasa pisała o mnie w okropny sposób, bo rozpłakałam się na scenie. Mogli nie wiedzieć, że mój dziadek umiera na raka, a mój tata, który siedział na widowni, miał za sobą wyniszczającą terapię i był naprawdę osłabiony. Miałam wtedy tylko 26 lat. To wszystko było po prostu niesamowicie przytłaczające" - wyznała aktorka.