"Przyjaciele" opublikowali wspomnienia o Matthew Perrym. Jennifer wzruszyła

"Przyjaciele" pożegnali serialowego Chandlera
"Przyjaciele" pożegnali serialowego Chandlera East NewsEast News

Zobacz również:

Byliśmy rodziną. Mamy mnóstwo do powiedzenia, ale potrzebujemy czasu, by oswoić się z tą niepojętą stratą

Zobacz również:

    "Przyjaciele" żegnają Matta Perry'ego. Wspomnienia wyciskają łzy

    Jestem wdzięczna za każdą chwilę, którą spędziłam z tobą, Matty, i tęsknię za tobą każdego dnia
    Żegnam cię z ciężkim sercem, Matthew. Czas, który spędziliśmy razem, zaliczam do najlepszych momentów w moim życiu. To był zaszczyt dzielić z tobą scenę i móc nazywać cię swoim przyjacielem
    Konieczność pożegnania się z Mattym wywołała szaloną falę emocji, jakich nigdy wcześniej nie odczułam. Na pewnym etapie życia wszyscy doświadczamy straty - straty życia albo miłości. Kiedy jesteś w stanie naprawdę zanurzyć się w żałobie, pozwala ci to poczuć wdzięczność za to, że pokochałeś kogoś tak głęboko. A my kochaliśmy go bezgranicznie. Był częścią naszego DNA. Zawsze była nas szóstka. To była rodzina, którą sobie wybraliśmy i która na zawsze odmieniła nasze życie. Matty uwielbiał rozśmieszać ludzi. Jak sam kiedyś powiedział, gdy nie słyszał śmiechu widowni, myślał, że zaraz umrze. Jego życie od tego zależało. Niewątpliwie odniósł na tym polu ogromny sukces
    Matty, bardzo cię kocham i wiem, że teraz jesteś całkowicie spokojny i nie odczuwasz już żadnego bólu
    Matty, dziękuję za dziesięć niesamowitych lat śmiechu i kreatywności. Nigdy nie zapomnę twojego niezwykłego komediowego wyczucia czasu i jakości twojej pracy. Potrafiłeś wziąć jeden prosty wers dialogu i uczynić z niego coś całkowicie oryginalnego i nieoczekiwanie zabawnego, co wciąż mnie zadziwia. Miałeś też dobre serce, a dzięki twojej hojności i dobroci mogliśmy stworzyć tę rodzinę składającą się z sześciorga nieznajomych
    Dziękuję, że rozśmieszałeś mnie do tego stopnia, że bolały mnie mięśnie, a łzy płynęły mi po twarzy każdego dnia. Dziękuję za Twoje otwarte serce w sześciostronnej relacji, która wymagała kompromisów. I za niezliczone rozmowy. Dziękuję, że pojawiałeś się w pracy, kiedy nie czułeś się najlepiej, a mimo to byłeś absolutnie genialny. Dziękuję za najlepsze 10 lat, jakie można sobie wymarzyć
    "Każdy dzień z Asią to wielka frajda". Joanna i Krzysztof Ibiszowie u Katarzyny ZdanowiczINTERIA.PL