Zendaya wyznała, że chodzi na terapię, bo nie radzi sobie z dręczącym ją smutkiem
Ilekroć 25-letnia aktorka pojawia się na czerwonym dywanie, promienieje i olśniewa, jak ostatnio na festiwalu w Wenecji czy premierze w Paryżu. Jednak w szczerym wywiadzie dla "Vogue'a" Zendaya, wyznała, że nie zawsze tryska radością. Przeciwnie, często miewa momenty, gdy nie radzi sobie ze smutkiem, który postanowiła "przepracować" na terapii. Wyjawiła również, jaką cenę zapłaciła za to, że dorastała na planie serialu Disney Chanel.
Zendaya to jedna z tych gwiazd, które od dziecięcych lat są obecne w show-biznesie. Od 2009 roku występuje w reklamach, a w 2010 roku zaczęła grać w serialu Disneya "Taniec rządzi". Choć okres dorastania spędzony na planie wspomina lepiej niż Britney Spears, Miley Cirus czy Selena Gomez, które też wcześnie zaczęły karierę, to jednak i ona odczuła negatywne skutki dzieciństwa w świetle reflektorów i fleszy. By poradzić sobie z kłopotami, zaczęła chodzić na psychoterapię, co ujawniła w najnowszym wywiadzie dla brytyjskiej edycji "Vogue'a".
"Oczywiście chodzę na terapię. I polecam to wszystkim. Jeśli ktoś ma środki finansowe na terapię, sugerowałbym, aby to zrobił. Myślę, że to piękna rzecz. Nie ma nic złego w pracy nad sobą i radzeniu sobie z problemami w asyście kogoś, kto może ci w tym pomóc, kogoś, kto nie jest twoją mamą i nie ma uprzedzeń" - zdradziła gwiazda "Diuny".
Zobacz również:
W czasie rozmowy aktorka wyjawiła, że lat dorastania w światłach jupiterów nie wspomina źle. Zapytana o serial "Taniec rządzi", zaczęła wspominać sytuację, gdy odmówiła zagrania sceny pocałunku. Zrobiła to, bo w swoim prywatnym życiu jeszcze tej chwili nie przeżyła i nie chciała jej poświęcić dla serialu. Efekty wypełnionego pracą na planie dzieciństwa Zendaya odczuła dopiero w czasie pandemii. Długie, wyczerpujące emocjonalnie lockdowny sprawiły, że po raz pierwszy w życiu doświadczyła nieprzemijającego, egzystencjalnego smutku. Z tym uczuciem budziła się rano i kładła się spać. "Czułam się źle przez cały dzień, pytałam samą siebie, co się dzieje? Co to za ciemna chmura, która bez przerwy unosi się nade mną i nie wiem, jak się jej pozbyć?" - zwierzyła się.
Aktorka powiedziała również, że to dobrze jej znane uczucie permanentnego smutku wykorzystała, przygotowując się do roli w serialu "Euforia", w którym zagrała Rue, uzależnioną od narkotyków uczennicę liceum. Z wywiadu dowiadujemy się również, że jednym z tematów, które Zendaya przerabia na terapii, jest kwestia pieniędzy. Aktorka jest bowiem rozdarta między chęcią korzystania z tego, co zarobiła, a przymusem nieustannego oszczędzania na czarną godzinę, który wpoiła jej matka. "Moja mama ciągle oszczędza, więc staram się o tym pamiętać. Z kolei tata mówił mi wielokrotnie: "Nie wydasz tych pieniędzy, gdy umrzesz, ciesz się nimi teraz" - powiedziała aktorka.
Na trwającym właśnie festiwalu filmowym w Wenecji miał premierę najnowszy film z udziałem Zendai, czyli wyczekiwana "Diuna". Jest to adaptacja kultowej powieści science fiction Franka Herberta o tym samym tytule. Razem z aktorką w obsadzie znaleźli się m.in. Timothée Chalamet, Rebecca Ferguson i Javier Bardem. Polska premiera tej produkcji odbędzie się 15 października. Jeszcze w tym roku trafi do kin drugi film z udziałem aktorki - "Spider-Man: Bez drog do domu". Na dużym ekranie będzie można go oglądać od 17 grudnia.