Smakuje, pachnie, wygląda jak parówka. Zaskakujące, z czego ją zrobiono
Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu przez ponad trzy lata opracowywali recepturę roślinnych zamienników dla mięsa. Do stworzenia substytutów badacze wykorzystali zaskakujący składnik, który w tradycyjnym polskim domu gości na talerzach prawie codziennie.
Spis treści:
Parówki z pyr
Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu z sukcesem zakończyli trwający trzy i pół roku projekt, którego zadaniem było opracowanie roślinnych substytutów mięsa. Szef zespołu dr hab. Przemysław Kowalczewski z Wydziału Nauk o Żywności i Żywieniu zdradził w rozmowie z Radiem Poznań kulisy powstawania wegańskiej parówki i wyjaśnił, dlaczego jest to nowatorski produkt.
- Nie poszliśmy tylko w jeden czy sztandarowy surowiec, który jest powszechnie wykorzystywany w wielu [wegańskich - przyp. red.] produktach, tylko faktycznie zupełnie od zera zaczęliśmy konstruować te produkty.
Poznańscy naukowcy za bazę wynalazku wybrali białko pochodzące z ziemniaków. Tym samym postawili przed sobą niemałe wyzwanie, bo jak tłumaczy Przemysław Kowalczewski białko ziemniaczane, choć ma bardzo dobry profil aminokwasowy, jest wyjątkowo trudnym surowcem, dlatego nie wykorzystuje się go w produkcji wegańskich zamienników mięsa.
Tworzenie wegańskiego mięsa z białka pyr (jak nazywają Poznaniacy ulubiony dodatek do obiadu Polaków) oznaczało konieczność pokonania dwóch głównych przeszkód: zapachu - białko z ziemniaka pachnie ziemniakiem, a przecież kiełbasa z ziemniaka musi pachnieć kiełbasą. Drugim problemem był kolor. Białko ziemniaczane ma szary kolor, który kojarzy się nam raczej z zepsutym jedzeniem, niż smakowitym mięsem. Poznańscy wynalazcy uporali się z tymi problemami, mieszając różne białka i kilka rodzajów tłuszczy roślinnych.
"Pachnie ładnie jak paróweczka, wygląda jak parówka, jest piękna różowiutka"
Pozbyli się ze swojego produktu zapachu i koloru kartofli, jak wobec tego smakuje parówka z ziemniaka?
Pachnie ładnie jak paróweczka, wygląda jak parówka, jest piękna różowiutka. Zachowuje się nawet tak samo na rolkach, gdy ją grillujemy.
Naukowcy z Poznania opracowali trzy mięsne alternatywy: wspomnianą parówkę - ma ona postać cienkiej kiełbaski, którą można wykorzystać do przygotowania hot dogów; burgera sprawdzającego zarówno w hamburgerach, jak i w postaci kotleta do obiadu oraz gyros, z którego można zrobić wrapy lub potraktować jako samodzielne danie.
Burger, gyros czy parówka z ziemniaka zostały zaakceptowane przez konsumentów, podczas testów smaku.
Zobacz również: Przepis na domowe hot dogi
Mięso nie tylko na języku
Poznańskie mięso z ziemniaka od innych wegańskich produktów na rynku odróżnia skład.
- Wymieszaliśmy kilka różnych białek, kilka różnych olejów roślinnych, tak żebyśmy faktycznie mieli wszystko ładnie zbilansowane. Tak jak zalecają żywieniowcy dla przeciętnego Polaka, czyli kwasy tłuszczowe o odpowiednich stosunkach, wysokiej jakości strawne białko z wysokim poziomem niezbędnych aminokwasów.
Parówki, burgery i gyros z ziemniaka zostały stworzone w taki sposób, by dostarczać organizmowi jak najwięcej mikroelementów, które zyskujemy, spożywając mięso. Jak zauważa dr hab. Przemysław Kowalczewski: z taką parówką konsumenci będą mogli przygotować zdrowszą wersję hot doga czy hamburgera.
Technologia za młoda dla Unii Europejskiej
Wynalazki naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego powstały w ramach grantu z Narodowego Centrum Rozwoju i Badań. Zostały już opatentowane, a naukowcy poszukują partnera biznesowego, który wprowadzi je na rynek. Przy czym nie wszystkie alternatywy dla mięsa będą mogły trafić na linie produkcyjne od razu, gdyż zastosowane w nich innowacyjne surowce są jeszcze bardzo młode i nie zostały dopuszczone prawnie w Unii Europejskiej. Przemysław Kowalczewski jako przykład podał kiełki z wysoką zawartością organicznego żelaza. Naukowcy prowadzą rozmowy z Europejskim Urzędem ds. Bezpieczeństwa Żywności w sprawie ich legalizacji.
Dr hab. Przemysław Kowalczewski ma nadzieję, że opracowane w Poznaniu mięso z ziemniaka trafi do sprzedaży w ciągu kilku miesięcy, jednak zdaje sobie sprawę, że realnie może to potrwać kilka lat.